Mówią, że książkę może napisać każdy, ale nie każdy może zostać pisarzem. Mówią również, że jeżeli nie znalazło się do tej pory książki, która nas zadowoli, należy ją napisać samemu. Czy zatem faktycznie każdy jest w stanie napisać książkę? Czy każdy może zostać pisarzem? Nie jestem przekonana, czy naprawdę tak jest. Może inaczej, oczywiście każdy dla siebie ma możliwość napisania swojej książki, ale czy każda ta pozycja powinna zostać wydana?
Gdy zakładałam blog read2sleep.pl i określiłam jego główny cel jako dzielenie się moimi opiniami na temat przeczytanych przeze mnie książek, przyjęłam dodatkowe założenie, iż nie piszę o książkach, które jednoznacznie mi się nie podobały a w każdej z tych, które, w mojej ocenie, nie były najwyższych lotów szukam plusów. W większości przypadków nie miałam problemu z realizacją tego założenia, było jednak kilka wyjątków od reguły, gdy naprawdę z trudem znajdowałam dobre strony jakiejś publikacji. Wyciągam z puli wiersze, bo szczerze wierzę, że poezja rządzi się swoimi prawami, jednak powieści, literatura piękna, ogólnie opublikowana proza, jak również artykuły/reportaże bywają po prostu złe. Czasem czytam coś i zastanawiam się, kto to w ogóle dopuścił do druku? Kto uznał za świetny pomysł, aby coś takiego nie tylko napisać, ale jeszcze opublikować? Co to za ludzie?
Pisarzem dziś nie jest tak trudno zostać. Wystarczy pisać. Można powiedzieć, że każdy kto ma chęć i możliwość, kto ma pomysł i jest gotowy poświęcić czas, aby napisać coś swojego, jest w stanie to zrobić. Są oczywiście różnice jakościowe. Czasem pomysł jest świetny, ale brak warsztatu pisarskiego, a nawet brak podstawowej znajomości zasad pisowni w danym języku uniemożliwia utworzenie poprawnego tekstu, który jest znośny dla czytelnika. Czasem wręcz przeciwnie. Ktoś jest świetny technicznie, lecz jego pomysły po prosu są słabe. Czytamy później tysięczną książkę o uciekającej sprzed ołtarza pannie młodej lub pannie młodej porzuconej przed ołtarzem, która jednak znalazła miłość w objęciach świadka byłego narzeczonego itp. i zastanawiamy się, po co pisać w kółko o tym samym? Osobiście miałam pewien kryzys czytelniczy, gdy książki zlewały mi się już w jedno. Brałam następne tytuły i po przeczytaniu kilku stron, potrafiłam dokładnie przewidzieć, nie tylko to, co wydarzy się dalej, ale nawet mniej więcej, w której części książki. Owszem, czasem styl autora ratował pozycję, czasem książkę mimo oklepanej treści jednak można było czytać dalej z przyjemnością, ale czasem i tego nie było. Bywały pozycje, których nawet nie udało mi się doczytać do końca a jedynie kartkowałam szukając, czy może zdarzy się coś, co uratuje powieść. Wspominam z niesmakiem książkę, w której autorka porównywała uda głównego bohatera do pni drzew i jeszcze pisała to w taki sposób, jakby było to jego najważniejszą, pozytywną cechą, ale poza tym opis postaci był mizerny, a bohaterowie zupełnie niewyraziści. Z drugiej strony spotykałam też powieści, które zaciekawiły mnie tematyką, jednak prostacki język, czy brak jakiegokolwiek poszanowania dla stylu sprawiały, że książka w ostatecznym rozrachunku nie nadawała się do niczego. Ale przecież ktoś tę książkę wydał, ktoś podpisał się pod jej zatwierdzeniem do druku, do wypuszczeniem na rynek. Kto? Czy zrobił to wyłącznie pieniądz?
Talent to wspaniała rzecz i jeśli dysponujemy akurat talentem pisarskim, może polega on właśnie na równowadze między wyobraźnią, pomysłami i umiejętnościami. Jeśli mamy talent zdecydowanie szkoda go marnować i trzeba pisać i wydawać.
Marzenia to również piękna rzecz i jeżeli ktoś od zawsze pragnął napisać książkę to wierzę, że powinien dążyć do realizacji tego marzenia niezależnie od posiadania talentu. Marzenia są ważne, pomagają nam wyznaczyć cel, znaleźć sens życia. Nie powinniśmy żałować, jeśli wydamy książkę w pogoni za realizacją pragnień.
Ambicja... bo co? Ja nie napiszę? Phi, oczywiście, że napiszę nawet lepszą książkę niż ktoś tam inny. I tu jestem najbardziej surowa w ocenie, bo jeśli ktoś chce coś udowodnić to może warto też wziąć pod uwagę, że nie uda mu się tego dokonać. Pisanie z wyrachowania uważam za szkodliwe, niebezpieczne, próżne. Kropka. Ale ok, może w ostatecznym rozrachunku i w taki sposób ujawni się jakiś talent, kto wie? Niezbadane są ścieżki losu.
Choć nieraz denerwują mnie pewne pozycje na rynku książki i uważam, że są one wydane błędnie, jestem za tym, aby jednak powstawały. Aby ograniczenia wynikały tylko z czegoś innego niż talent lub jego brak, marzenie czy ambicja. Kiedyś pisałam o tym, które książki wg mnie są złe i nie powinny zostać dopuszczone do druku. Mam tu na myśli np. nawoływanie do nienawiści, przemocy. Jeszcze raz podkreślę, że choć nie jestem fanką kryminałów czy horrorów nie jestem też im przeciwna. Jeżeli ktoś opisuje zbrodnię jako część fabuły, ale nie promuje tej zbrodni jako coś dobrego to rozumiem taką fikcję literacką czy też książkę opartą na faktach. Ale bywają też niestety pozycje, które piszą o przemocy jako o czymś fajnym, normalnym. Temu już jestem przeciwna.
Podobnie jak jestem zwolenniczką wolnego rynku w rozumieniu ekonomicznym, uważam, że również na rynku książki powinni decydować przede wszystkim konsumenci - czytelnicy. Choć to nie tak, że uważam, iż większość zawsze ma rację. Istnieją mody, bezkrytyczne powielanie opinii naszych autorytetów czy też pseudoautorytetów. Jeszcze ze szkoły podstawowej pamiętam sytuację, gdy polonista stwierdził, że właśnie będziemy czytać najlepszą książkę w życiu. Mówił, że to jego ulubiona, że jest świetna. Książka ta to "Pięć przygód detektywa Konopki". Kochani Czytelnicy, to była najgorsza książka, jaką czytałam w podstawówce, ale większość klasy uważała, że jest świetna. Zastanawiałam się wówczas, czy ich entuzjastyczna opinia wynikała z tego, iż faktycznie lektura przypadła im do gustu, czy dali sobie wmówić naszemu poloniście, że jest taka super, a może po prostu bali się, że jeśli książka im się nie spodoba to coś jest nie tak z ich gustem? Oczywiście biorę też pod uwagę, że po prostu mieli chęć przypodobania się nauczycielowi i wcale ich za to nie potępiam ;).
Książki są ważne - edukują, rozwijają wyobraźnię, relaksują. Ich autorzy są ważni, to dzięki nim mamy możliwość poszerzania horyzontów, rozwoju, odpoczynku. Do naszych lektur nie powinniśmy podchodzić bezkrytycznie, jednak hejt, który czasem widzę pod adresem pisarzy bywa dla mnie przerażający. Nienawistne wpisy o beznadziejności ich dzieł... Opinie wyrażane nieraz prostackim, wulgarnym językiem w anonimowym wpisie na portalu o książkach - to jest smutne, Kochani Czytelnicy. Po prostu smutne.
Moje założenie, że nie piszę na read2sleep.pl jednoznacznie negatywnych recenzji przeczytanych przeze mnie tytułów w dużej mierze wynika z szacunku do pracy, którą autorzy włożyli w napisanie swojego dzieła. Biorę ponadto pod uwagę, że są różne gusta, również te literackie... i to, co dla mnie wydaje się czasem nie do przyjęcia, komuś innemu może bardzo się spodobać.
Ściskam i pozdrawiam
Sil
|
fot. Sil |