nie kłamał dziś policzek,
że łza sięgając bruku
z zimowych półcieni
odrodziła się wczoraj
czy też rano,
gdy z jeszcze ciepłej pościeli
sen odszedł nie wiadomo gdzie
ani po co
nie kłamała dłoń,
gdy sięgając czule
zza krat przerdzewiałych
chciała sięgnąć płatków
ani włosy nie mówiły fałszem,
gdy porwane wiatrem
przysłoniły wszystko
Silentia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz