Nie planowałam dziś kolejnego rozdziału "Tuż przed świtem", ale w końcu jestem znana z braku cierpliwości, więc wiecie ;). Zatem kolejna część smutnego opowiadanka z 2012 roku poniżej :)
Ściskam i pozdrawiam
Sil
Tuż przed świtem
Rozdział 9
Siedziała w poczekalni. Oczy miała przymknięte, oddychała spokojnie, starając się nie zamordować biegających w tę i z powrotem po korytarzu dzieci. Dwójka z nich w dodatku usiłowała najwidoczniej sprawdzić, kto głośniej i przeraźliwiej potrafi co jakiś czas wrzasnąć. Nie pojmowała, jak w tym hałasie matki rozwrzeszczanych diablątek mogą najspokojniej w świecie siedzieć i rozmawiać o cenach podręczników. Najwidoczniej miały też starsze dzieci... Wreszcie drzwi do gabinetu się otworzyły i wywołano jej nazwisko. Wstała niespiesznie, powoli kierując się do otwartych drzwi. Nie miała najmniejszej ochoty na tę wizytę, ale obiecała... no i było jej już wszystko jedno.
Dzień dobry, proszę usiąść...
Przywitała się, usiadła, czekała...
Co panią do mnie sprowadza?
Lekarka nie była najmłodsza. Konstancja mogłaby przysiąść, że spokojnie kwalifikowała się już do emerytury.
Ostatnio robiłam sobie badania krwi i wyszły tak sobie – uśmiechnęła się delikatnie, od razu podając lekarce kartkę z wynikami.
Hmm... Rzeczywiście tak sobie. Nie była pani u mnie wcześniej?
Nie.
W takim razie kilka pytań. Data urodzenia jest... 28 lat?
Tak.
Wygląda pani na znacznie mniej – kobieta uśmiecha się – Ale pewnie wszyscy to pani mówią.
Owszem.
Dobrze, do rzeczy. Pali pani?
Nie.
Alkohol?
Sporadycznie.
Rodziła pani?
Nie.
Jakieś choroby nowotworowe w rodzinie.
Tak.
Jakie i jaki stopień pokrewieństwa...
Była cierpliwa, powoli wszystko się klarowało, wreszcie...
Proszę się rozebrać, osłucham panią.
Jeszcze ciśnienie. Jak zawsze niskie, puls jak zawsze wysoki.
Problemy z sercem?
Drobne, właściwie niezauważalne.
No dobrze, zlecę jeszcze kila badań. Na razie nic więcej nie można powiedzieć. Nie będę pani szpikować lekami, póki pani nie przyniesie wyników, ale jakiś preparat witaminowy na pewno nie zaszkodzi.
Jakiś konkretny?
Nie, wszystko jedno. Tu są badania, które ma pani jeszcze wykonać. Laboratorium jest czynne codziennie od 7 rano. Proszę być na czczo i im szybciej tym lepiej, tak?
Dobrze.
Poważnie mówię, proszę nie zwlekać – lekarka mierzy Konstancję wzrokiem, widząc jej tajemniczy uśmiech.
Nie będę, pani doktor.
W takim razie, dziękuję.
Ja również, do widzenia.
Do widzenia!
Konstancja starannie zamyka za sobą drzwi i pospiesznie wychodzi z przychodni. Szybko składa kartkę ze zleconymi badaniami na kilka części, chowa na dno portfela pomiędzy karty zniżkowe. Ponownie się uśmiecha, wie, że nie zrobi tych badań. Matce powie właściwie prawdę, ma brać preparaty witaminowe....
fot. Sil |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz