niedziela, 30 marca 2025

To nie takie proste, czyli komentarz do artykułów i filmików o "karmieniu biednych i głodnych"

 

    Pomiędzy faktami z kraju i ze świata, czytuję/oglądam czasem krótkie informacje o pomaganiu biednym, głodnym, bezdomnym. Często czytam, że ludzie są bez serca, bo jak można przejść obojętnie wobec potrzebujących? Jest kilka stron, które nagrywają propagandowe filmiki o niesieniu pomocy na ulicy przez zwykłych ludzi. Już pomijam fakt, że kłóci się to z akcją społeczną "Nie pomagaj na ulicy", bo tu niech każdy oceni, która "propaganda" jest bliższa jego sercu, ale bardziej chciałam przypomnieć, że niestety często ludzie o wielkich sercach, którzy nie mogą przejść obojętnie wobec cierpienia drugiego, dają się po prostu oszukać. Osobiście dałam się nabrać dwa razy, jako młoda studentka (dlatego obecnie pomagam już tylko wybranym przez siebie, dokładnie sprawdzonym fundacjom), ale była też sytuacja wśród moich bliskich, która szczególnie mnie ubodła i, o której chciałam krótko opowiedzieć. 

    Było to już parę lat temu. Siostra mojej babci przeszła akurat na emeryturę i cieszyła się słonecznym dniem na swoim balkonie przy niewielkim mieszkanku. Emeryturę miała taką sobie, ale nigdy nie narzekała. Jest to osoba, która pomimo braku większego wykształcenia, posiada wiele taktu, wrodzonej inteligencji, gospodarności. Jest jednak również osobą o wielkim sercu, która nigdy nie przeszła obojętnie wobec tych, którzy potrzebowali wsparcia. Tamtego popołudnia ktoś zapukał do jej drzwi i ciocia otworzyła sądząc, że to sąsiadka. Zamiast tego na progu stał młody mężczyzna, który powiedział jej, że jest w ciężkiej sytuacji materialnej i poprosił o coś do jedzenia. Moja ciocia oczywiście nie wpuściła go do mieszkania, ale poprosiła, żeby zaczekał. Pobiegła do kuchni i zapakowała mu wielką torbę własnego jedzenia, niewiele zostawiając dla siebie. Podała mężczyźnie reklamówkę, życzyła smacznego i wróciła na balkon. Tak się złożyło, że naprzeciwko okien mojej cioci był kontener na odpadki. Moja ciocia w szoku zobaczyła, jak młody mężczyzna, któremu właśnie oddała prawie całe swoje zapasy grzebie w torbie od niej i powoli wyrzuca wszystko do kosza. Na końcu cisnął do śmieci całą torbę i poszedł do następnego bloku... Sytuacja była kuriozalna. Jeśli tak naprawdę nie chciał jedzenia, po co prosił? Licząc, że ktoś na odczepnego da kilka złotych? A jeżeli nawet tak, to po co wyrzucił dobre, hermetycznie zapakowane jedzenie? Mógł to już zostawić obok kosza, to może ktoś inny by sobie wziął. Cioci było naprawdę przykro i żal jedzenia, które by jej starczyło na dłuższy czas.

    Niech ta historia służy Wam, Drodzy Czytelnicy, ku przestrodze. Sytuacje są różne, nieraz wyglądają wiarygodnie, ale są zwyczajnym oszustwem. Pomaganie jest piękne, ale warto dobrze przemyśleć, gdzie skierujemy nasze wsparcie.

Ściskam i pozdrawiam

Sil



    

    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze posty :)