Wydana w 2017 roku, jak zresztą cała seria Roommates autorstwa Kendall Ryan, książka "The House Mate" to trzecia, przedostatnia w serii anglojęzyczna powieść romantyczna. O częściach pierwszej, drugiej i czwartej już zdążyłam Wam wspomnieć we wcześniejszych postach, ale i "The House Mate" warta jest kilku słów na read2sleep.pl. Podobnie jak wszystkie inne książki z serii nie jest to może literackie arcydzieło, jednak dla wielbicielek niezbyt ciężkich romansów, do których i ja należę, jest pozycją wartą poznania.
Fabuła rozpoczyna się w sposób dość ciekawy. Otóż do Maxa, dojrzałego mężczyzny, który z wyboru jest singlem i nie ma najmniejszej ochoty na stały związek, przyjeżdża jego była "partnerka". Ale nie jest sama. Przywozi ze sobą malutką, zaledwie roczną dziewczynkę i informuje Maxa, że dziecko jest jego. Bez wielu słów wyjaśnienia, zostawia zszokowanemu mężczyźnie maleństwo oraz kilka rzeczy i odjeżdża. Zaś Max jednego jest pewien, nigdy swojej córki nie porzuci, ale również nie ma najmniejszego pojęcia, jak się nią zaopiekować. W trybie błyskawicznym chce zatrudnić nianię, która zamieszka w jego domu i pomoże mu w wychowaniu córki. Gdy jednak na progu zjawia się śliczna, skromna Addison, którą los niezbyt przyjemnie doświadczył i, która desperacko próbuje wjechać ze swoim życiem na właściwy tor, Max nie spodziewa się, że nie tylko jego maleńka córeczka pokocha sympatyczną i ciepłą nianię.
"The House Mate" to opowieść o nowych początkach w różnym słowa tego znaczenia. Dla głównego bohatera jest to początek rodzicielstwa, początek nowych pragnień, nowego życia. Dla głównej bohaterki zaś to wreszcie nieco opóźniony początek realizacji dawno porzuconych marzeń, ale również początek odbudowania wiary w siebie jako kobiety. Dla obojga bohaterów to również nieoczekiwany początek relacji, w której za wszelką cenę kilka osób próbuje przeszkodzić ;).
Pisałam w tytule, że powieść ma tyleż samo wad, co zalet. Owszem, jest tu troszkę dziwacznej dramy, która jakoś mnie zniechęcała. Jest niefajna ex dziewczyna, niefajna asystentka Max'a, która w dodatku miesza między bohaterami, ile tylko może. Ale w tym wszystkim Kendall Ryan znalazła jednak równowagę, bo całą tę zbędną dramę jakoś zrównoważyła dojrzałą postawą głównego bohatera i za to plus. Główne postaci są fajne i nieprzerysowane, co też mi się podobało, ale za to romans wg mnie rozwijał się w nierównym tempie. Również kilka oklepanych wątków znalazło się w "The House Mate", za co mały minus. Generalnie jednak książkę czytało się lekko i łatwo. Nie jest zbyt długa, za co również u mnie plus, bo ostatnio mam alergię na fabuły rozciągane do granic wytrzymałości. Język, choć angielski, bardzo łatwy w odbiorze. Książka nada się więc na jakiś długi, jeszcze zimowy wieczór i na pewno dostarczy trochę rozrywki i to bez emocjonalnej huśtawki.
Ściskam i pozdrawiam
Sil
![]() |
fot. Sil |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz