Jako wielbicielka powieści fantasy, w tym "Hobita" oraz "Władcy Pierścieni" Tolkiena, jako fanka trylogii filmowej wersji "Władcy Pierścieni" i osoba ciekawa świata, miałam w swoich życiowych planach podróż do Nowej Zelandii. Jednak te plany uległy zmianie i do Nowej Zelandii nie wybieram się już w ogóle. Jestem zasmucona faktem, że tak cywilizowany naród w tak cywilizowanych czasach stosuje okrutne praktyki rozrywkowego strzelania do... kotów. Oczywiście do kotów wolnożyjących, a nie domowych, jednak czynienie z takiego procederu zabawy narodowej (konkurs na największą liczbę odstrzelonych kotów, nagroda za największego zabitego kota), w której udział biorą nawet dzieci, jest dla mnie szokujące i zasmucające. Nie kupuję tłumaczenia, że koty zagrażają ptakom czy jaszczurkom. Uważam, że znów mamy tu do czynienia z nadmiernym ingerowaniem człowieka w naturę. A jeśli jest to prawdziwy problem, w końcu nie jestem ekologiem, żeby to ocenić, to w dzisiejszych czasach istnieje wiele humanitarnych i mniej okrutnych sposobów na regulację populacji.
Niniejszy post jest komentarzem do artykułu ze strony www.national-geographic.pl, który można przeczytać 👉 TUTAJ.
Ściskam i pozdrawiam
smutna dziś 💔
Sil
fot. Sil |
P.S.
Mam kota...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz