Jeden z najdłuższych rozdziałów "Tuż przed świtem". Jeszcze raz przypominam, że jest to opowiadanie typu "sad ending".
Ściskam i pozdrawiam
Sil
Tuż przed świtem
Rozdział 3
Widziałaś kiedyś tyle gwiazd?
Siedziały na ławce w miejskim parku, z oddali dochodziły strzępy dźwięków. Trochę basów, trochę perkusji. „No tak, dziś miał być ten koncert” - pomyślała Konstancja. Leniwie przekręca głowę i rzuca blady uśmiech w stronę przyjaciółki.
Uwielbiam gwiazdy... Ale fakt, dawno tylu nie widziałam.
Są piękne... W zeszłym roku widziałam tyle spadających gwiazd, że nawet nie potrafię Ci powiedzieć dokładnie ile...
O? Szczęściaro, to pewnie mnóstwo życzeń Ci się spełniło.
Fakt, trochę... - Jaśmina uśmiecha się delikatnie
Ja nigdy nie widziałam spadającej gwiazdy... - wzdycha Konstancja, splatając na kolanach blade dłonie. Podnosi głowę wyżej, ale zamyka oczy.
Musisz szukać w lipcu, wtedy jest najwięcej.
Dobrze wiedzieć – mruczy pod nosem – Ale nie wiem, czy takie szukanie „na siłę” spełnia życzenia.
Spełnia, spełnia, Konsti – jej przyjaciółka śmieje się szczerze i długo, aż zaraża ją tym śmiechem. Po chwili jednak obie ciężko wzdychają.
Konstancja zaczyna czuć się słabiej. Wstaje energicznie dla niepoznaki i opatula się płaszczem.
Chłodno się robi.
No, fakt. Oj, zasiedziałyśmy się trochę. O której masz jutro autobus?
Nie wiem jeszcze... Sprawdzę u Ciebie.
Dobrze. Idziemy?
Poszły.
Przez dłuższą chwilę nie rozmawiają, w milczeniu wymijają grupki pijanej młodzieży. Ten i ów rzuca w ich stronę jakieś spojrzenie, czasem zaczepkę, która jednak dość zgodnie jest ignorowana. Dochodzą do stacji metra i dopiero tu Konstancja znów się odzywa.
Jeszcze jakiś sklep by się przydał po drodze...
Sklep? A po co Ci? Mam wszystko w domu.
Nie wiem, mam ochotę na jakąś przekąskę.
No proszę... - Jaśmina znowu się śmieje – Od kiedy to masz ochotę na jakiekolwiek jedzenie?
Konstancja parska lekko, obniżając głos
Powiedzmy, że dziś mam ochotę poszaleć!
Dobrze to słyszeć, kochana. To w takim razie nie wywiniesz się również od drinka!
Konstancja uśmiecha się i rozchyla usta, by coś powiedzieć, ale ostatecznie milczy.
Rozumiem, że się zgadzasz.
Niech będzie.
Sklep mam na osiedlu, chodź.
W domu czeka je jeszcze sprzątanie. Jaśmina nie należy do idealnych pań domu, Konstancja kręci wesoło głową i bierze się za zamiatanie posadzki, układają stosy prania, ścielą łóżka.
No już, już. Przecież jest czysto! - w pokoju znów rozbrzmiewa śmiech Miny – Miałaś autobus sprawdzić.
A, fakt. Dzięki.
W międzyczasie Jaśmina robi drinki, przynosi przekąski.
Nie mam dobrych wieści...
Eh, tak sądziłam. O której pobudka?
6 rano...
Ee, to do przeżycia. Zawiozę Cię autem, będziemy mogły dłużej pospać. - waha się, ale ostatecznie zadaje pytanie - Napiszesz MU, że wyjeżdżasz?
Komu?
Konstancjo P. ! Przywołuję Cię do porządku, przecież wiem, że nie przyjechałaś tu dla mnie!
Konstancja odwraca głowę i uśmiecha się do ciemności za oknem, po chwili decyduje się odpowiedzieć.
Fakt, ale dla niego też nie.
Nie rozumiem was – Jaśmina kręci głową, na znak jak bardzo.
Ani ja... - szept Konstancji ucina dyskusję.
Rano nie ma czasu na dłuższe rozmowy. Konstancja pakuje się szybko, pośpiesznie się ubiera i pije herbatę. Dopiero na dworcu, po mocnym uścisku i rytualnym cmoknięciu w policzek Jaśmina postanawia jeszcze coś powiedzieć, coś na co miała ochotę od dawna.
Konst, bardzo się ciesze, że mogłyśmy się spotkać i wierz mi, będzie dobrze...
Konstancja nie komentuje, uśmiecha się tylko.
Naprawdę! Będziesz jeszcze szczęśliwa, zobaczysz. Wierzę, że wszystko Ci się ułoży i to już niedługo.
Może... I Tobie też, już widzę, że jesteś bardziej promienna.
To fakt, u mnie już z górki. Teraz trzymam kciuki za Ciebie.
Dzięki, trzymaj się...
Ty też, daj znać, jak będziesz na miejscu...
Dobrze.
Ostatni uścisk, Konstancja wsiada do autobusu. Jaśmina waha się chwile, ale odchodzi. Konstancja znowu uśmiecha się smutno, dobrze wie, że więcej się już nie zobaczą.
fot. Sil |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz