Jak już kiedyś pisałam, nie jestem fanką żadnego wokalisty ani żadnego zespołu. Albo piosenka mi się podoba, albo do mnie przemawia, albo nie... Tak się złożyło, że większość utworów Krzysztofa Zalewskiego, polskiego wokalisty, którego kariera rozkwitła w naszym kraju w ostatnich kilku latach (tak, wiem, że to drugie podejście artysty), jakoś do mnie przemawiała. Uwielbiam kilka jego utworów, jak choćby "Miłość, miłość" (można posłuchać -> TUTAJ), ale również wiele innych. Pisałam również już żartobliwą recenzję jednego z tegorocznych utworów Zalewskiego "Z głowy" (post znajdziecie w spisie po prawej) i uwielbiam również nową piosenkę, którą niedawno usłyszałam przypadkiem. Utwór o zagadkowym tytule "Na na na na" ma świetny tekst i dobre, eklektyczne opracowanie muzyczne, które kojarzy się chociażby z muzyką zespołu U2, ale nie tylko (link do piosenki "Na na na na" do posłuchania -> TUTAJ). Dlatego też, gdy usłyszała utwór "Kochaj", który również promuje najnowszą płytę Krzysztofa Zalewskiego, przez chwilę myślałam, że coś mi się pomyliło. Że to nie jest utwór tego artysty.
Jeśli chcecie sami posłuchać piosenki "Kochaj" jeszcze przed moim krótkim tekstem, to można poszukać na YouTube lub kliknąć sobie -> TUTAJ.
Tak się składa, że gdy pierwszy raz zaczęłam słuchać omawianej piosenki, aż wyłączyłam ją po około 1/3, następnie przeczytałam sobie tekst w Internecie, podrapałam się po karku i włączyłam utwór jeszcze raz, uznawszy, że dam mu szansę. Niestety, choć słuchałam go wielokrotnie, nic się nie zmieniło. Dalej absolutnie mi nie pasuje. Owszem, lubię wokal Zalewskiego, ale to wszystko w przypadku "Kochaj".
Utwór zbudowany jest następująco: zaczyna się refrenem, który przypomina zawodzenie nieszczęśliwie zakochanego studenta przy ognisku, następnie jest zwrotka, która z założenia miała być prawdopodobnie niezwykle liryczna, ale jedno wyrażenie sprawiło, że raczej taka nie jest, następnie znów refren, ale rozbudowany, kolejna zwrotka, która nawet jest okay i dwa razy ten rozbudowany refren, który usłyszeliśmy po pierwszej zwrotce. Prosta konstrukcja, spokojna muzyka i w teledysku Krzysztof Zalewski jeżdżący na koniu po Warszawie...
Prt Sc by Sil |
Zacznijmy od końca. Krzysztof Zalewski w teledysku jeździ na koniu po Warszawie, WTF? Pamiętacie, jak wspomniałam na początku o utworze "Miłość, miłość"? Spójrzcie na teledysk, jest przepiękny i interesujący. Tu mam wrażenie, że po prostu zabrakło pomysłu na zilustrowanie treści. Teledysk dostaje ode mnie dwie na pięć gwiazdek. Jedną, za to, że jednak jakiś jest, drugą za to, że mnie zaskoczył. Uważam jednak, że absolutnie nie pasuje do treści utworu.
Teraz tekst i druga zwrotka. Pozwólcie, że zobrazuję...
I teraz inna sprawa. Piosenka była reklamowana jako przepiękna ballada rockowa o miłości (rockowa... ;)). Tymczasem to jest ballada:
- z ostrzeżeniem, że zaraz to wszystko może się skończyć, dla mnie to piosenka zapowiadające rozstanie a nie szczęśliwy związek;
- z postulatem do "ukochanej", żeby coś zrobiła, bo inaczej podmiot liryczny zniknie, to wołanie do partnerki o uratowanie związku;
- to zapewnienie, że
Cóż, jeśli utwór "Kochaj" miał nawiązać do przesłania z wiersza "Spieszmy się" Jana Twardowskiego, to się nie udało. Jeśli miał być zapowiedzią rozstania i końca miłości? Bardziej. W piosence wyczuwa się, że z jednej strony podmiot obwinia się, że nie jest wart miłości partnerki a z drugiej nakazuje jej ratować ten związek kochając go bardziej czy też "obłędnie", bo inaczej zniknie. Niestety, taka konstrukcja po prostu do mnie nie przemawia.
Ściskam i pozdrawiam
Sil
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz