Od kilku dni obserwuję burzę w artykułach na najróżniejszych portalach internetowych, w komentarzach oraz w mediach społecznościowych. Link do jednego z tekstów podaję dla przykładu TUTAJ. Jest to artykuł z portalu kobieta.onet.pl, ale tak naprawdę obecnie można na temat prof. Bralczyka, który jako językoznawca uważa, iż zwierzęta "zdychają"(oprócz pszczoły, która "umiera") i nie można ich "adoptować, a jedynie "przygarnąć", przeczytać wszędzie. Profesor burzą, którą wywołał jest już zmęczony i nie ma ochoty już się na ten temat wypowiadać, ale za to inne osoby, w tym osoby publiczne i znane jak choćby dziennikarka, pisarka i weterynarz - Dorota Sumińska mają naprawdę wiele do powiedzenia.
Nie będę odnosić się ani do zarzutów braku empatii u prof. Bralczyka, które płyną do niego ze wszystkich stron, ani nie będę pisać czy dla mnie pies "zdycha" czy "umiera". Ja odniosę się do czegoś zupełnie innego. To, co w moim odczuciu jest niedopuszczalne w wypowiedzi prof. Bralczyka to nie chłodne przedstawienie obecnie poprawnej formy według zasad języka polskiego, czyli "zdychanie". Mam jednak pewną uwagę natury technicznej. Uważam, że to źle świadczy o językoznawcy, że zapomina on o jednej, niezwykle ważnej sprawie. Język nie jest martwy! Język polski jest żywy! Nie można tłumaczyć swoich wypowiedzi słowami "jestem starym człowiekiem" i tak wolę. Owszem, dla mnie też niektóre zmiany w języku polskim są trudne do zaakceptowania, a jednak nie mam wyboru i muszę to zrobić. Właśnie dlatego, że język nie stoi w miejscu. Dopiero co Rada Języka Polskiego ogłaszała "ogromne zmiany" w pisowni jakiejś tam grupy wyrazów. Istnieje coś takiego jak "archaizm", istnieje też "neologizm". Gdyby iść w świat zgodnie z poglądami, które (moim zdaniem) prof. Bralczyk wyraził dość niefortunnie zasłaniając się wiekiem, do dziś mówilibyśmy na matkę "mać" a to tylko jeden, króciutki przykład. Panie Profesorze! Jest Pan jednym z największych autorytetów wśród językoznawców. Jest Pan również już w eleganckim wieku, jak dobitnie Pan to określił słowami "jestem starym człowiekiem". Jeśli jednak to drugie przeszkadza Panu w tym pierwszym, może należałoby się wycofać z życia zawodowego? Albo po prostu przyznać, że język polski nie stoi w miejscu i może czas zaakceptować, że zwierzę "umiera" a nie "zdycha"?
Ściskam i pozdrawiam
Sil
fot. Sil |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz