Nie każdy jest wdzięczny za edukację polonistyczną, jednak ja osobiście od zawsze byłam gorącą entuzjastką nauki języka polskiego - tak w szkole podstawowej, jak i w liceum. Pomijając oczywistości, jak to, że w moim odczuciu każdy Polak powinien potrafić się posługiwać swoim językiem ojczystym w mowie i piśmie, edukacji polonistycznej byłam wdzięczna za coś jeszcze. Za możliwość poznania wielu autorów, wielu utworów, które być może nie wpadłyby w moje ręce, gdyby nie obowiązek szkolny. Bo choć sama pisywałam wiersze, poza rymowankami z dzieciństwa, poezja nie była popularna w mojej rodzinie, czy też szerzej rozumianym otoczeniu. Dzięki "przymusowi" szkolnemu musiałam ją poznać, musiała sięgać po tomiki, ale również po nowele, po powieści. Jak wielką ma to wartość? Jedni pewnie nigdy nie zrozumieją, inni docenią od razu a jeszcze inni po latach.
W literaturze z różnych epok szczególne miejsce miały w moim sercu wiersze poetów z epoki Młodej Polski. Przełom wieków, który z jakiegoś powodu zwykle niesie za sobą nastroje dekadenckie, stał mi się bliski i z wypiekami na twarzy zgłębiałam kolejne utwory poetów takich jak Staff czy właśnie Przerwa-Tetmajer. Oczywiście, sami twórcy rozwijali się i modyfikowali nieco obszar swoich zainteresowań, jednak dziś chciałabym przypomnieć o szczególnym, bardzo obrazowym utworze "Melodia mgieł nocnych" Kazimierza Przerwy-Tetmajera, który z całą pewnością może zostać uznany z przepiękny, malowniczy przykład dekadenckiej poezji z epoki Młodej Polski.
"Melodia mgieł nocnych" (podtytuł "Nad Czarnym Stawem Gąsienicowym") to utwór, który został opublikowany w 1894 roku i jest bezpośrednim następstwem fascynacji poety Tatrami. Utwór klasyczny, bardzo malowniczy, jest zaliczany do poezji impresjonistycznej. Jeżeli chcielibyśmy interpretować go dosłownie, jest to po prostu namalowany słowem przepiękny obraz konkretnego miejsca w górach, ale można doszukiwać się tu czegoś więcej. Pragnienia ciszy i spokoju, pragnienia doznania duchowego oczyszczenia poprzez kontakt z naturą. Oczywiście jest oficjalna, polonistyczna interpretacja wiersza, jednak do tych (poza analizą techniczną rzecz jasna, bo tu nie ma o czym dyskutować), ja zawsze polecam podchodzić ostrożnie. Nie wejdziemy do głowy poety, nie wejdziemy do jego duszy. Jeśli sam nie zdradzi nam, co "miał na myśli" nie ma możliwości, abyśmy mogli powiedzieć z całą stanowczością "to właśnie poeta chciał nam przekazać". Jak już wielokrotnie pisałam wcześniej, poezję wg mnie bardziej powinno się odczuwać niż rozumieć i tu również interpretacja powinna zależeć od tego, jakie emocje wywołuje w nas wiersz. Dla mnie "Melodia mgieł nocnych" to zawsze będzie dążenia do znalezienia spokoju duszy w kontakcie z naturą, pragnienia połączenia się z wszechświatem i odczuwania tego połączenia wszystkimi zmysłami.
Polecam sięgnąć od czasu do czasu po jakiś tomik poezji. Proza jest ważna, ale najczęściej jest zbyt dosłowna, by całkowicie się przy niej odprężyć. Pisywałam o poezji współczesnej, ale pragnę przypomnieć, że w utworach klasyków znajdziemy tyle samo albo więcej emocji, wskazówek, odpoczynku. Przypominam również, iż obecnie istnieje coś takiego jak terapia poezją. Ja tę terapię uwielbiam, choć nieczęsto mogę sobie na nią pozwolić. Kto znajdzie chwilę - zachęcam do sięgnięcia chociażby po "Melodię mgieł nocnych" - niech nam przypomni, dlaczego natura jest tak niesamowita.
Ściskam i pozdrawiam
Sil
fot. Sil* |
* zdjęcie okładki zamieszczonej na portalu Wolne Lektury
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz