"Potępiona"
(Sailor Moon fan fiction)
Część 6.
Minęło kilka dni. Życie Usagi i Diamonda powoli zaczęło wracać do normy. Pani Chiba przestała dąsać się na swojego męża, ale wciąż głęboko w sercu skrywała jeszcze żal i jakąś nienazwaną tęsknotę. Diamond zakończył urlop i wrócił do pracy, rzucił się w jej wir wypoczęty, jednak bardziej zamyślony niż dotychczas, bardziej refleksyjny i milczący do tego stopnia, iż pewnego dnia zagadnął go w przerwie obiadowej jego dobry przyjaciel dr Rubeus Akido
Co cię dręczy, stary?
Dręczy? - białowłosy spojrzał na kolegę nieprzytomnie.
Nie zgrywaj się, nie jestem ślepy. Snujesz się jak cień, milczysz, nie flirtujesz z pielęgniarkami, co cię ugryzło?
Nic. Chyba się starzeje – zaśmiał się w odpowiedzi.
Akurat... Gdyby nie to, że wiem jaki masz stosunek do takich spraw, powiedziałbym, że jesteś nieszczęśliwie zakochany – Rubeus klepnął przyjaciela po ramieniu, zaś białowłosy mężczyzna mało nie zadławił się kawą, którą akurat łyknął.
Daj spokój, to niedorzeczne.
Mów co chcesz, ale tak to właśnie wygląda.
Przez chwilę jedli w milczeniu obiad i Rubeus już miał zmienić temat, gdy nagle jego przyjaciel wstał od stolika i położył mu rękę na ramieniu.
Nawet jeśli tak jest... Sam użyłeś słowa „nieszczęśliwie”, więc nie wracajmy więcej do tego - mruknął niespodziewanie smutno, po czym zdecydowanym krokiem odszedł.
**
Miesiąc później...
Usagi nie wiedziała, czy jest bardziej wściekła, czy smutna. Właśnie kończyła 33 lata i wyglądało na to, że swoje urodziny spędzi w samotności. Nie mogła w to wszystko uwierzyć, nawet jeżeli dwa tygodnie wcześniej mówiła mężowi i córce, że nie ma nic przeciwko ich wyjazdowi w góry na przełomie czerwca i lipca. Myślała po prostu, że planują dla niej jakieś przyjęcie- niespodziankę, jak to już bywało. Konsekwentnie więc odmówiła swoim przyjaciółkom „babskiego spotkania” i zdziwiła się, gdy rano otrzymała telefon z życzeniami od matki, bo spodziewała się, że będzie na tym wyimaginowanym przyjęciu. Jak zwykle od wielu lat, rozmowa była raczej zimna i „z obowiązku”, bo choć Usagi dawno przestała już uważać Ikuko za ladacznicę, nie mogła wyzbyć się z wnętrza tej dziwnej bariery, którą kiedyś wybudowała przed matką... i jej mężem.
Dochodziła już godzina dwudziesta pierwsza a dom ciągle świecił pustkami. Kolejne telefony od przyjaciół i krewnych, tylko utwierdzały ją w przekonaniu, że o niespodziewanym przyjęciu urodzinowym może zapomnieć. Teraz zaś ukoronowaniem jej złych przeczuć stała się krótka rozmowa, którą odbyła z mężem
Jak urodziny, UsaKo?
Dobrze... A wy? Jak się bawicie?
Świetnie, byliśmy dziś z Chibi na nartach wodnych. Wspaniale sobie radziła.
Cieszę się, ucałuj ją ode mnie.
Jasne. To dobranoc.
Dobranoc.
Sama nie wiedziała, jak to się dzieje, że jeszcze nie ryczy wniebogłosy, ale uznała, że dłużej nie wytrzyma w domu, jeżeli ten stan rzeczy ma się nie zmienić. Szybko, z zaciętą miną, pobiegła na górę i przebrała się w jakąś ładną sukienkę. Uczesała się, zrobiła nienaganny makijaż, po czym wyszła, aby należycie uczcić fakt, iż jest już o rok starsza.
**
Był późny letni wieczór, gdy Diamond rozstał się z kolegą pod ich ulubioną siłownią i wolnym krokiem szedł do zaparkowanego nieopodal samochodu. Z oddali dochodziły go dźwięki jakiejś muzyki. Wiedział, iż w pobliżu jest klub muzyczny, jednak takie miejsca jak to, nigdy go nie pociągały. Wrzucił torbę do bagażnika i zatrzymał się jeszcze, aby zapalić. Oparty plecami o drzwi samochodu, refleksyjnie spoglądał w dal, na światła miasta.
Papieros dopalił się i już miał wsiąść do wnętrza swojego wozu, lecz w tym momencie w oddali mignęła mu znajoma twarz. Zaintrygowany zamknął z powrotem samochód i podszedł kilkanaście metrów. Tak, znał tę sylwetkę, która właśnie zniknęła we wnętrzu nocnego klubu, na który przed chwilą on sam nawet nie zwrócił większej uwagi. Dopiero w tym momencie zmienił zdanie i wszedł za nią.
Usagi siedziała przy barze i póki co zamawiała sobie pierwszego drinka. Zdziwiła go tym, bo chociaż właściwie prawie jej nie znał, nigdy nie podejrzewałby tej kobiety o podobne zamiłowania. Czyżby zbyt pochopnie ją ocenił i wyidealizował ją w myślach? Nie mógł się powstrzymać, aby tego nie sprawdzić. Podszedł i również usiadł przy barze, tuż obok niej
Usagi Chiba, witaj.
Diamondo-san – spojrzała na niego jakimś takim zamglonym wzrokiem – Cóż za niespodziewane spotkanie.
Tak... Jak twoje biodro? - uśmiechnął się uprzejmie.
Dobrze, już prawie nie ma śladu po tamtym bordowym paskudztwie. A co u ciebie?
W porządku. Czekasz pewnie na kogoś?
Nie – jej zdecydowany i zimny ton zadziwił go, bo właściwie spodziewał się zupełnie innej odpowiedzi.
O. Samotna wyprawa do knajpy? Ciekawe...
To nie jest ciekawe, Diamondzie. Powiedziałabym, że to nieciekawe, okropne i wkurzające. Ale nie powiem tego. W końcu dziś miał być piękny wieczór.
Co się dzieje? – dopiero teraz zobaczył, jak zaciska palce na szklance pełnej kolorowego płynu, a później bez namysłu podnosi ją do ust i wybija koktajl duszkiem – Chcesz się upić w samotności?
Nikogo nie obchodzi, czy jestem sama, czy nie – syknęła, ale zaraz odchrząknęła i zarumieniła się lekko – Wybacz, nie powinnam się na tobie wyżywać.
Nie szkodzi... Chodź, przejdziemy się – westchnął i rzucił na bar banknot, aby zapłacić za jej drinka, po czym nie czekając na odpowiedź pociągnął kobietę za rękę.
Spacerowali po okolicy dość długo. Początkowo Usagi konsekwentnie odmawiała opowiedzenia, co właściwie się stało, że jest w takim miejscu i takim strasznym humorze, lecz gdy mężczyzna zaniechał już pytań, nagle zaczęła mówić sama. Opowiedziała mu o swoim zawodzie. O tym, że dziś ma urodziny i spodziewała się czegoś miłego ze strony swoich najbliższych oraz przyjaciół, tymczasem została zupełnie sama. A gdy już zaczęła mówić nie poprzestała na tym jednym. Mówiła dalej. O tym, jak bardzo zależna jest od męża, jak on ją traktuje – jak przedmiot, o córce, która również nie widzi świata poza ojcem a ją samą traktuje jako rodzica drugiej kategorii, o ojcu, który jej nienawidzi, o matce, z którą nie może zbudować żadnych relacji, po tym jak kiedyś ją potępiła za zdradę i o wszystkich innych swoich niepowodzeniach. Zaś Diamond tylko milczał, tylko słuchał, aż do momentu, gdy usłyszał ostatnie zdanie
Mam beznadzieje życie, Diamondzie, naprawdę nie ma o czym mówić...
Owszem, nie jest ciekawe, ale cóż. Moim zdaniem sama jesteś temu winna.
Co? - zamurowało ją, spodziewała się raczej jakiegoś zrozumienia, pocieszania. Przystanęła momentalnie, czując, jak jej ciało zaczyna drżeć a łzy wypełniają oczy.
Nikt ci nie każe żyć z człowiekiem, którego nie kochasz i, który traktuje cię w ten sposób. Nikt ci nie każe znosić zachowania córki. Relacje z rodzicami możesz odbudować, a przed przyjaciółmi sama uciekasz, ciągle tylko dostosowując się pod męża.
Jak śmiesz? - zapłakała chcąc uciec, ale nagle przytrzymał ją mocno chwytając za rękę.
Śmiem i powiem jeszcze więcej. Dam ci teraz jedną i niepowtarzalną szansę, aby to wszystko odmienić. Nie mówię, że wszystko ma się zmienić od razu, ale to jedyna szansa, aby zacząć – przyciągnął ją do siebie – Zdaje się, że zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia, choć nie wiem jak to się stało... Pragnę cię odkąd pierwszy raz cię zobaczyłem w deszczu obok mojego auta. Nawet nie wiesz jak bardzo… Ale co z tego wyniknie zdecydujesz sama, w tym momencie.... Zaryzykuj i zacznij żyć lub pogódź się ze swoim życiem, ale wtedy nie masz prawa do narzekań. Decyzja jest twoja.
To mówiąc musnął jej wargi swoimi, po czym odszedł na parę kroków i przypatrywał się jej z poważną miną. Nie musiał długo czekać, by znów poczuć jej drżące ciało przy swoim...
Cdn.
fot. Sil |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz