Kiedy miałam osiemnaście lat i poważnie zastanawiałam się, co chciałabym w życiu robić, na jakie studia pójść itp., nie umiałam znaleźć odpowiedzi. Któregoś razu postanowiłam skorzystać z pomocy specjalistów w rejonowej poradni psychologiczno-pedagogicznej i wybrałam się na testy predyspozycji zawodowych. Niestety, nawet te testy nie przyniosły odpowiedzi. Pamiętam, jak czekałam na wyniki i pani pedagog specjalny powiedziała do mnie w końcu "Mam dobre i złe wieści. Dobre są takie, że generalnie możesz być kim chcesz. Złe, chyba nie o to ci chodziło, gdy przychodziłaś na te testy". Innymi słowy z testów wyszło, iż mam po trochę predyspozycji do większości zawodów, które mieli określone w tych testach. Szukając dalej, poszłam więc prywatnie do niepublicznej poradni psychologicznej, ale tam byłam zaskoczona, bo pani psycholog, choć pochwaliła "dojrzałość", że tak poważnie podeszłam do sprawy wyboru przyszłej pracy i inne tego typu, nie interesowała się za bardzo rozmową o predyspozycjach zawodowych. Dziś już wiem, że nie miała po prostu kompetencji w tym względzie. Ale skoro już byłam na opłaconej wizycie, postanowiła ze mną "pogadać tak ogólnie". Rozmawiałyśmy o szkole (bo kończyłam liceum), ale również o marzeniach i moim ogólnym samopoczuciu. Zapytała mnie wreszcie "A co poza tym, jak się sobie podobasz, masz chłopaka?" Miałam osiemnaście lat, ale tak naprawdę nigdy wcześniej nie miałam chłopaka. Odpowiedziałam więc "Nie, niespecjalnie się sobie podobam. Chyba nie jestem zbyt ładna, bo jakoś chłopcy się mną nie bardzo interesują." Psycholog uśmiechnęła się i odpowiedziała "Kochana, nie te dziewczyny mają chłopaków, które są ładne, ale te, które myślą, że są." To zdanie na długo zapadło mi w pamięć. Nie wiem, czy jest tak, jak mówiła, ale szczerze? W tamtym czasie rozmowa z panią psycholog sprawiła, że przestałam aż tak przejmować się tym, czy jestem ładna, czy nie.
I tym optymistycznym akcentem...
Ściskam i pozdrawiam
Sil
fot. Sil |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz