Ten konkretny „Penthouse prince” został wydany w 2020 roku i nie posiada polskiej wersji językowej. Zastanawiałam się, dlaczego książki Kendall Ryan tak niechętnie są wydawane w Polsce i, pomijając fakt, że są one lotów raczej średnich, to myślę, że są po prostu taką kwintesencją amerykańskiej kultury w powieściach romantycznych, co niekoniecznie może dobrze sprzedawać się w krajach podobnych do naszego. Książki Kendall nie są złe, czytałam milion znacznie gorszych romansów i niekoniecznie zaliczyłabym te, od Pani Ryan do śmieciowych pozycji, ale też nie ma w nich absolutnie niczego porywającego.
Corrigan jest nauczycielką o miłej aparycji i niespełnionych marzeniach o miłości i rodzinie. Przed laty przeżyła w tajemnicy swój pierwszy romans. Było to jeszcze w szkole średniej i nieoczekiwanie jej wybrankiem był najlepszy przyjaciel jej starszego brata. Gdy jednak ona oddała mu całe swoje młodzieńcze serce i wszystko inne, Lexington uważał, że choć dziewczyna jest wspaniała, są jeszcze za młodzi, aby budować związek. Zabrał swoje przystojne, rządne przygód ciało i wyjechał na studia, z których już do rodzinnego miasta nie wrócił. Corrigan próbowała pozbierać się i wyleczyć swoje złamane serce, choć jednak wchodziła w nowe związki, nigdy już nic nie smakowało jej tak, jak tamto zakazane uczucie do przyjaciela brata. Zaś Lex, który tak bardzo chciał uciec od swojej młodziutkiej dziewczyny i od poważnego związku, przez następne lata nie robił nic innego, tylko żałował, że ją zostawił. Lecz Lexington ma teraz inne zmartwienie. Będąc samotnym ojcem uroczej dwulatki i prowadząc dochodowy biznes zarządzania swoimi własnymi nieruchomościami, nagle staje przed dylematem moralnym. Jego mama jest terminalnie chora i nie zostało jej wiele więcej, niż pół roku życia. Czy zatem Lex powinien rzucić swoje poukładane, choć nieco samotne życie w Nowym Jorku i przenieść się bliżej matki? I co będzie, gdy na miejscu spotka kogoś, kto od lat nawiedza jego marzenia i wciąż tkwi w jego sercu?
Książka „Penthouse prince” to poprawny romans. Specjalnie nie używam słowa „dobry”, bo też nie przesadzajmy... Fabuła jest spójna, nie jest sztucznie rozwleczona i nie ma tu jakiegoś nadmiaru dramatów. Wszystko odbywa się prosto i logicznie. Może nawet zbyt prosto, jak na mój gust. Historia przewidywalna do bólu, napisana bardzo prostym językiem, więc nikt znający język angielski chociaż w stopniu B1, nie powinien mieć najmniejszych problemów, by zrozumieć, o czym jest powieść. Brak wątków pobocznych, praktycznie brak pobocznych bohaterów. Książkę czyta się dobrze, szybko i bez emocji. No właśnie. Bez emocji. Odpowiednia na relaks na leżaku lub na oderwanie myśli po stresującym dniu i to tyle.
Spory minus za tytuł, bo w przeciwieństwie do innego „Penthouse prince”, innej autorki, o której jakiś czas temu pisałam, tak naprawdę ta książka nie ma nic wspólnego z penthousem, wystawnym życiem itp.. Jest taka zwyczajna, że aż pospolita i w tym kontekście tytuł wydaje się groteskowy.
Czy polecam tę pozycję? Ani tak, ani nie. Na pewno nie ma tu nic odkrywczego, ale Kendall Ryan ma talent do pisania prościutkich romansów do relaksu. Nie jest to powieść ani irytująca, ani wyciskająca łzy, ani niesmaczna. Jest sobie taką kolejną pozycją do odhaczenia dla osób, które w romansach szukają tylko kilku przyjemnych, nieskomplikowanych chwil tuż przed snem lub w autobusie w drodze z pracy czy ze szkoły do domu.
Ściskam i pozdrawiam
Sil
fot. Sil |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz