niedziela, 30 czerwca 2024

Człowiek chciał mieć unikatowy pseudonim...

     Na nieistniejącym już blogu "Kim jest Sil?" pisałam swojego czasu o pochodzeniu mojego pseudonimu - Silentia. Wspominałam różne historie moich nicków, używanych przez przeszło dwadzieścia lat mojego istnienia w Internecie oraz pisałam o tym, dlaczego Sil to Sil. Wspomnianego bloga już nie ma, ale jedno wydarzenie z minionego piątku sprawiło, że postanowiłam dodać krótki post na temat pochodzenia mojego pseudonimu.

    Gdy zaczynałam moją przygodę z Internetem, wybór nicku był prosty. Przez pierwszy rok posługiwałam się po prostu swoimi inicjałami wzbogaconymi o mój ówczesny wiek. Oczywiście pseudonim taki sobie z wielu względów, więc szybko zmieniłam na inny. Próbowałam trzech różnych, ale ostatecznie wybrałam po prostu ulubioną postać z pewnej książki fantasy, której byłam ogromną fanką. Ten pseudonim został ze mną na bardzo długo. Prowadziłam pod nim również swoje blogi od 2010 do 2012 roku, ale gdy ostatecznie moje blogi przestały istnieć - przestał mieć znaczenie mój ówczesny pseudonim. Oczywiście szybko zatęskniłam za blogowanie i po jakimś czasie postanowiłam założyć zupełnie nowego bloga. Nie chciałam jednak z pewnych względów korzystać z dawnego nicka. Potrzebowałam świeżego startu. Początkowo wybrałam pseudonim "Papillonia" - oczywiście słowo pochodziło od francuskiego wyrazu oznaczającego tyle, co "motyl". Co wspólnego ma ze mną motyw motyla wie sporo osób, więc wybór był oczywisty. Założyłam skrzynki mailowe i konta z "papillonią" w nazwie. Gdy jednak zaczęłam się tak podpisywać w Internecie, non stop ktoś mnie pytał "Papillonia? To od papilotów?" Ależ byłam wściekła! Chciałam być motylem, stałam się papilotem!!! Wiedziałam jedno, muszę zmienić ten nick. To był czas, gdy fascynowała mnie "święta" góra z mojej okolicy. Oglądałam i czytałam sporo reportaży na temat Masywu Ślęży i poznając jej historię dowiedziałam się, iż kilka wieków temu nazywano ją Górą Milczenia (ecclesia in monte Silentii). Trochę możecie o tym poczytać TUTAJ. Pomyślałam wówczas "To jest to". To jest coś, z czym chciałabym być kojarzona! Ale wówczas z pewnych przyczyn i tak zniknęłam na parę lat z Internetu. Wróciłam dopiero po prawie 7 latach. Założyłam nowego bloga, później następnego (żaden nie przetrwał). A dwa lata temu skupiłam się na prowadzeniu read2sleep.pl. Do tego celu założyłam konta na Instagramie oraz na FB. Oczywiście pod nickiem Silentia. I tu czekało mnie niemałe zaskoczenie. Nie byłam pierwsza z moim pseudonimem. Żeby założyć konto w mediach społecznościowych musiałam go rozbudować i wybrałam po prostu skrócenie pseudonimu do trzech liter i dopisanie tego przed właściwym nickiem. Stąd na Instagramie i FB funkcjonuję jako Sil Silentia. Skrót spodobał mi się, więc zaczęłam stosować go zamiennie z pełnym pseudonimem. 

    Do tej pory byłam bardzo dumna ze swojego aliasu! Chętnie zaczęłam podpisywać tak twórczość i jako Silentia czy też Sil, zaczęłam rozmawiać nawet z potencjalnymi wydawcami moich książek. Ale w miniony piątek musiałam poszukać czegoś w Internecie, co było mi potrzebne do spraw technicznych blogowo-pisarskich. O, jaki przeżyłam szok, Moi Mili. Wpisując "Sil" w wyszukiwarkę znalazłam milion rzeczy, jak choćby w pierwszym wyszukiwaniu ODPLAMIACZ!!! Wpisując "Silentia" było niewiele lepiej. Wyszukiwarka nie pokazuje nic związanego z Górą Milczenia, z którą chciałam być kojarzona, ale mnóstwo firm. W pierwszych wynikach znajdziecie po prostu parawany medyczne 😕. I tak znów... ani motyl, ani Góra Milczenia. Zamiast unikatowego pseudonimu jest odplamiacz i parawan... 😁


Ściskam i pozdrawiam

Sil


fot. Sil


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze posty :)