Kochani,
dziś i jutro kolejne części mojego smutnego opowiadanka z 2012 roku. Szczerze mówiąc i tak potrzebuję przerwy, bo ostatnio zaczynam mieć wyrażenie, że czytam ciągle o tym samym... Może naprawdę powinnam zmienić na trochę gatunek literacki, aby trochę odetchnąć? ;) Ktoś ma jakieś dobre fantasy do polecenia? 😅
Ściskam i pozdrawiam
Sil
Tuż przed świtem
Rozdział 4
Mam urlop. Dłuższy... Nie mogłem wytrzymać w pracy. Na szczęście nazbierało się trochę zaległego i nie było problemu, gdy mnie zobaczyli - sami dali. Nawet nie marudzili, że aż trzy tygodnie. Czyżbym wyglądał aż tak źle? Fakt, spojrzenie w lustro nie napawa optymizmem. Czuję się stary, niepotrzebny, przegrany.
W domu mam mnóstwo zaległości do nadrobienia, ale jakoś nie mogę się za nie wziąć. Za tydzień konsultacje i może operacja. Zobaczymy. Może to mnie otrzeźwi.
Już prawie o niej nie myślę.
Guzik prawda. Myślę nieustannie.
Nie myślę...
Widziałem ją, była tu. Niewiarygodne, była tu. Byłem zły na nią, oschły i chłodny. Wiem, że ją zraniłem. Znowu.
Nieważne, nie obchodzi mnie to.
Ku**a, jestem idiotą.
Znowu nie mam z nią kontaktu. Coś się z nią dzieje, wiem. Widziałem, że z nią źle jak tu była, ale zbyt byłem na nią zły, zbyt zajęty swoimi sprawami.
A teraz znów nie mam kontaktu.
Za tydzień operacja, chciałbym by była tu przy mnie.
Nie, nie potrzebuję nikogo, jej też nie!
Gdzie jesteś, najdroższa...
fot. Sil |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz