I pomyśleć, że te 12 lat temu ludzie to czytali i jeszcze chcieli więcej! 😂😅 Podzieliłam niniejszy fanfic na 7 części, więc jeszcze kilka dni ;)
Ściskam i pozdrawiam
Sil
"Potępiona"
(Sailor Moon fan fiction)
Część 3.
Na obrzeżach miasta, w domu państwa Chibów, atmosfera tego dnia nie była ciepła ani rodzinna. Usagi, która dopiero co wróciła do domu z wypisem ze szpitala w dłoni, nie odzywała się do swojego męża. On nie odzywał się do niej, a wszystkiemu przyglądała się z pewnej odległości pewna różowowłosa nastolatka. To ona co i rusz próbowała załagodzić napiętą sytuację między leżącą na kanapie z kubkiem herbaty matką, a ojcem ostentacyjnie przeglądającym jakieś papiery przy stole.
Mamo nie możesz się gniewać na tatę za to, że miałaś wypadek – spróbowała ponownie ChibiUsa.
Owszem, kochanie. Za to się nie gniewam – mruknęła Usagi – Gniewam się za co innego i tata dokładnie wie, za co. Proszę daj już temu spokój.
Nie wiem, UsaKo, za co się na mnie gniewasz – z drugiej części pokoju doszedł ich zimny głos pana domu – Póki co żaden z zarzutów, którymi mnie uraczyłaś, nie był trafny.
Usagi nie zareagowała, nie miała już siły tłumaczyć. Wzruszyła tylko ramionami, przewróciła się na drugi bok i syknęła z bólu. Miała lekko stłuczoną nogę. Z każdą chwilą odczuwała to mocniej.
W epikryzie przeczytałem, że nic ci nie jest – skomentował jej jęk obrażony małżonek – Więc nie rób teraz z siebie ofiary.
Usagi drgnęła słysząc te niesprawiedliwe słowa. W jej oczach stanęły łzy
Dlaczego w ogóle mnie nie szanujesz? Dla ciebie liczy się tylko twoja córka. Mnie masz gdzieś!
Nie wciągaj w to naszej córki! Chibi, kochanie, idź proszę do swojego pokoju.
Dobrze, tato.
Urażona słowami matki dziewczynka, faktycznie zaraz poszła do swojego pokoju. Nie mogła się jednak powstrzymać przed podsłuchiwaniem.
Proszę, teraz możesz jeszcze raz wyrzucić z siebie te bezpodstawne pretensje, a ja na nie bezzwłocznie odpowiem.
Bezpodstawne? Mamoru, jak możesz? Miałam wypadek, bo rozmawiałam z tobą przez telefon, w drugiej ręce niosłam kilka ciężkich siatek z zakupami, lało jak z cebra i nie widziałam dokąd idę. Uniknęlibyśmy tego wszystkiego, gdybyś przyjechał po mnie tak, jak się umawialiśmy i razem pojechalibyśmy po naszą córkę do szkoły. Czy to tak trudno zrozumieć?
UsaKo, twoje zarzuty są śmieszne. Miałaś wypadek, bo jesteś gapą i zamiast spokojnie iść do domu musiałaś kłócić się ze mną przez telefon. Przypominam ci, że podobne zdarzenia mają miejsce na co dzień i naprawdę nie rozumiem, dlaczego akurat teraz jesteś tak obrażona.
Może dlatego, że tym razem wylądowałam w szpitalu i troskliwie zajął się mną jakiś obcy mężczyzna, podczas gdy mojemu mężowi nie chciało się nawet stawić na wcześniej umówione spotkanie czy też chociażby odebrać mnie ze szpitala! - warknęła, po czym wstała z kanapy i lekko kulejąc udała się prosto do sypialni. Mamoru nie poszedł za nią.
**
Diamand wziął prysznic, po czym rozsiadł się w fotelu w swoim domowym gabinecie, z kieliszkiem koniaku, papierosem i plikiem papierów. Musiał je przejrzeć i wolał to zrobić od razu, zamiast później wracać do nich podczas urlopu. W najbliższym tygodniu zamierzał jak najbardziej odseparować się od wszystkich swoich obowiązków, dlatego też odprężywszy się podczas kąpieli, od razu zajął się tą dokumentacją. Skończył po około dwóch godzinach i zadowolony z siebie, przeciągnął się nieznacznie. Postanowił, że teraz może sobie pozwolić na kolejnego drinka. Przechodząc przez salon w kierunku kuchni, w której zostawił w połowie pełną butelkę trunku, kątem oka dojrzał kilka siatek leżących na podłodze pod ścianą. Dopiero teraz przypomniał sobie, że gdy wrócił do domu zostawił tam reklamówki kobiety, której o mało co nie przejechał. Podszedł do nich, nie bardzo wiedząc, co właściwie z nimi zrobić. Zajrzał do pierwszej torby. Nic ciekawego, jakieś pieczywo, nabiał, trochę warzyw. W drugiej znalazł kosmetyki, między innymi męskie. W następnej torbie były jakieś ręczniki. Już miał ją odłożyć na bok, gdy spomiędzy nich coś przykuło jego uwagę. Sięgnął po rzecz i już po chwili trzymał w ręce elegancki, kobiecy telefon komórkowy.
Ciekawe... - mruknął, chowając przedmiot do kieszeni.
Dopiero teraz wziął do ręki torbę z żywnością i włożył większość produktów do lodówki. Nalał sobie też wreszcie upragniony kieliszek koniaku i wrócił do salonu, gdzie zajął miejsce na kanapie. Teraz sięgnął po telefon Usagi i po chwili namysłu rozsunął aparat.
Musiała się jeszcze nie zorientować, iż go zgubiła, gdyż karta sim wciąż nie była zablokowana. Przez chwilę przyglądał się fotografii na pulpicie telefonu. Przedstawiała Usagi z jakąś dziewczynką. Wnioskując na podstawie podobieństwa – córką kobiety.
Ładna, choć nie przerosła urodą matki – przeszło mu przez myśl.
Odszukał folder ze zdjęciami i przejrzał kolejne kilka fotografii. Na jednej zatrzymał się dłużej, gdyż przedstawiała kobietę prawdopodobnie z mężem. Skrzywił się widząc wysokiego, ponurego bruneta. Teraz przejrzał numery ostatnio wybierane. Zdaje się, że tuż przed wypadkiem rozmawiała z mężem. Nie trudno było się zorientować, gdyż tak właśnie został nazwany kontakt. Po prostu „mąż”. Oprócz tego znalazł „córka” , „mama”, „ojciec” i „brat” a także mnóstwo rożnych imion i nazwisk. Wahał się, czy by od razu nie zadzwonić pod numer męża kobiety, lecz gdy zauważył, iż jest dobrze po północy, poniechał tego pomysłu.
Rano... - mruknął i odłożył aparat na stolik.
Tej nocy miał wyjątkowe sny.
Cdn.
fot. Sil |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz