Drodzy Czytelnicy!
Jak pisałam kilka dni temu, przedstawiam Wam drugie z moich wspominkowych opowiadań. "Tuż przed świtem" powstało w 2012 roku, było publikowane przeze mnie na już nieistniejącym blogu i pod innym pseudonimem. Składa się z prologu, 16 krótkich lub bardzo krótkich rozdziałów i wiersza :). Jak pisałam, jest to opowiadanie, które napisałam jako ostrzeżenie a nie ku pokrzepieniu serc. Dziś Prolog, jutro Rozdział 1, ale później przerwa na inny post. Potraktujcie to, Drodzy Czytelnicy, jako ciekawostkę z mojej przeszłości.
Ściskam i pozdrawiam
Sil
Tuż przed świtem
Prolog
Świtało już. Odruchowo opatuliła się więc szczelniej płaszczem, nawet teraz wiedząc, że za parę godzin będzie jej znacznie za gorąco. Nie miała wyjścia. Wolnym krokiem szła teraz na chybił trafił, jeszcze nie wiedząc, który kierunek jest właściwy... Nigdy tego nie wiem... - przeszło jej przez myśl, ale odrzuciła ją pospiesznie. Nieliczni przechodnie kierowali się na prawo, poszła za nimi. Tak, to było coś, co było jej potrzebne – stacja metra. W kilkanaście minut później szła pustymi wciąż o tej porze uliczkami centrum, aż dotarła tam, gdzie chciała.
Rzeka rozlewała się szerokim łukiem tworząc ciekawy, acz wcale nie tak piękny widok, jak sobie wyobrażała. Powinnam była pamiętać... - pomyślała. Nie bez trudu znalazła miejsce, gdzie mogła w końcu zejść nad samą rzekę. Szła uparcie, choć wolno. Nie miała dziś tej energii, co zwykle. Tak naprawdę nie miała jej już od kilku dni. Może kilkunastu... Idąc wzdłuż błotnistej wody, miażdżąc butami wszechobecne potłuczone szkoło, próbowała zapomnieć, jak bardzo boli.
Nie mogła.
Wreszcie usiadła na jakichś kamiennych schodach i zatopiła spojrzenie w falującej rzece, pozwalając myślom płynąć swobodnie
Właściwie... - szepnęła nie wiadomo do koga i nie wiadomo po co, unosząc twarz tak, by delikatny wiatr osuszał jej zawilgotniałe policzki – To wszystko i tak nie powinno mieć już znaczenia...
fot. Sil |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz