Na jednym z jubileuszów telewizji TVN, dziennikarz/pisarz/redaktor Tomasz Lis opowiadał o tym, jak to się stało, że raczkująca w Polsce w latach dziewięćdziesiątych telewizja zyskała taką popularność. Było to dość zaskakujące, ale jego diagnoza była jednoznaczna. Fakty TVN, które wówczas prowadził, zyskały wysoką oglądalności dzięki poprzedzającemu je meksykańskiemu serialowi obyczajowemu - "Esmeralda".
"Esmeralda" (w tytułowej roli Leticia Calderon) to nic innego jak telenowela z 1997 roku. Miała dla telenoweli typową konstrukcję, czyli opisywała płomienny a jednocześnie zakazany romans, a fabuła dotyczyła nie tylko tej miłości biedaczki i dziedzica, ale również, co był całkiem fajnym zabiegiem, w swojej treści zawierała pewną przewrotność. Otóż początkowo niewidoma biedaczka nie była wcale biedaczką, zaś dziedzic nie do końca był prawowitym dziedzicem. "Esmeralda" była dodatkowo opowieścią o fascynacji, obsesji i źle pojmowanej miłości a wszystko odbywało się na tle pięknych, meksykańskich krajobrazów. Serial obfitował w wiele interesujących wątków pobocznych, czym zjednał sobie miłość niejednej gospodyni domowej, ale również niejednej nastolatki. Co ciekawe, "Esmeralda" nie dłużyła się, nie była rozwijana w nieskończoność. Miała ładnie dopracowaną, prostą fabułę. Serial się skończył zanim zdążył stać się niedorzeczny lub też zanim zdążył znudzić widza. Za to plus.
Trzeba pamiętać, że w latach dziewięćdziesiątych nie było Internetu, multikina dopiero raczkowały, powieści zaś w nielicznych księgarniach było znacznie mniej niż w dzisiejszych czasach. Nastolatki szukały sobie więc czegoś zastępczego, prostego i wzruszającego do obejrzenia po szkole i tu przychodziły z pomocą seriale z Meksyku czy Wenezueli. Pojawiały się ponadto telenowele z Brazylii czy Argentyny, z czego chyba najbardziej popularną stała się opowieść "Zbuntowany Anioł", której tytułową piosenkę wykonywała główna bohaterka. "Cambio Dolor" Natalii Oreiro do dziś od czasu do czasu można usłyszeć w radiu. Ale szczerze powiem, że po początkowym, nastoletnim zachwycie, jakoś nie przepadałam za "Aniołem". Zaczął robić się właśnie taki niedorzeczny i przydługi, zaczął nudzić widza, czyli stało się to, czego udało się uniknąć twórcom chociażby "Esmeraldy".
"Esmeralda" stała się w Polsce serialem wręcz kultowym. Pamiętam, jak organizowano spotkania z głównymi bohaterami a czekające, płaczące nastolatki mdlały z wrażenia na widok Leticii Calderon. W tamtych czasach wywiady z aktorką można było obejrzeć wszędzie. Może dlatego i mnie produkcja wyryła się w pamięci do tego stopnia, że jak widzę gdzieś napis emerald/esmeralda od razu przed oczami staje mi nie zielony kamień szlachetny a twarz pewnej aktorki ;).
Dziś było wspominkowo, dziś było inaczej, ale nie spodziewajcie się podobnych recenzji na read2sleep.pl zbyt często. Po pierwsze dlatego, że to jednak blog dotyczący czytania a nie oglądania, a po drugie... od 2020 roku ani razu nie włączyłam telewizji (sensu stricto).
Ściskam i pozdrawiam
Sil
fot. Sil |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz