czwartek, 13 marca 2025

Wiosna, lato, jesień, czyli dzisiejsza pogoda nie nastraja mnie optymistycznie

 

Wiosna, lato jesień...

Zimno, choć prawie wiosna, zaspane otwierasz oczy, zbudzone deszczem i wiatrem porannego niepokoju
Przewracasz się na poduszce, czasem zegary kłamią
Sprawdzasz jeszcze dwa razy, by odkryć ukrytą w nich prawdę

Smutny, bez mocy w ramionach, sięgasz po szklankę wody, lecz nie ma jej obok łóżka, nie miałeś głowy wczoraj...

A później jest przekonanie, że jednak jakoś to będzie
pójdziesz załatwiać sprawy, rzucisz się do wirówki

I nagle wieczór nastaje, więc, senne zamykasz oczy

Wczoraj byłeś latem, dziś nagle pachniesz jesienią...

Sil


fot. Sil


poniedziałek, 10 marca 2025

Klęska urodzaju

 

    Zastanawiacie się pewnie, gdzie podziały się moje "recenzje" do przeczytanych książek? Ano czekają na swoją kolej, aż wygospodaruje na nie choć odrobinę czasu. Niestety nawet teraz, gdy zasiadam do pisania posta, wiem jedno - mam najwyżej kwadrans, tymczasem na napisanie komentarza do książki potrzebuję około godziny. Tak, wiem, że moje posty wcale nie są takie długie, ale jednak, aby opinia o książce miała ręce i nogi, potrzebuję na nią więcej czasu niż go obecnie mam. Już pomijając fakt, że ostatnio zamiast czytać powieści romantyczne, wieczorami czytuję... wykłady z pedagogiki :). Nie narzekam, bo to niezwykle ciekawe, ale pewnie niekoniecznie to coś, o czym chcielibyście przeczytać na read2sleep.pl.

    Jeśli zastanawiacie się, o co chodzi z tytułem dzisiejszego, krótkiego posta, to już wyjaśniam. Otóż rozważałam dziś, jaką powieść chciałabym ukończyć jako następną. "Tylko jeden dzień" macie już w księgarniach, "Sekret zmieniający życie" czeka na publikację, a oprócz tego mam uwaga KILKANAŚCIE innych, rozpoczętych powieści romantycznych, w tym jedną o delikatnych cechach kryminału (bardzo delikatnych!) i dwie fantasy. Przeglądałam niedawno to, co mam i naprawdę nie mogę się zdecydować, co teraz. Skaczę więc z kwiatka na kwiatek, ale jak tak dalej pójdzie, przy tej ilości rozpoczętych książek i przy deficycie czasu na moje pisarskie hobby, kolejną powieść ukończę za kilka lat. Mam plan! Nie ma zbyt wiele osób, które wiedzą, że piszę, ale zamierzam przeprowadzić z nimi mały wywiad przez komunikator internetowy i zaciągnąć opinii. A może ktoś z Was, Kochani, ma ochotę mnie wesprzeć w decyzji? Wśród tego co mam, najbardziej kuszą mnie trzy rozgrzebane prace:

1. Tata dla małej księżniczki - książka pisana w trzech narracjach - kobiety, mężczyzny i małej dziewczynki. Opowieść z traumą w tle.

2. Dziewczyna ze wzgórz - od przyjaźni i kontrowersji do miłości: kategoria młodzi dorośli.

3. Hunter - historia dojrzałych ludzi, którzy "chcieli by, ale boją się". 

Co powiecie?


Ściskam i pozdrawiam

Sil


sobota, 8 marca 2025

Dzień kobiet

 

    Nie chodzi o to, aby manifestować swoją kobiecość, ale by znać swoją wartość dla swojego własnego zdrowia. Przez wieki uczono nas, że dziewczynka musi być cicha i skromna, miła i usłużna i za tę naukę zapłaciłyśmy jako kobiety pewną cenę. W tak wielu środowiskach wciąż bowiem uważa się, że kobieta jest od mężczyzny gorsza. Nie jest. Nie jest też lepsza. Jest po prostu inna. Świat jest różnorodny i każda z płci odznacza się pewnymi cechami tak fizycznymi, jak i emocjonalnymi. Nie trzeba na każdym kroku udowadniać, że możemy to samo, co mężczyźni. Trzeba odróżnić prawa natury, od praw człowieka. Jesteśmy silne, potrafimy znosić wiele. Ale jesteśmy też ważne. Równie ważne jak każdy człowiek na świecie, niezależnie od tego, czy jest kobietą, czy mężczyzną.

Sil


fot. Sil


piątek, 7 marca 2025

cisza inaczej

 

w śpiewie ptaków - cisza
w warczących od siódmej maszynach
w piasku rozpylonym przez wiatr
w słońcu na wysokości oczu

jest cisza przedwiosennej nadziei
i cisza wszystkich spraw,
które niczym uderzenie serca
są gdzieś tam
do załatwienia

Sil

fot. Sil


wtorek, 4 marca 2025

Porzucone pasje...

 

    Życie to kwestia wyborów. Wiem, że truizm, ale niestety prawdziwy. Życie to nie książka fantasy i nie można mieć wszystkiego. Chcąc czy nie, z pewnych rzeczy musimy rezygnować, by zrobić miejsce dla innych...

    Wśród moich licznych pasji znajdowało się przed lat również rysowanie. Rysowałam od najmłodszych lat, różnymi technikami, z różnym skutkiem. Moje prace dalekie były od dzieł sztuki, jednak czynność tę szczerze lubiłam. Któregoś dnia, gdy byłam starszą nastolatką zafascynowaną japońskim anime - Sailor Moon, miałam ochotę nauczyć się rysować również mangę. Oczywiście nie miałam na to czasu, więc musiałam w końcu zrezygnować ze swoich prób. Po latach zapomniałam nawet, że takie podjęłam...

    Wczoraj odwiedziła mnie moja Mama. Przywiozła mi pudełko różności, które znaleźli z Tatą gdzieś na dnie szafy w piwnicy. Na wierzchu była biała teczka. Mama wyjęła ją i powiedziała, że pewnie będę chciała to zatrzymać. To było dziwne uczucie znów widzieć te rysunki, szkicowane węgielkiem przez moją niewprawną rękę. 

    Teczka przyniosła mi trochę nostalgicznych uczuć, trochę zadumy nad tym, z czego w życiu musiałam zrezygnować...

Ściskam i pozdrawiam

Sil


fot./rys. Silentia


niedziela, 2 marca 2025

w leju po bombie


w polu szerokim
w leju po bombie
gdzie woda wszystko ukryła
zadomowiły się ptaki krzyczące
o wiośnie i nowym życiu

w sercu miasta wyrwane, spalone
popioły użyźnią ziemię

nad resztką granitu. płyty nagrobnej
jest człowiek wpatrzony w nicość

czasami koniec zwiastuje początek
czasami jest tylko końcem

pod ziemią cmentarza ukryto nadzieję
lecz pozostała wspomnieniem

Sil

 

sobota, 1 marca 2025

Marzec...

 

    Gdy ktoś mnie zapyta, kiedy zaczyna się wiosna, zawsze odpowiadam "To zależy od tego, kto odpowiada". 21 marca mamy pierwszy dzień wiosny/wiosnę kalendarzową, około 20 marca jest wiosna astronomiczna, 1 marca zaś... wiosna meteorologiczna :). Patrząc więc na ostatni punkt, chciałabym uroczyście ogłosić nadejście WIOSNY! Tak, wiosna to zdecydowanie moja ulubiona pora roku, nawet jeżeli akurat dziś leje, wieje, jest szaro, zimno i odechciewa się wszystkiego :D. Ale piękno wiosny polega na tym, że zwiastuje nowy początek. Jest symbolem odrodzenia się i nowego życia. Za to ją kocham.

    Luty minął mi błyskawicznie i obawiam się, że marzec przeleci jeszcze szybciej. Chciałabym powitać nowych Czytelników na read2sleep.pl, ale również podziękować tym, którzy zaglądają tu od dawna, pomimo nieco dłuższych przestojów w publikacjach. Miło by mi było, gdybyście od czasu do czasu zostawili po sobie jakiś ślad. 

    Minął miesiąc od premiery mojej książki, pierwszej powieści wydanej pod pseudonimem Silentia. Jest to oczywiście "Tylko jeden dzień", na temat którego od czasu do czasu piszę różne ciekawostki. W marcu również pojawi się pewnie coś z tego zakresu. A czego więcej możecie się spodziewać na read2sleep.pl w bieżącym miesiącu? Oczywiście jakichś komentarzy do przeczytanych przeze mnie powieści, głównie anglojęzycznych. Jest tego ostatnio nieco mniej, ponieważ studia podyplomowe, które podjęłam pół roku temu, zabierają znacznie więcej czasu niż sądziłam... Na niniejszym blogu spodziewać możecie się również mojej szerokorozumianej twórczości, a jeśli złapię pogodny dzień, może pojawi się również jakaś fotorelacja.

Ściskam i pozdrawiam

Sil

fot. Sil


wtorek, 25 lutego 2025

Bolączki pisarki, czyli jak powstawało "Tylko jeden dzień" i nie tylko ;)

 

    Kilka tygodni temu ukazała się oficjalnie moja pierwsza powieść wydana pod pseudonimem Silentia. Jest to oczywiście romans - "Tylko jeden dzień". Koncepcja powieści powstała wiele, wiele lat temu, zaś sam proces pisania swój punkt kulminacyjny miał w roku 2023. Oczywiście nie była to jedyna książka, nad którą pracowałam, co dodatkowo rozwlekało moje pisanie w czasie. Oprócz "Tylko jeden dzień" powstawał bowiem "Sekret zmieniający życie", który czeka w kolejce do wydania, powstało też kilka tomików wierszy i jeszcze kilka innych powieści, obecnie w różnych stopniach zaawansowania.

    Jako czytelniczka, dawno temu, jeszcze będąc nastolatką, zastanawiałam się, jak cały proces pisania wygląda od kuchni. Myślałam o tym, jak powstają powieści, gdzie pisarze znajdują inspirację, na ile jest ona zakorzeniona w ich życiu codziennym itp. Zastanawiałam się również, co sprawia im największą trudność. Myślę, że to bardzo indywidualna sprawa, ale z chęcią podzielę się kilkoma informacjami na temat tego, co sprawia największą trudność mi. Otóż największą trudność sprawia mi skupienie się na tylko jednej książce...

    Kiedy zaczynam pisać książkę, mam milion pomysłów na minutę i mam ogromną trudność, aby ukończyć dany tytuł, zanim rozpocznę pisanie następnego. W ten sposób w moim folderze z pomysłami czy rozpoczętymi powieściami pojawiają się co rusz nowe pliki, ale już folder z powieściami, których pisanie ukończyłam jest dość ubogi. A nawet jeśli już mam takie prace to za każdym razem, gdy do nich zaglądam, zaczynam coś poprawiać, zmieniać, więc czasami z prac ukończonych znów stają się pracami w trakcie pisania. Nawet czytając wydany już przecież "Tylko jeden dzień" wciąż zastanawiam się, dlaczego jakiegoś fragmentu nie napisałam trochę inaczej i, czy nie lepiej byłoby, gdyby brzmiał tak albo siak. Nieraz irytuje mnie to do tego stopnia, że jestem zła, że jeszcze dłużej nie zwlekałam z wydaniem książki... Ostatecznie postanowiłam więc, że przez jakiś czas nie będę zaglądać do swojej powieści. I tak niczego już nie zmienię, więc po co się stresować? ;)

    Drugim największym problemem, z którym się zmagam podczas pisania jest oczywiście brak czasu... Pisanie nie jest moim zawodem a bardziej hobby i dlatego, póki co, trudno wygospodarować mi czas na tworzenie moich historii. Na co dzień nie jestem w stanie zasiąść do pisania na dłużej niż godzina czy dwie i to tylko w dni powszednie, w rezultacie więc zanim wciągnę się w proces twórczy, muszę już kończyć i brać się za coś innego. To mnie irytuje i nieraz zniechęca, bo po co zaczynać, jeśli po kilku zdaniach muszę kończyć?

    Zbyt zwięzły język to mój kolejny problem, ale wynika z kwestii poprzedniej. Brak czasu powoduje, że zamiast skupić się na opisie sceny z książki, staram się napisać ją jak najszybciej. Później zauważam, że moje opisy są zbyt zwięzłe. Zaczynam je poprawiać i pisać "jak należy", ale to tylko wydłuża proces. Przypuszczam, że gdybym na spokojnie podeszła do opisów za pierwszym razem, udałoby mi się je wykonać szybciej... :)

    Blokada twórcza. Miewam blokady twórcze z różnych powodów. Np. gdy wydaje mi się, że piszę coś na oklepany temat lub, gdy uznam, że moje historie nie są zupełnie oryginalne. Czytam sporo książek i, gdy znajdę coś podobnego do tego, co właśnie napisałam, zaczynam zastanawiać się, czy ma sens pisanie kolejnej powieści o takim a nie innym problemie. Są też inne powody moich blokad. Czasami zmęczenie prozą życia sprawia, iż nie widzę sensu tworzyć kolejnej powieści, której być może i tak nigdy nie wydam. Wtedy sobie myślę, że szkoda tracić tak deficytowy produkt jak mój wolny czas.

    Na koniec coś z innej beczki, drobna ciekawostka na temat powieści "Tylko jeden dzień". Wiecie już, że początkowo książka miała nosić tytuł "Dwadzieścia lat bez ciebie", ale nie wiecie, że gdy wybierałam tytuł dla całości po zmianie koncepcji, najpierw przyszedł mi do głowy tytuł anglojęzyczny "Just one day" ;). Tylko jeden dzień zdecydował o tym, że książka ostatecznie powstała, tylko i aż jeden dzień. Jeden, konkretny dzień po prostu :).

Ściskam i pozdrawiam 

Silentia


piątek, 21 lutego 2025

Książka, która ma tyleż samo wad, co zalet, czyli trzecia część serii Roommates od Kedanll Ryan

 

    Wydana w 2017 roku, jak zresztą cała seria Roommates autorstwa Kendall Ryan, książka "The House Mate" to trzecia, przedostatnia w serii anglojęzyczna powieść romantyczna. O częściach pierwszej, drugiej i czwartej już zdążyłam Wam wspomnieć we wcześniejszych postach, ale i "The House Mate" warta jest kilku słów na read2sleep.pl. Podobnie jak wszystkie inne książki z serii nie jest to może literackie arcydzieło, jednak dla wielbicielek niezbyt ciężkich romansów, do których i ja należę, jest pozycją wartą poznania. 

    Fabuła rozpoczyna się w sposób dość ciekawy. Otóż do Maxa, dojrzałego mężczyzny, który z wyboru jest singlem i nie ma najmniejszej ochoty na stały związek, przyjeżdża jego była "partnerka". Ale nie jest sama. Przywozi ze sobą malutką, zaledwie roczną dziewczynkę i informuje Maxa, że dziecko jest jego. Bez wielu słów wyjaśnienia, zostawia zszokowanemu mężczyźnie maleństwo oraz kilka rzeczy i odjeżdża. Zaś Max jednego jest pewien, nigdy swojej córki nie porzuci, ale również nie ma najmniejszego pojęcia, jak się nią zaopiekować. W trybie błyskawicznym chce zatrudnić nianię, która zamieszka w jego domu i pomoże mu w wychowaniu córki. Gdy jednak na progu zjawia się śliczna, skromna Addison, którą los niezbyt przyjemnie doświadczył i, która desperacko próbuje wjechać ze swoim życiem na właściwy tor, Max nie spodziewa się, że nie tylko jego maleńka córeczka pokocha sympatyczną i ciepłą nianię.

    "The House Mate" to opowieść o nowych początkach w różnym słowa tego znaczenia. Dla głównego bohatera jest to początek rodzicielstwa, początek nowych pragnień, nowego życia. Dla głównej bohaterki zaś to wreszcie nieco opóźniony początek realizacji dawno porzuconych marzeń, ale również początek odbudowania wiary w siebie jako kobiety. Dla obojga bohaterów to również nieoczekiwany początek relacji, w której za wszelką cenę kilka osób próbuje przeszkodzić ;). 

    Pisałam w tytule, że powieść ma tyleż samo wad, co zalet. Owszem, jest tu troszkę dziwacznej dramy, która jakoś mnie zniechęcała. Jest niefajna ex dziewczyna, niefajna asystentka Max'a, która w dodatku miesza między bohaterami, ile tylko może. Ale w tym wszystkim Kendall Ryan znalazła jednak równowagę, bo całą tę zbędną dramę jakoś zrównoważyła dojrzałą postawą głównego bohatera i za to plus. Główne postaci są fajne i nieprzerysowane, co też mi się podobało, ale za to romans wg mnie rozwijał się w nierównym tempie. Również kilka oklepanych wątków znalazło się w "The House Mate", za co mały minus. Generalnie jednak książkę czytało się lekko i łatwo. Nie jest zbyt długa, za co również u mnie plus, bo ostatnio mam alergię na fabuły rozciągane do granic wytrzymałości. Język, choć angielski, bardzo łatwy w odbiorze. Książka nada się więc na jakiś długi, jeszcze zimowy wieczór i na pewno dostarczy trochę rozrywki i to bez emocjonalnej huśtawki.

Ściskam i pozdrawiam

Sil


fot. Sil


czwartek, 20 lutego 2025

powiędła

 

podcięte, skradzione skrzydła zagubione
na dnie serca pustka
"nie poddawaj się jeszcze"
ból w tyle głowy
i  ból na policzku
zza chmury dymu wygląda
jaskrawe zwątpienie...

Sil

fot. Sil


poniedziałek, 17 lutego 2025

Przyznać się, kto wiedział, że dziś Dzień Kota ;)

 

Moja kocia nie jest pierwszym kotem w moim życiu, nie jest też pewnie ostatnim, choć w tej chwili zarzekam się, że tak właśnie będzie... ;) Dała mi popalić nie raz, bo choć w tym roku kończy jedenaście kocich wiosenek, zdarza jej się robić wszystko to, czego szanujący kot robić nie powinien. Zaczynając od przerabianiu na wiór mojej kanapy i nie tylko jej... a na puszeniu ogona na domowników kończąc :). Mimo wszystko, trudno mi sobie wyobrazić dom bez niej i dlatego z okazji tegorocznego Dnia Kota postanowiłam poświęcić jej niniejszy post ;).

Ściskam i pozdrawiam

Sil

fot. Sil





sobota, 15 lutego 2025

zmierzch, czyli wiersz, który mi się przyśnił

 

Zmierzch

zapada zmierzch i słońce nie świeci
w łóżkach rozespane, w łóżkach zaplątane
śnią na poduszkach umęczone dzieci
wokół nich okrycia świeżo rozkopana

wlepione spojrzenia w uśpione powieki
ile jeszcze nocy pod skrzydłami mamy?
zanim znikną z domu na lata, na wieki
i może przez wieki już ich nie spotkamy

ale teraz cisza, już zmierzch zapadł ciemny
i słońce odeszło, już księżyc nad nami
powoli mija zima, krajobraz wiosenny
przypomni, że los nasz budujemy sami

Sil



czwartek, 13 lutego 2025

Jedna z tych książek, do której komentarza się tu nie spodziewacie, czyli "Kapelusz Pani Wrony"

 

    Wpadła mi niedawno w ręce książka, którą możecie znać, jeśli jakimś cudem macie styczność ze współczesnymi lekturami klas 1-3 szkoły podstawowej ;). "Kapelusz Pani Wrony", którego pierwsze wydanie datuje się na 2009 rok jest autorstwa Danuty Parlak i zachwycił mnie zawiłym słowem, które według mnie może być nieco za trudne dla ośmiolatków, ale za to jak rozwija wyobraźnię! Przepięknie wydana, uroczo zilustrowana książka ma zaledwie sześćdziesiąt parę stron i dzieli się na cztery odrębne opowiadania. A najbardziej, jakimś cudem, ujęły mnie dwa ostatnie "Nic w Ogrodzie", gdzie abstrakcja jest wręcz ciężkawa ;) oraz to, o którym napiszę kilka słów więcej -  "Mikołaj, czyli historia pewnego bociana".

    Pierwsza, tytułowa część lektury, czyli "Kapelusz Pani Wrony" podobała mi się średnio. Drugie opowiadanko - "Wystraszek" już bardziej, ale też mnie nie porwało. Przy "Nic w Ogrodzie" ubawiłam się setnie a "Mikołaj, czyli historia pewnego bociana" mocno mnie ujęła. Choć każda z czterech części książki niesie za sobą wartościowe przesłanie, to właśnie w części czwartej znalazłam coś dla siebie. Coś, co chciałabym przeczytać będąc na etapie nauczania początkowego. "Mikołaj" to po prostu opowiadanko romantyczne :).

    Cała lektura "Kapelusz Pani Wrony" jest napisana lekkim, zabawnym językiem. Sporo tu słów, których dzieci nie usłyszą w języku potocznym i prawdopodobnie niektóre z nich będą wymagać objaśnień, ale i tak uważam, że treść napisana jest w lekkiej formie. Wspominałam o abstrakcji? Tak, jest jej tu dużo. Czytając "Nic w Ogrodzie" można się troszkę zaplątać. Nagromadzenie najróżniejszych powiedzonek ze słowem "nic" bywa naprawdę interesujące...

    "Mikołaj, czyli historia pewnego bociana" podstępnie uczy więcej, niż można by się spodziewać po lekturze dla klas 1-3 ze szkoły podstawowej. Opowieść jest nie tylko o przezwyciężaniu różnic, o tym, że miłość może pokonać wiele przeciwności, ale jeszcze uczy, że życie to sztuka wyborów, kompromisów... Że czasami trzeba poświęcić pewną część swojego życia, aby znaleźć coś wspaniałego. 

    Nie jestem pewna, czy ośmioletnie dzieci będą wstanie wyłuskać głębszy sens z lektury "Kapelusz Pani Wrony". Pewnie zależy to od nauczyciela. Może niektóre rzeczy zrozumieją dopiero z upływem lat. Ale nawet, jeżeli nie dotrze do ich małych serduszek, "co autor miał na myśli", myślę że mogą docenić lekki, dowcipny język książki. Na pewno pozycja ta będzie wspaniałą literacką przygodą.


Ściskam i pozdrawiam

Sil




fot. Sil


wtorek, 11 lutego 2025

Tak jakoś już jest, że w danej serii książek z reguły to, co podoba mi się najmniej, ma najlepsze oceny czytelników, czyli "The Play Mate" od Kendall Ryan

 

    Z wydanej w 2017 roku serii powieści "Roommates" od Kendall Ryan, zdążyłam przedstawić już pierwszą oraz czwartą a jednocześnie ostatnią część. Zostały więc dwie, które uzupełniają lukę. "The Play Mate" - druga część serii podobała mi się najmniej, ale nie chciałam zostawiać jej na koniec i, jak to zwykle bywa, to właśnie ta powieść od innych czytelników zebrała najlepsze oceny. 

    "The Play Mate" to opowieść o próbie sięgnięcia po wieloletnie marzenia. Nie tylko w sensie kariery zawodowej, w sferze miłosnej również. To historia młodziutkiej Evie, która dołącza do swojego starszego brata w ich rodzinnej firmie i która od wielu lat jest skrycie zakochana w najlepszym przyjacielu swojego brata, w Smithie. Smith również od jakiegoś czasu pała do ślicznej Evie uczuciem, ale w jego odczuciu siostra przyjaciela to zakazany owoc. Owszem, taki owoc kusi, ale Smith nie chce poświęcić przyjaźni dla miłości. Za bardzo zależy mu na przyjacielu, który jest dla niego jak rodzina. Co jednak zrobić, gdy serce nie sługa a piękna Evie nie ułatwia sprawy? Co jednak zrobić, gdy muszą na siebie codziennie patrzeć dzieląc wspólne biuro? Ta historia nie mogła skończyć się inaczej niż się skończyła :). A jak się skończyła? Sprawdźcie, jeśli macie ochotę... ;)

    Kendall Ryan specjalizuje się w krótkich, dynamicznych opowieściach, których fabuła choć najczęściej nieskomplikowana, nie pozwala się nudzić. I "The Play Mate" nie jest wyjątkiem od reguły. Owszem książkę czyta się dobrze, szybko, przyjemnie. Brak nadmiernej dramy, brak przerośniętych wątków pobocznych. Dlaczego więc mnie akurat ta powieść nie ujęła? Wiadomo, była przewidywalna do bólu, ale to nawet nie to. Wiadomo, że nie lubię tego całego "wara od mojej siostry/mojego brata". To również nie to. Po prostu książka była schematyczna, bohaterowie mieli mało wyraziste osobowości, MC początkowo sztuczna jak kwiaty w chińskim markecie (poprawiło się na szczęście po kilku rozdziałach) a główny bohater nieco zbyt tchórzliwy. Sceny intymne też jakieś takie przeerotyzowane, zbyt mało tam czuło się miłości. Nie mówię, że książka była zła, ale jednak ta dwudziestopięciorozdziałowa pozycja z całej serii podobała mi się najmniej. 

    Każda książka Kendall Ryan z serii Roommates to powieść, którą można przeczytać niezależnie od innych części. Każda to osobna historia niepowiązana ze sobą niczym poza tym, że w jakimś sensie bohaterowie dzielą ze sobą przestrzeń. Część pierwsza - małe mieszkanko, część druga - biuro, w części trzeciej, o której dopiero napisze - dom, w części czwartej łóżko, od którego wszystko się zaczyna ;).

    Jak już wspominałam, całą serię polecam. Nie jest to może literatura najwyższych lotów, ale jest bardzo miłym uzupełnieniem długiego, zimowego wieczoru. Język angielski jest tu prosty i przejrzysty. Weźcie sobie jeszcze kocyk i herbatkę i na pewno spędzicie miłe kilka godzin :).

Ściskam i pozdrawiam

Sil





fot. Sil

poniedziałek, 10 lutego 2025

krajobrazowanka

 

zamglony, zmrożony, stały i niezmienny
dlaczego krajobraz za oknem jesienny
nie pozwala zapomnieć o porze mijania
zwątpienia, melancholii, samobiczowania
złamania pieczęci na kartkach przeszłości
przy ogniu ukrytej szarej bezsilności
z miłości, ze smutku, z poranionej duszy
z szalonego serca, gdy serce poruszy
żeby tak można zacząć to wszystko od nowa
z niewinnością, gdy jednak pełna wiedzy głowa
gdyby tak odrodzić się jak wiosna po zimie
i na nowo budować swoje dobre imię

Sil

fot. Sil


piątek, 7 lutego 2025

Kilka krótkich ciekawostek o tym, jak kreuję moje bohaterki w powieściach

 

    Gdy zaczynałam swoją przygodę z blogowaniem i publikowałam głównie moje krótkie opowiadania typu fan fiction, blogi były na tyle popularne, iż ich czytelników liczyło się w setkach tysięcy. I na mojego bloga(później blogi) zaglądało wówczas sporo ludzi. Wielu z nich prowadziło aktywną dyskusję pod postami, niektórzy zaś pisywali do mnie prywatne wiadomości czy maile. To ostatnie przemilczę, bo niektóre z tych maili sprawiły, że usunęłam blogi i na wiele lat przestałam publikować własne prace. Ale było też trochę e-listów, które bardzo lubiłam. Były fajne dyskusje i konkretne pytania, na które zdarzało mi się odpowiadać. Wśród nich bywały prośby o kilka informacji na temat tego, skąd właściwie czerpię inspirację, jak kreuję bohaterów itp.  Ponieważ w księgarniach jest już dostępna moja najnowsza (pierwsza napisana i wydana pod pseudonimem Silentia) powieść romantyczna "Tylko jeden dzień", pomyślałam, że przekażę Wam kilka ciekawostek na temat tego, jak powstawała postać głównej bohaterki - Ani.

    Ciekawostka nr 1: Gdy zaczynałam pisać "Tylko jeden dzień", główną bohaterką powieści była od razu dojrzała kobieta. Trzydziestoparoletnia bizneswoman, która z jednej strony robiła karierę i była spokojną, fachową osobą, a z drugiej ukrywała przed światem połamane serce. Była kobietą, która z pozoru bardzo szczęśliwa, skrycie tęskniła za przeszłością i za tym, czego w jej życiu zabrakło. Aby lepiej pokazać tę tęsknotę, często wyobrażałam sobie Anię, jako nieco wycofaną licealistkę, wracałam do czasów jej młodości w retrospekcjach, ale ciągle było mi za mało. W pewnym momencie stwierdziłam, że nie tak chcę poprowadzić fabułę. Uznałam, że dla pełnego obrazu muszę oddzielić te dwie osoby - Anię nastolatkę, o której czytamy w pierwszej części powieści oraz Anię dojrzałą kobietę, którą poznajemy w części drugiej.  

    Ciekawostka nr 2: Dziewięćdziesiąt procent moich bohaterek żeńskich, w tym Ania, to kobiety o określonym wyglądzie - drobnej budowy, z jasną skórą i włosami w kolorze przypominającym blond. Ale to nie oznacza, że główne bohaterki są identyczne w każdej napisanej przeze mnie historii. O nie! W mojej głowie każda wygląda zupełnie inaczej. Jest ciemny blond, platynowy blond, rudy/truskawkowy blond (bardzo lubię rudy blond :D), wielobarwny (ale zawsze naturalny!) blond, blond na granicy brązu itp. Także od drobnej budowy bywają odstępstwa. Akurat w powieści, którą dopiero przygotowuję do wydania i może ukaże się pod koniec roku, moja bohaterka będzie dość wysoka. Oczy moje bohaterki mają najczęściej, niebieskie, akwamarynowe bądź szare. Oprócz wzrostu i ogólnych określeń typu "drobna" czy "proporcjonalna", rzadko w swoich pracach podaję inne szczegóły budowy ciała uznając, że każdy może sobie wyobrazić bohaterkę jak lubi. 

    Ciekawostka nr 3: Moje bohaterki często są wegetariankami i to jedyne, co wprost mnie z nimi łączy. Oczywiście nie jest tak, że w każdej powieści o tym wspominam, ale jak już jest temat jedzenia to najczęściej przemycam gdzieś tę informację ;). 

    Ciekawostka nr 4: Nie jestem zwolenniczką "drastycznych" zmian w charakterze głównych bohaterów. Naturalne dojrzewanie - tak, przerysowana "przemiana"? Nie. I ta zasada zdecydowanie dotyczy Ani z "Tylko jeden dzień". ;)

    Myślę, że na tę chwilę wystarczy. Prawdopodobnie umieszczę jeszcze na read2sleep.pl kila ciekawostek o książce "Tylko jeden dzień", ale to za jakiś czas :). 


Ściskam i pozdrawiam

Sil


środa, 5 lutego 2025

Spacer po Wrocławiu, czyli krótka fotorelacja

 

Kochani!

Pogoda wczoraj była piękna, wiosenna wręcz, więc nie było sensu korzystać z komunikacji miejskiej w centrum Wrocławia. Z telefonem w ręku przeszłam przez zaułki mojego miasta. Nie zdążyłam uwiecznić wszystkiego, co chciałam, ponieważ to nie był spacer krajoznawczy a jedynie "przy okazji", ale mam dla Was kilka ujęć. Pomnik Kopernika (zdjęcie zrobione w biegu, z dystansu...), widok na fosę miejską, kilka bocznych alejek na Ostrowie Tumskim, Kluskowa Brama z jednej z najsłynniejszych wrocławskich legend i okolice Mostu Piaskowego. W tle będzie widać m.in. halę targową, Uniwersytet Wrocławski itp. :) Jest też nowoczesna rzeźba wraz z krótkim opisem historii pl. Dominikańskiego. No i krasnal ;).

Ściskam i pozdrawiam 

Sil












fot. Sil




wtorek, 4 lutego 2025

ukryta


spójrz w moje oczy w połowie ukryte 
kiedy powieki częściowo otwarte 
chowają się kości wątłe czasami 
w ubranie latami troski wytarte

spójrz, to są usta niemalowane,
których smaku nie pozna ust innych naskórek 
mówią, że były kiedyś słodkie i kochane 
lecz dziś im pod prąd i pod górę

i jeszcze popatrz na te blade dłonie
w zaciekach krwawych zadrapań przypadku
żyłam pełna życia i pełna nadziei 
dziś jestem w jej niedostatku

Sil

fot. Sil


Drzewa

 

Łyse, lekko zmrożone, porzucone nie tam gdzie trzeba, smutne lub pełne blasku


są drzewa lutowe.


Ściskam i pozdrawiam

Sil





fot. Sil


poniedziałek, 3 lutego 2025

Luty

 

A propos czasu, który zbyt szybko mija...

    Kochani, absolutnie nie wiem, jak to się stało, że wczoraj był sylwester a dziś mamy 3 lutego. Jeśli mnie ktoś pyta, nadal odpowiadam, że jest styczeń. Mamy pełnię zimy i choć w mojej okolicy śniegu brak, zrobiło się jakoś mroźniej. Ale dziś jest więcej słońca, więc w zasadzie powinnam czuć już zbliżającą się wiosnę. Chociaż jednak tego bym właśnie chciała, osobiście nadal jestem w późnej jesieni lub, co najwyżej, wczesnej zimie. Jeszcze nie dociera do mnie, że nowy rok zaczął się ładnych parę tygodni temu...

    Za nami pierwszy miesiąc 2025. Styczeń nie obfitował może w rekordową ilość postów na niniejszym blogu, ale jestem zadowolona, że znalazłam czas chociaż na tyle. A czego możecie spodziewać się na read2sleep.pl w lutym? Wierszy, fotorelacji z jednodniowych wycieczek, kilku ciekawostek o mojej najnowszej książce "Tylko jeden dzień", kilku recenzji/opinii na temat przeczytanych przeze mnie powieści (od Kendall Ryan i innych autorek), komentarzy do artykułów i pewnie kilku refleksji :). 

    Tym, którzy właśnie rozpoczęli ferie zimowe - miłego, zdrowego wypoczynku, tym którzy są jeszcze przed - miłego oczekiwania ;).

Ściskam i pozdrawiam

Sil


fot. Sil



czwartek, 30 stycznia 2025

Coś prostego i relaksującego, czyli "The Soul Mate" od Kendall Ryan

 

    To pewnie nienajlepsza reklama książki, gdy napiszę, że musiałam nieźle się wysilić, aby przypomnieć sobie fabułę, choć powieść "The Soul Mate" od Kendall Ryan czytałam zaledwie dwa tygodnie temu. Ale, wbrew pozorom, książka naprawdę mi się podobała i dlatego z niecierpliwością czekałam, aż będę mogła napisać o niej kilka słów na read2sleep.pl. Anglojęzyczna, ale napisana bardzo prostym językiem, wydana w 2017 roku, niezbyt obszerna, czwarta a zarazem ostatnia powieść z serii "The Roommates", ujęła mnie swoją prostotą i romantycznym przesłaniem. Narzekałam, że pierwszy tom był nieco przeerotyzowany i miałam wrażenie, że chodzi w nim bardziej o pożądanie niż miłość? Tu mamy przeciwny biegun. W "The Soul Mate" zdecydowanie chodzi o miłość :).

    Bren i Mason to młodzi, ale nie nieprzyzwoicie młodzi ludzie. Gdy spotykają się po raz pierwszy, ich życia są już całkiem poukładane. Ona pracuje ze zwierzętami, co daje jej tyle radości i satysfakcji, ile tylko się da. On jest lekarzem, dla którego kobiece ciało nie ma tajemnic. Spotykają się w barze, spędzają ze sobą najcudowniejszą noc w swoim życiu, a następnie Bren ucieka... Zostawia śpiącego kochanka, choć był z całą pewnością jednym z najwspanialszych mężczyzn, jakich spotkała na swojej drodze. Ale Bren nie chce się z nikim wiązać, nie chce się angażować. Z przyczyn ważnych dla niej, chce pozostać singielką, być sobie sterem i żaglem. W tym samym czasie Mason jest nieszczęśliwy, że najwspanialsza kobieta z tych, które spotkał w życiu, uciekła od niego bez pozostawienia jakiegokolwiek namiaru na siebie. Mężczyzna czuje, że z Bren połączyłoby ich coś niezwykłego. Jest prawie przekonany, że oto właśnie spotkał (i być może stracił) swoją drugą połówkę. Tę jedyną bratnią duszę, która mogłaby go uzupełniać. Szuka Bren bezskutecznie, aż nagle znajduje ją w najmniej spodziewanym dla siebie miejscu. We własnym gabinecie lekarskim, jako nową pacjentkę...

    Kochani, choć dla mnie książka nie miała sekretów i praktycznie wszystko przewidziałam dobrze, wiem że dla niejednej osoby powieść "The Soul Mate" mogłaby mieć mniejsze i większe tajemnice. Znam pióro Kendall, więc od początku wiedziałam, czego się spodziewać. Mimo to uważam, że powieść jest całkiem ciekawa, jak na tak prostą i krótką pozycję. Plus za ciekawy wątek rodziców głównego bohatera oraz za spokój w relacji między postaciami. "The Soul Mate" było książką wyciszającą, relaksującą, taką akurat do poduszki.

    Powieść polecam, jak i całą serię "The Roommates". To nie są dzieła sztuki na miarę Nobla, ale na pewno są odpowiednie dla chwili odpoczynku wieczorem, na wakacjach, feriach czy w święta. Pewnie niewiele nowości wniosą w Wasze czytelnicze życie, ale myślę, że dla miłośników romansów będą w sam raz.

Ściskam i pozdrawiam

Sil


Prt Sc by Sil


    

    

wtorek, 28 stycznia 2025

Są dni

 

    Nauczyłam się dziś, że jeśli nachylisz się trzymając miseczkę z mlekiem, mleko może się wylać... 🙆  Są dni, gdy próbując robić wszystko na raz, zamiast ogarnąć więcej, dokładasz sobie roboty, więc WDECH i WYDECH. Moja babcia, zawsze mi powtarzała "Tylko spokój nas uratuje". Oby...


Ściskam i pozdrawiam

Sil


fot. Sil


poniedziałek, 27 stycznia 2025

Błąd na błędzie, braki w treści i tytuł absolutnie niepasujący do fabuły, czyli "Beautiful Seal"

 

    Początkowo moja następna recenzja miała dotyczyć kolejnej powieści od Kendall Ryan, ale uznałam, że może dam Wam odpocząć od jej książek i znajdę coś innego. Tak się złożyło, że gdy nie mogłam zasnąc 3 dni temu, przeglądałam sobie propozycje do przeczytania w mojej ulubionej aplikacji i jedną z podpowiedzi był romans "Beautiful Seal" napisany przez duet Alexa Davis i Alycia Taylor. Spojrzałam na opis, nie wyróżniał się niczym specjalnym, ale pozycja oferowana była mi do zakupu za 0zł. Pomyślałam "czemu nie spróbować?" i zaczęłam czytać...

    Anglojęzyczna powieść "Beautiful Seal" została wydana w 2017 roku i jest drugą pozycją z wielotomowej Maxwell Brothers Series. Na razie przeczytałam tę jedną część i nie jestem pewna, czy kiedykolwiek sięgnę po inną, chociaż za 0 zł otrzymałam jeszcze jedną książkę z ciągu. Po prostu zastanawiam się, czy nie szkoda mojego czasu.

    Historia, gdy czytamy blurb, wydaje się romansem jak ich wiele. Jest sobie Emily, młoda terapeutka dziecięca oraz jest sobie Grant - przystojniak z klubu motocyklowego, dawny agent nieruchomości i dawny amerykański żołnierz z elitarnej jednostki Seal. Spotykają się w małym miasteczku, zakochują, żyją długo i szczęśliwie. Więc czego tu nie lubić? Uh, niestety. Jest tego sporo. Po pierwsze i najważniejsze, książka zawiera tak wiele błędów, iż zastanawiam się, czy w ogóle przeszła korektę. W całej treści notorycznie mylone są, uwaga, imiona bohaterów! Do tego stopnia, że w pewnym momencie można się pogubić. Jest to ogromny brak szacunku dla czytelnika i dlatego, nawet jeśli książka była mi zaoferowana za darmo, nie jestem pewna, czy była warta mojego czasu. Druga sprawa, książka praktycznie nie zawiera opisów... Są SAME dialogi i to na poziomie wypracowania szkolnego, a nie powieści romantycznej. Szczerze mówiąc uśmiechnęłam się na początku, gdyż "Beautiful Seal" w swojej konstrukcji przypomniało mi moje własne opowiadanie. Tylko, że napisałam je, gdy miałam 14 lat... Więc, gdyby powiedziano mi, że autorki to młodziutkie nastolatki, pewnie przełknęłabym stronę techniczną, ale jeżeli są to profesjonalne pisarki? Nie, niestety nie. Dialogi ponadto są napisane w tak prosty sposób, w tak dosłowny i dokładny, jakby panie Alexa i Alycia nie miały najlepszego zdania o inteligencji swoich czytelników i czasem można poczuć się nieco niezręcznie. A propos niezręczności... Sceny intymne w tej powieści również były dość niezręczne i absolutnie nie były gorące. Po prostu takie, jakby panie autorki chciały je napisać, ale wstydziły się to zrobić. Szkoda. Kolejna sprawa, która powinna zdyskwalifikować tę pozycję jako książkę do wydania to tytuł. Powieść nosi tytuł "Beautiful Seal", skoro więc nawet w tytule jest podkreślone, że główny bohater jest żołnierzem, dlaczego w treści temat ten jest zupełnie pominięty? Jedne, czego się dowiadujemy to to, że Grant nie chce o tym rozmawiać. Nie wiemy, jaki miał problem z marynarką, dlaczego odszedł, co jest traumą z tamtego okresu jego życia. Nie wiemy absolutnie niczego poza faktem, że kiedyś był w amerykańskiej marynarce. Jak już autorki nie zamierzały poruszać tego tematu, mogły chociaż zatytułować książkę ex-seal. A tak? Całą lekturę czekałam, aż wyjaśni się, co tam się wydarzyło i niestety. Nie doczekałam się.  Kolejną wadą pozycji była całkowita przewidywalność, wręcz bolało, jakie to było transparentne. Oczywiście, może gdybym nie czytywała powieści w takiej ilości, może nie byłabym aż tak znudzona fabułą, ale jeżeli sięgniecie po tę pozycję jako mole książkowe? To właściwie szkoda Waszego czasu. Błędy, zanadto prosta treść, niezręczność, brak opisów - tylko dialogi, przewidywalność, niepotrzebna drama między bohaterami i ich ogromna asekuracyjność w kontaktach między sobą. Poza tym, przez jakąś połowę powieści miało się wrażenie, że tak mniej więcej połowa zdań to wierszówka... Szkoda.

    Co jest zaletą? Pomysł jest całkiem fajny, mógłby być podstawą naprawdę dobrej książki, gdyby ktoś się nieco wysilił... Piękne było też to, iż powieść nie zawierała wulgaryzmów i, gdyby nie niezręczne sceny intymne, mogłabym polecić ją dla młodszych nastolatek. Powieść ma też pewną głębię, która jednak została całkowicie zmarnowana przez styl, błędy, nadmiar dialogów, nadmiar niepotrzebnych zdań, ogrom powtórzeń. Ta pozycja technicznie jest niesamowicie słaba, ale za to niesie bardzo pozytywny przekaz. Jest o dobrej, choć okropnie opisanej przyjaźni, wybaczeniu, nowych początkach, pozytywnym nastawieniu do świata. Naprawdę jestem aż zła, że ktoś tak zmarnował potencjał. Może autorki nabrały już doświadczenia i powinny zabrać się za napisanie tej powieści jeszcze raz??? Tego bym sobie życzyła.

    Niestety, nie mogę polecić tej pozycji. Zbyt wiele błędów, co jak wspominałam, uważam za brak szacunku do mnie jako czytelniczki. Szkoda, mogłoby to być coś interesującego.


Ściskam i pozdrawiam

Sil


fot. Sil


sobota, 25 stycznia 2025

Lepsze i gorsze

 

    Dążenie do lepszego życia bywa naprawdę ciężką pracą, może dlatego, tak wielu ludzi wybiera to gorsze.

                                                    Silentia


                                                

piątek, 24 stycznia 2025

Mam dla Was wyjątkową informację, czyli... "Tylko jeden dzień"

 

     Kochani Czytelnicy!

    Pamiętacie, jak pisałam, że będę miała dla Was pewną nowinę? Otóż... Właśnie ukazała się moja najnowsza książka - "Tylko jeden dzień" i lada chwila (może na walentynki, kto wie? ;)) będziecie mogli zobaczyć ją w księgarniach. Ubolewałam, że nie mogę Wam powiedzieć nic o moich poprzednich dziełach ze względu na to, że wydawałam je pod prawdziwym nazwiskiem, ale wreszcie podjęłam decyzję i w zeszłym roku, dzięki wydawnictwu Pan Wydawca i jego świetnemu zespołowi, nareszcie zrobiłam coś, o czym myślałam od trzech lat - wydałam powieść romantyczną ;). 

    Pisałam niedawno, że ludzie z różnych powodów piszą i wydają książki. Jeśli o mnie chodzi, pisanie rozpoczęłam będąc jeszcze dzieckiem i dlatego, nie jestem w stanie odpowiedzieć, co kierowało mną, gdy zaczynałam. Może wewnętrzna potrzeba? Pierwsze rękopisy posiadam mniej więcej z okresu, gdy chodziłam do szkoły podstawowej, więc było to już naprawdę dawno, dawno temu w odległej galaktyce... Przede wszystkim pisywałam wówczas wiersze, ale od czasu do czasu również krótkie historie romantyczne. Im dalej w lata, tym te opowiadania były bardziej skomplikowane, ale zawsze w jakimś stopniu dotyczyły miłości. Moi bohaterowie rośli wraz ze mną - najpierw były to dzieciaki w wieku szkolnym, później młodzi dorośli... teraz oczywiście piszę o ludziach dojrzalszych. Ciekawe, dlaczego? ;)  Choć jednak pisywałam, piszę i pewnie będę pisać do końca moich dni, aż do około 2023 roku nie przyszło mi do głowy, żeby którąkolwiek z moich historii wydać i pokazać szerszemu gronu czytelników. Oczywiście wiecie, że od wielu, wielu lat prowadziłam blogi i nie ukrywam, że zaczynałam właśnie od publikowania na nich moich krótkich utworów, to jednak dopiero, gdy zaczęłam kilka lat temu powieść "Tylko jeden dzień", gdy zaczęła nabierać ona już jakiegoś kształtu, pomyślałam "A może miałoby to ochotę przeczytać więcej osób podobnych do mnie?" Wówczas postanowiłam, że najwyższa pora spróbować.

    Początkowo niniejsza powieść miała być opowiadaniem i nosić tytuł "Dwadzieścia lat bez ciebie". Miała skupiać się na czasach obecnych z niewielkimi retrospekcjami. Z każdym jednak kolejnym rozdziałem brakowało mi tego wyraźnego rozdzielenia przeszłości od teraźniejszości. Chciałam, aby moi potencjalni czytelnicy dobrze zrozumieli, dlaczego wszystko potoczyło się tak a nie inaczej. Wróciłam więc do początku i zaczęłam uzupełniać brakujące informacje.  Pierwsza część rozrosła się do tego stopnia, że nadałam jej osobny tytuł "Dwadzieścia jeden lat wcześniej" a i druga zdawała się też wykraczać już objętościowo poza krótkie opowiadanie, którym miała być. I miałam wówczas dylemat - rozbudować obie części i wydać je jako osobne pozycje, czy dokończyć to co mam i zostawić podział pod jednym, spajającym wszystko tytułem. Wybrałam drugą opcję, a zatytułowałam ją "Tylko jeden dzień".  A dlaczego wybrałam taki tytuł? Ponieważ to właśnie pewien jeden dzień w moim życiu zainspirował mnie do napisania niniejszej książki. Wydarzenia zawarte w powieści nie są w żadnym wypadku oparte na faktach, są całkowicie fikcyjne, ale jej tytuł ma swoją szczególną historię a przy okazji pasuje do całości :).

    Powieści "Tylko jeden dzień", podobnie zresztą jak żadnej z moich książek, nie pisałam, aby osiągnąć sukces literacki. Nie wysyłałam swojej prozy na żadne konkursy, nie próbowałam się promować, nie wysyłałam mojej książki do każdego wydawnictwa w kraju..., ponieważ to nie jest mój cel. Nie jest moim marzeniem, aby zostać sławną pisarką. Moim marzeniem jest, aby ludzie podobni do mnie czytali historie, które dla nas piszę. Wiem, że pisząc i publikując na blogu nigdy nie będę w stanie dotrzeć do takich czytelników jak ja. To nie na blogach sama poszukuję obecnie lektur, ale w aplikacji do zakupu i czytania ebooków. Dawno temu, gdy jeszcze miałam więcej czasu na relaks, wchodziły w grę tylko książki drukowane i wiem, również od moich bliższych i dalszych znajomych, że dla niektórych z nich e-wydania mogłyby w ogóle nie istnieć. Sama, gdy miałam czas potrafiłam i godzinę spędzić w księgarni, w poszukiwaniu czegoś ciekawego do przeczytania. Chciałam wówczas poczuć klimat, poczuć, że książka mnie do siebie przyciąga. Tego uczucia nie znajdzie się Internecie i chyba za nim tęsknię najbardziej.

  A co mogę Wam powiedzieć stricte o treści mojej książki, Drodzy Czytelnicy? Zdradzę tylko troszkę ;).

    Fabuła powieści "Tylko jeden dzień" oparta jest na tym, co od zawsze mnie irytuje w ludziach (ze mną na czele). Zbyt wiele błędów w życiu popełniamy przez nieporozumienia, nieścisłości i przekonanie, że lepiej wiemy, co "autor miał na myśli". Od lat uczę się powściągliwości w osądach i na tym właśnie postanowiłam zbudować opowieść o Ani i Adrianie - bohaterach mojej książki. 

    Mam nadzieję, że znajdzie się choć kilka osób, którym historia "Tylko jeden dzień" przypadnie do gustu :). Niech da Wam chwilę odprężenia, powód do niezbyt obciążającej refleksji, ale przede wszystkim trochę radości.

Ściskam i pozdrawiam

Silentia



fot. Sil


środa, 22 stycznia 2025

rozpadam się

 

rozpadam się na kawałki
chaos wokół mnie
leżą u mych stóp
pobielałe kości

wołam byś mnie ocalił
lecz tylko się uśmiechasz
twoje oczy tak bliskie
nigdy nie były dalej

Sil

wtorek, 21 stycznia 2025

O książce nienajwyższych lotów, która jednak poprawiła mi wczoraj humor, czyli "The Room Mate"

     Kiedy zaczęłam czytać prolog do powieści "The Room Mate" od Kendall Ryan, zawahałam się. Znałam już prace tej autorki, wielokrotnie o którejś pisałam na read2sleep.pl i byłam przyzwyczajona, że powieści Ryan czyta się lekko, łatwo i przyjemnie. Tymczasem, sądząc po prologu, zapowiadała się niezła drama. Ale jednak skusiłam się i postanowiłam dać historii szansę. Nie tylko dlatego, że od dawna szukałem czegoś krótkiego na wieczorną lekturę a ta pozycja była akurat nie za długa, lecz również dlatego, że... no przecież to Kendall! Nie mogło to być nic naprawdę strasznego, prawda?

    Anglojęzyczna powieść "The Room Mate" z 2017 roku otwiera serię czterech książek o podobnym tytule (w sensie seria nosi podobny tytuł co pierwsza część, a nie wszystkie książki... ;)) i szczerze powiem, że chyba będę czytać kolejne pozycje. Bo nie, Moi Drodzy, książka wcale nie miała tyle dramy, ile człowiek mógł się spodziewać po kilku pierwszych przeczytanych zdaniach. Wręcz przeciwnie, była typową powieścią Kendallowską, że się tak wyrażę, czyli łatwą, przyjemną, optymistyczną i, co najważniejsze!!! Krótką ;). Tak, nie ukrywam, że obecnie często wybieram sobie lektury na podstawie liczby stron...

    To, co nieco odstraszyło mnie na początku, oprócz dramy w prologu, rzecz jasna, to fakt, że główna bohaterka miała 28 lat, główny bohater zaś 24. A dlaczego mi to przeszkadzało? Proste, na zasadzie skojarzeń. Po prostu taka konfiguracja przywołuje mi na myśl bardzo konkretną parę z rzeczywistości i nie jest to najszczęśliwszy na świecie związek. Ale czytając pomyślałam, no bez przesady! Nie porzucę powieści, bo nie podoba mi się różnica wieku u bohaterów. Więc czytałam dalej i mimo wszystko nie żałuję.

    Historia zaczyna się w momencie, w którym młody Cannon szuka miejsca do życia na ostatnie dwa miesiące studiów medycznych, po tym jak został wyrzucony z wynajmowanego mieszkania. Na pomoc rusza mu starsza siostra, która proponuje, aby zatrzymał się w tym czasie u jej najlepszej przyjaciółki. Paige posiada dodatkowy pokoik w swoim niewielkim mieszkaniu i, choć nie do końca jej się to uśmiecha, godzi się poratować młodszego brata przyjaciółki. Tylko jest jeden problem. Cannon nigdy nie powiedział siostrze, że od zawsze podkochiwał się w Paige. Paige zaś godząc się przyjąć pod swój dach dawnego znajomego, nie spodziewała się, iż Cannon z małego nerda przeistoczył się przez ostatnie kilka lat w młodego boga, któremu nie oprze się żadna kobieta. Również Paige. Nie muszę chyba mówić, że siostra Cannona na samą myśl o potencjalnym związku swojego małego braciszka ze swoją najlepszą przyjaciółką dostaje gęsiej skórki? Pewnie, że nie muszę ;). Co z tego wszystkiego wyniknie? Sprawdźcie, jeśli macie ochotę.

    "The Room Mate" to historia jak ich wiele. To coś, co miłośnicy romansów czytali już milion razy u innych autorów. Humor jest przyzwoity, bohaterowie typowi, ale fajnie wykreowani, jakaś malutka tajemnica też się znajdzie, jakieś komplikacje? Oczywiście są. Z minusów? Jak dla mnie powieść była nieco zbyt erotyczna. Fabuła w moim odczuciu bardziej kręciła się wokół pożądania niż miłości i trochę mi to przeszkadzało. Ale mimo wszystko powieść była jednak łatwa, lekka i przyjemna, czyli taka, jakiej potrzebowałam do chwili przerwy od życia.
    Czy polecam tę pozycję? Sama nie wiem. Myślę, że raczej nie odradzam niż polecam. Na pewno jest to książka, która da chwilę wytchnienia, ale jednocześnie jest do bólu przewidywalna. Zdecydujcie sami. Jeśli macie ochotę na nieco przeerotyzowaną, krótką i prostą powieść romantyczną to proszę bardzo. Oto i ona ;).

Ściskam i pozdrawiam
Sil

fot. Sil


niedziela, 19 stycznia 2025

Niedzielne truizmy ;)


Nie wygrasz na loterii, jeśli choć raz nie kupisz losu.
Mieszkanie nie będzie czyste, jeśli masz ścierki, ale ich nie używasz.
Krem na półce nie wpłynie na nawilżenie skóry. Trzeba go jeszcze nałożyć.

"Dobrymi intencjami jest piekło wybrukowane."

Pragniesz czegoś? Działaj!

Sil

fot. Sil

czwartek, 16 stycznia 2025

wtorek, 14 stycznia 2025

Nie pomyl...

 


Uważaj, by nie pomylić marzeń z pragnieniem zakazanego owocu.
Tego, czego pożądasz z tym, czego pragniesz.
Nie pomyl maski z prawdą.
Ani siebie z wizją i projekcją innych ludzi.

Sil


fot. Sil


Najpopularniejsze posty :)