czwartek, 10 lipca 2025

Bolączki poetki, czyli refleksja w formie wiersza...

 

Przyśniłam dziś wiersz
doskonały
jak delikatny dotyk słońca na skórze
lekki, lecz wyrazisty
krótki
japoński
W swojej mądrości 
obudziłam ciało, aby zapamiętać idealne wersy
przeliczyłam sylaby - wszystko się zgadzało

Lecz przed świtem zbudziło mnie
trzęsienie rzeczywistości
Poranek pełen krzyku
Nagłość i pośpiech

Zamknęłam oczy,
by jeszcze raz dojrzeć doskonałość
Lecz odebrała mi ją
zasłona zapomnienia

Silentia

fot. Sil


środa, 9 lipca 2025

"Droga do Zielonego Wzgórza", czyli fan fiction w postaci prequela do "Ani z Zielonego Wzgórza"

 

        Minęło już trochę czasu, odkąd ukazało się bardzo interesujące fan fiction, czyli książka "Droga do Zielonego Wzgórza" autorstwa Budge Wilson. Powieść, stanowiąca oficjalny prequel do serii "Ania z Zielonego Wzgórza" Lucy Maud Montgomery, na świecie ukazała się w 2008 roku. W Polsce tylko rok później. Dlaczego jednak nie uważam powieści Budge za "normalny" prequel tylko bardziej za fan fiction? Odpowiedź znajdziecie poniżej.

        Może niektórych zdziwi, że na read2sleep.pl znajduje się ostatnio więcej opinii o książkach, które nie są z gatunku romans/fantasy, ale jest ku temu pewien powód. Po pierwsze, postanowiłam rozszerzyć tematykę bloga o "recenzje" dzieł "interesujących", a do takich na pewno należy "Droga do Zielonego Wzgórza", ale to nie wszystko. Chciałabym też odświeżyć swoją pamięć o pewnych dziełach. Przypomnieć sobie, co ciekawego w życiu czytałam i, gdy już to zrobię - napisać o tym na read2sleep.pl

        "Droga do Zielonego Wzgórza", jak sam tytuł sugeruje, to podróż Ani, tytułowej bohaterki serii powieści od Lucy Maud Montgomery, od narodzin aż do jej przyjazdu do domu Cuthbertów, gdzie dopiero znalazła swój dom. To swoista tułaczka małego dziecka od miejsca do miejsca, liczne przygody małej dziewczynki i próba ukazania realiów epoki, w której przyszło jej żyć. Książkę czyta się dobrze, występują wszystkie postaci, które stworzyła autorka oryginału, żaden szczegół nie jest pominięty. Gdybym miała poznać tę książkę, jako niezależną powieść, oderwaną od całej serii "Ania z Zielonego Wzgórza", na pewno poleciłabym ją dla dzieci i może dla młodszej młodzieży. Jest to dobra, solidna książka, przygody są ciekawe, czyta się świetnie. Ale ja nie jestem tylko czytelniczką "Drogi do Zielonego Wzgórza". Seria od Lucy była bliska memu sercu, czytałam ją wielokrotnie i poznałam od deski do deski. I pierwsza moja refleksja na temat powieść Budge jest następująca: książka odbiega od historii Ani, którą napisała Lucy Maud Montgomery. Jest to wersja przesłodzona, podczas gdy, autorka oryginału wielokrotnie, choć subtelnie podkreślała, że historia dzieciństwa Ani była trudna, smutna i okrutna pod wieloma względami. Czytając "Drogę" nie ma się tego wrażenia. Owszem, znalazły się tu i trudniejsze momenty, jednak w moim odczuciu, całość jest dość "normalna". Nie ma tu tragedii, którą nosiła w sercu bohaterka oryginalnej serii. 

        Za co plus? Za styl. Nie czytałam anglojęzycznego oryginału, czyli "Befor Green Gables", ale wersja przetłumaczona jest naprawdę dobrze napisana. Plus również za wątki dodatkowe, stworzone przez Budge Wilson, o których nie było mowy w serii o Ani autorstwa Lucy Maud Montgomery. Minus za spłycenie tragedii małej dziewczynki, o której Ania Shirley przecież nie lubiła mówić nie dlatego, że było jej dobrze, ale dlatego, że cierpiała na samo wspomnienie swojej historii. Myślę jednak, że "Droga do Zielonego Wzgórza" wpisała się w wymagania czytelników, którzy po nią sięgnęli. Powieść była ładna, solidna i dająca nadzieję.

        I na koniec... Dlaczego powieść "Droga do Zielonego Wzgórza" bardziej kojarzy mi się z fan fiction niż z normalnym prequelem? Właśnie przez to złagodzenie tragedii Anny Shirley. Prequel w moim odczuciu powinien być bardziej zgodny z koncepcją autora, w fan fiction piszę się dla fanów zmieniając nieraz (nawet znacznie!) koncepcję z oryginału.

         Książkę polecam, będzie świetna na wspólne, wakacyjne czytanie rodziców i dzieci. Można po nią sięgnąć również z sentymentu do serii o Ani lub zaproponować młodzieży, zanim zgłębi lekturę "Ania z Zielonego Wzgórza" w szkole podstawowej.

        Ściskam i pozdrawiam    

        Sil

fot. Sil



wtorek, 8 lipca 2025

Miały być wycieczki, ale życie rzadko daje nam to czego chcemy, więc fotorelacja zamienna ;)

 

        Niestety, na dalsze wycieczki przez najbliższe kilka dni nie mogę liczyć. Muszę zadowolić się krótszymi i tym, co ma do zaoferowania okoliczna przyroda. Kilka ujęć z pochmurnego obrzeża Wrocławia poniżej.

        Życzę Wam, Drodzy Czytelnicy, zdrowia. Dużo zdrowia i więcej zdrowia. Bez niego trudno iść gdziekolwiek.

Ściskam i pozdrawiam

Sil










fot. Sil


czwartek, 3 lipca 2025

wyznaczniki

 

pozbawione sensu znaki bez znaczenia
beznadziejne i głupie, mamiące marzenia
zawstydzenie losem i czasu upływem
stare oczy nie wiedzą, czy nadal są żywe

tak niewiele, a tak trudno zostawić za sobą
tyle melancholii w dotkniętych chorobą
od najmniejszej do największej porażki patrzenie
zamiast żyć pełnią życia, wolą nieistnienie

smutek przed radością kroczy pełen życia
tajemnice przed wszystkim, co nie do ukrycia
uderzenia serca przed ciszą pod skórą,
gdy chcesz obrać ścieżkę, ale nie wiesz, którą

Silentia

fot. Sil


wtorek, 1 lipca 2025

Lipiec '25

 

        Bardzo chciałam wczoraj dodać na blog podsumowanie czerwca 2025 roku, ale jednak rozmyślnie z tego zrezygnowałam. Dlaczego? Proste. Byłby to post pełen smutku i żalu do świata. Historia śmierci mojej Babci była tak dziwna, że nadawałaby się na film kryminalny. Ale jednak nie niosła za sobą zbyt wiele nadziei, a o tym, co pozbawione puenty pisać po prostu nie chcę. Chylę więc czoła przed tajemniczością wszechświata i przechodzę dalej, by realizować własny plan na życie.

        Lipiec - lato, wakacje, słońce. Lipiec to radość i tej radości będę chciała zmieścić jak najwięcej na read2sleep.pl. Możecie spodziewać się fotorelacji z moich krótkich podróży, jak i w ubiegłym roku. Reszta niech pozostanie tajemnicą. 

        Kochani, tym którzy są już w trakcie wypoczynku - życzę wspaniałych przygód w doskonałej proporcji ze spokojem. Tym, którzy wciąż czekają na swoją kolej - odrobiny cierpliwości ;).

Ściskam i pozdrawiam

Silentia

fot. Sil


piątek, 27 czerwca 2025

Pamięci mojej Babci...

 

gdzieś mi się, duszo, dziś zaplątała?
miałaś żyć wiecznie i nagle nic z tego
pustka i cisza tylko pozostała
próżnia nie pamięta złego czy dobrego

i tylko westchnienie, i ta pod rzęsami
łza nieposłuszna, skradziona spod powiek
czemu odeszłaś, choć miałaś być z nami?
czy zrodzi się jeszcze ten, co umarł człowiek?

w żałobie, w czerni i bieli, w marności
życia i śmierci, co toczą się kołem
pragnąc przeżyć godnie i odejść w godności
biegnijmy przez życie z podniesionym czołem

Silentia


fot. Sil


środa, 25 czerwca 2025

We Wrocławiu wietrznie...


    We Wrocławiu dziś wietrznie i zastanawiam się, czy w związku z nowiem księżyca idzie nam zmiana pogody, czy bardziej ten wiatr synchronizuje się z moimi emocjami. Bo jestem czasem rozdarta i miewam wątpliwości, co do tego, czy rozumiem dzisiejszy świat. Profesor Przybyła z Uniwersytetu Ekonomicznego powtarzał często, iż z różnorodnością nie wolno walczyć. Dlaczego więc polska szkoła uczy właśnie tego? Walki z różnorodnością.  

    Zbliża się koniec roku szkolnego i nachodzi mnie refleksja, kolejna chciałoby się powiedzieć, o stanie edukacji w naszym kraju. Niby coś się w niej zmienia, niby dostosowuje się ją do galopującego świata, a ja jednak wciąż nie widzę najważniejszego - zmiany w podejściu do ucznia. Uczniowie, którzy się czymś wyróżniają, traktowani są źle i to nie tylko ze strony rówieśników. Niestety wciąż dla nauczycieli uczeń trochę inny na tle klasy to uczeń problematyczny i niepożądany. Mówię to z przekonaniem, również jako prawie nauczycielka (praktyki zaliczone - miałam przyjemność nauczania dzieci i mniejszą bądź nawet wątpliwą przyjemność oglądania tak wielu zastałych struktur...). Nauczyciele skarżą się na brak prestiżu zawodu, na brak autorytetu. Skarżą się również na rodziców uczniów, że nie uczą szacunku do nauczycieli. Fakt, to jest problem dzisiejszej szkoły, ale... No właśnie, ale. Ale czy nauczyciele nie zapracowali sobie na swój obecny los? Moje pokolenie było karne wobec pedagogów, bo i nie umieliśmy walczyć o siebie. Ale teraz ci sami uczniowie, którzy kiedyś doświadczyli złego ze strony tej instytucji mają własne dzieci i starają się uchronić je od tego, co może do dziś w nich siedzi. Przez to szala przechyla się w drugą stronę. Rodzice nie uczą szacunku do szkoły, bo w szkole nie nauczono ich szacunku. Koło się zamyka. Być może bardziej niż formułować skargi na brak poważania ze strony rodziców czy uczniów,  grono pedagogiczne powinno zastanowić się, jak odbudować utracone zaufanie. Jak sprawić, by ten szacunek do zawodu nauczyciela powrócił. I już nie dlatego, że "się należy", ale dlatego, że jest wypracowany. 

Ściskam i pozdrawiam 
Silentia 

fot. Sil


sobota, 21 czerwca 2025

początek lata


doceniam letni poranek
pełen ciszy i wiatru
w śpiewie ptaków zaklęty
w leniwym ziewaniu

otrzepując z włosów słońce
mrówki z nóg
piasek z oczu
doceniam beztroską chwilę 
między teraz czy jutro

doceniam cień za domem utkany z pajęczyny
traw, pszczół i kwiatów wonnej koniczyny

doceniam dźwięki brzęczące 
z tej i z tamtej strony
zapachy gumowych zabawek
dymu i ludzkich westchnień

Sil


fot. Sil

czwartek, 19 czerwca 2025

I którego tu wybrać? Ania by pewnie wiedziała ;)


Wchodzę sobie wczoraj wieczorem do sklepu, a tam naprzeciwko wejścia patrzą na mnie dwie butelki z takimi oto napisami...

I którą tu wybrać? Nie umiałam się zdecydować, więc nie wzięłam żadnej. Ania by pewnie wiedziała ;) 

Tak, tak! To oczywiście imiona bohaterów "Tylko jeden dzień" ;)

Tymczasem życzę Wam, Drodzy Czytelnicy, miłego długiego weekendu!

Ściskam i pozdrawiam 
Silentia 

sobota, 14 czerwca 2025

Pszczółki, czyli a propos czytania przypadkowych artykułów ;)

 

    Przeczytałam niedawno ciekawy artykuł na temat pszczół, w którym ekolog przekonywał, że nowoczesne, wypielęgnowane przydomowe trawniki robią wiele szkód dla środowiska. Nie wdając się w nadmierne szczegóły, naukowiec twierdził, że zbyt krótkie koszenie trawy w naszych ogrodach to śmierć głodowa dla pszczół a bez pszczół nie przetrwamy. Sama, przyznam szczerze, dość krótko ścinam trawę w moim ogrodzie, ale artykuł dał mi na tyle do myślenia, że w tym roku postanowiłam pójść na pewien kompromis. W moim około stu metrowym ogródku, zostawiam teraz małe poletko nieskoszonej trawy, na której rośnie sobie do woli między innymi biała, wonna koniczyna. Dzięki temu mogę swobodnie i bez strachu korzystać z połowy mojego ogrodu, zaś pszczółki pracują sobie w wyznaczonym miejscu ;). Może nie zmieni to wiele, ale na pewno również nie zaszkodzi.

    Dziś mamy piękną, letnią sobotę. Niebo jest błękitne, a delikatny wiaterek chroni przed upałem. Wspaniałego weekendu, Kochani :)!


Ściskam i pozdrawiam

Sil


fot. Sil



piątek, 13 czerwca 2025

Może to kwestia dojrzałości, czyli dlaczego zawiodła mnie książka Georga MacDonalda

     

    Już w dzieciństwie nieświadomie poszukiwałam książek z gatunku romansów. Jasne, pewnie każda dziewczynka lubiła bajki o Śpiącej królewnie czy Królewnie Śnieżce, ale u mnie było to coś więcej. Podkradałam książki z regału mojej mamy, po czym czytałam je zbyt wcześnie, bo mając ledwo pierwsze naście lat. Czasami udawałam wówczas, że rysuję przy biurku i chowałam powieść do szuflady, gdy ktoś się zbliżał do mojego pokoju, czasami po prostu czekałam aż cały dom zaśnie. Mając 11 lat zdarzało mi się po kryjomu zarywać nocki, by doczytać jakąś opowieść do końca, moi rodzice zaś dziwili się, dlaczego na drugi dzień jestem taka padnięta... W tamtym czasie dostałam w prezencie od szkolnej bibliotekarki książkę "Księżniczka i koboldy" Georga MacDonalda. Książki z jakiegoś powodu nikt nie chciał, ale ja chciałam. Zaczęłam czytać i przez długi czas byłam w bańce wielkiego WOW! To wtedy odkryłam, że jest jeszcze jeden rodzaj powieści, który niniejszym uwielbiam. Są to książki fantasy. Ponieważ "Księżniczka i koboldy" (Znana w Polsce również pod tytułem "Królewna i goblin") była też swojego rodzaju romansem, był to dla mnie idealny wybór. Od tej pory stara, niechciana powieść MacDonalda stała się moją pocieszycielką i wracałam do niej często, gdy byłam chora, smutna lub czułam się samotna. Wiele lat później, zgłębiając historię, zaczęłam czytać też dodatki i znalazłam informację, że o dalszych losach Księżniczki Irenki mogę przeczytać w drugiej części powieści - "Księżniczka i Cyryl". Choć jednak długo szukałam w różnych księgarniach, nie mogłam takiej książki odnaleźć. Raz nawet dostałam informację, że ta powieść nie została w Polsce w ogóle wydana, więc zrezygnowana musiałam porzucić plany przeczytania dalszych losów głównych bohaterów. 

    Było więcej niż piętnaście lat później, gdy szukając książki na prezent dla córki znajomych, natrafiłam niespodziewanie na wydaną w 2013 roku przez wydawnictwo Muchomor powieść "Królewna i Curdie" Georga MacDonalda. Zachwycona, nie wahałam się ani chwili. Choć powieść znajdowała się na dziale dziecięcym, nie tylko niezwłocznie ją nabyłam, ale jeszcze tego samego dnia przeczytałam. I to tyle dobrych wieści. Mówiąc krótko, powieść "Królewna i Curdie" jest tak nie w moim guście, że aż boli i już nie dziwię się, dlaczego przez tyle lat nikt nie chciał jej w naszym kraju wydać. 

    Początkowo pomyślałam, że to może kwestia tłumaczenia, jednak ostatecznie uznałam, że nie. Powieść jest napisana poprawnym językiem, więc tłumaczenie również musi być poprawne. Chodzi o konstrukcję, rwane przygody głównych bohaterów, a właściwie tylko jednego z nich..., wątpliwą moralność, przerysowanie postaci, kiepsko wyprowadzone wątki, brak spójności i tej płynności, która tak zachwycała mnie w pierwszej części. Królowa Irena dla przykłądu, najważniejsza drugoplanowa postać w "Księżniczce i koboldach", w drugiej części była postacią co najwyżej irytującą, Cyryl (tutaj Curdie) - bohaterski i mądry w części pierwszej, tu był nudny i nieporadny, a księżniczki Irenki, którą znaliśmy z części pierwszej jako odważną, rezolutną dziewczynkę, właściwie jakby w ogóle nie było... 

    Gwoździem do trumny moich dziecięcych wyobrażeń na temat drugiej części okazał się epilog (zatytułowany "Koniec"). To naprawdę tak okropny epilog, że aż żałowałam, że go przeczytałam. Puenta całości historii stanęła w opozycji do dającego nadzieję zakończenia części pierwszej i pogrzebała całą moją sympatię dla pióra MacDonalda.

    Innymi słowy, choć przez prawie ćwierć wieku marzyłam, aby poznać dalsze losy bohaterów powieści "Księżniczka i koboldy", po lekturze części drugiej, żałowałam, że ktoś zdecydował się na wydanie "Królewny i Curdiego". Jednak sądzę, że są osoby, które druga część mogłaby zainteresować. To dzieci, ale mniejsze niż ja, gdy czytałam część pierwszą powieści. Bo o ile będą problemy, których młodsze dzieci nie będą w stanie zrozumieć, to jednak zupełnie inny rodzaj prowadzenia fabuły przez autora, może spodobać się małym czytelnikom. 

Ściskam i pozdrawiam

Sil



fot. Sil


piątek, 6 czerwca 2025

miejsca

 

są miejsca
skromne i czasem niepozorne
są drogi, zupełnie inne niż wskazuje mapa
jest błękit nieba
schowany za chmury
i słońce, które jednak za bardzo szczypie w oczy

są domy na zewnątrz inne niż we wnętrzu
pałace podobne kryształowej klatce
jest woda zatruta nadmiarem złych myśli
i serce z kamienia, bo nigdy nie płacze

Silentia


fot. Sil


niedziela, 1 czerwca 2025

Czerwiec?

 

    Połowa roku 2025 zaraz minie bezpowrotnie i stanie się wspomnieniem. Jest pierwszy czerwca, upalny, burzowy dzień dziecka - nieco głośny, nieco melancholijny, bo zasłuchany we wspomnienia. Szalona końcówka maja przeszła do historii, rozpoczyna się meteorologiczne lato...

    Chciałam dziś pisać o wielkich planach na najgorętszą porę roku, jednak już teraz wiem, że będzie się tyle działo, że właściwie planować nie mam po co. Najbliższe miesiące będą intensywne i wiecie co? Mimo wszystko się z tego cieszę. Ale jak wspominałam na początku trwającego roku, blog read2sleep.pl nie odchodzi w zapomnienie. Może i będą przestoje, ale będzie również tyle ciekawostek, refleksji, wierszy czy "recenzji", ile tylko będę wstanie napisać. Zaglądajcie do mnie, gdy tylko najdzie Was ochota :)


Tymczasem ściskam i pozdrawiam

Silentia


fot. Sil


sobota, 31 maja 2025

różowe słońce


jaskrawe słońce w różowej przysłonie
chciałam czegoś więcej, lecz nie przyszło do mnie
chciałam czegoś ponad, lecz tylko pomiędzy
zatopiłam myśli w ulęknionej nędzy

i teraz walcząc z niepotrzebnym wdechem
oczy mrużąc przed światłem, z dawnych zdarzeń echem
czekam, by ziściło się, co na samym dnie duszy
kiełkuje spod czerni niezbadanej głuszy

Silentia

fot. Silentia

poniedziałek, 26 maja 2025

Mama



    Gdy pięciolatek wracający z tatą ze sklepu 25 maja krzyczy na całe osiedle "Mamo? Ty chcesz swój prezent dziś czy jutro?" ? Bezcenne ;) 

Ściskam i pozdrawiam 
Silentia 

fot. Silentia

wtorek, 20 maja 2025

Woda

 

Z deszczu, z liści
w zieleni i z oka
pomiędzy jedną czy drugą komórką
w komórce
w życiu o każdej porze
połączona, upragniona
słodka albo słona

Z nadziei, beznadziei
w każdym nowym momencie,
którego nie rozumie
szum między uszami
przepływa sercem
okrąża duszę
łza
kropla
lodowa cząstka

Silentia

fot. Sil


niedziela, 18 maja 2025

Gotowanie to też sztuka, czyli dziś mam ochotę podać Wam przepis na jedno z moich ulubionych dań

Jakoś było tak zawsze, że raz na jakiś czas, niezależnie od stylu i tematyki bloga, którego akurat prowadzę, mam ochotę podać moim Czytelnikom przepis kulinarny. Lubię gotować i czasem zamiast korzystać z przepisów zawodowców, sama coś tworzę. Nie ma w moich przepisach niczego odkrywczego, ale z reguły wychodzą mi na ich podstawie proste i smaczne dania. Dziś proponuję Penne zapiekane z halloumi.

Składniki:
200 g makaronu penne (waga przed ugotowaniem)
50 g serka halloumi pokrojonego w kostkę 
50 g ulubionego sosu pomidorowego np. neapolitańskiego (można zrobić samemu)
150 g tartego sera cheddar
Szczypiorek/dymka do dekoracji 

Wykonanie:
1) makaron ugotować wg przepisu na opakowaniu, odsączyć i włożyć do dużej miski
2) serek halloumi pokroić w kostkę i wsypać do makaronu 
3) dodać sos pomidorowy i wszystko wymieszać 
4) ceramiczną foremkę do tarty wyłożyć papierem do pieczenia (można kupić papier do okrągłych foremek), wsypać makaron wymieszany z sosem i z halloumi
5) posypać startym serem typu cheddar 
6) zapiekać w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez 20 minut 
7) wyjąć na talerz i posypać szczypiorkiem/dymką 

Smacznego!

fot. Sil



środa, 14 maja 2025

Nadal w temacie wody, czyli wizyta we wrocławskim Hydropolis

 

    Kochani, pozostałam dziś w tematyce wody i udałam się wreszcie do wrocławskiego centrum wody, czyli Hydropolis. Wspaniałe centrum edukacyjne, które posiada atrakcje i dla najmłodszych, i dla trochę starszych. Oprócz muzeum, centrum posiada piękny teren na zewnątrz, uroczą kawiarnię. Jest też dobrze zorganizowane zaplecze sanitarne, z miejscem do wygodnego karmienia niemowląt. Brawo! Jest również fajny sklepik z pamiątkami, w którym oczywiście nabyłam magnes do kolekcji ;). Polecam wizytę. Bilety w różnych cenach w zależności od tego, czy zwiedzamy w grupie, rodzinnie czy też indywidualnie. Są sale kinowe, gdzie puszczane są krótkie filmy o tematyce wody, jest też osobno płatne kino VR. Szczegóły można poznać na stronie internetowej centrum -> Hydropolis. Poniżej moja krótka fotorelacja :).

Ściskam i pozdrawiam

Sil












fot. Silentia



wtorek, 13 maja 2025

Dziś na tapet trafia Odra, czyli krótka fotorelacja z majowego spacerku po Wrocławiu

 

    Dziś wybrałam się na krótki... okej, może nie do końca krótki... spacer po okolicach wodonośnych we Wrocławiu. Przez jazy, śluzy i leśne wysepki Wrocławia, przeszłam przez Opatowice a dalej ulicą Międzyrzecką do kładki za Zoo. Zapraszam do obejrzenia mini fotorelacji poniżej :).


Ściskam i pozdrawiam

Sil

















fot. Silentia


Najpopularniejsze posty :)