środa, 29 maja 2024

Książka, której nie lubię, ale którą i tak polecam, czyli „Naga prawda” od Vi Keeland

 

    W 2018 roku na świecie, w 2020 roku w Polsce, choć jednak obie te daty są bliskie mojemu sercu, książka „Naga prawda” od Vi Keeland już nie. Wręcz przeciwnie, mogę powiedzieć, że ta powieść plasuje się gdzieś pod koniec wszystkich pozycji z repertuaru Vi, które przeczytałam. Ponieważ jednak nawet najgorszy romans od pani Keeland jest dla mnie jakości wyższej niż większość innych, które poznałam, nie zawaham się go polecić. Język super, akcja wartka, poczucie humoru świetne jak zawsze. Ale…

    Zacznijmy od tego, że nie przepadam za historiami o prawnikach. Owszem zdarza się nieraz wyjątek potwierdzający regułę, ale rzadko. Natomiast główna bohaterka Layla jest młodą prawniczką, która stawia swoją karierę na pierwszym miejscu. Z jakiegoś powodu jej życie wydaje mi się nudne i może jej samej również takie się wydawało, skoro na początku swojej kariery wdaje się w osobliwy romans z Graysonem, biznesmenem odsiadującym karę w więzieniu dla intelektualistów… Ale, choć Layla i Grayson czują do siebie naprawdę piękne rzeczy, pewnego dnia kobieta odkrywa, że tak naprawdę niewiele wie o obiekcie swoich westchnień, a to czego się dowiaduje, łamie jej serce. Layla znika z życia Graysona na długo, zaś gdy spotykają się ponownie, nic nie jest już tak samo.

    „Naga prawda” to opowieść o drugiej szansie i choć z reguły jestem entuzjastką fabuły z takim splotem wątków, nie tym razem. Nie podobało mi się w książce, że bohater od początku nie był szczery z główną bohaterką. Nie podobało mi się również, że choć z kilku powodów Layla nie chciała mu dać kolejnej szansy, bardzo szybko się złamała. Nie podobało mi się ponadto, że Grayson używał tylu górnolotnych słów, które nijak się miały do jego czynów. I szczerze? Nie jestem pewna, czy ten mężczyzna zasłużył na wszystkie kolejne szanse, które dawała mu Layla. Pierwszy raz czytając powieść miałam wrażenie, że bohater nie jest godny zaufania i, pomimo jak zwykle super zakończenia, gdzieś w tyle głowy siedziało mi, że kto wie, czy za parę lat ich związek się nie rozpadnie.

    Podsumowując – powieść „Naga prawda” jest dobra, ale tym razem nie podarowała mi tylu endorfin, co inne książki od Vi Keeland. Wręcz przeciwnie, na końcu zastanawiałam się, czy to wszystko się zaraz nie rozsypie i to psuło mi humor. Za to ode mnie minus, ale możliwe, że inni czytelnicy nie będą tak odbierać relacji między głównymi bohaterami.

    Książkę oczywiście polecam, bo styl autorki jest wręcz uzależniający i nie odważyłabym się odradzić ;). Jednak na tle innych powieści od Vi? Jest tak sobie.

    I jeszcze na koniec wspomnę, że powieść „Naga prawda” to jedna z nielicznych pozycji, które w ostatnim czasie czytałam po polsku. Mogę śmiało powiedzieć, że tłumacz wiedział co robi. Generalnie, z tego co zauważyłam, polskie wydania powieści od Vi Keeland są na najwyższym poziomie, za co ogromny plus.


Ściskam i pozdrawiam

Silentia


fot. Sil



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze posty :)