Kochani!
Niezmiernie się cieszyłam, gdy odkryła, że w aplikacji „Novel” można przeczytać wszystkie znane mi powieści Jerilee Kaye. Byłam zachwycona nie tylko dlatego, że jest to jedna z moich ulubionych autorek romansów, ale również dlatego, że znalazłam pozycje, których nie mogłam dostać w Polsce. Od razu z entuzjazmem zabrałam się do lektury „Intertwined” oraz „Wingless and Beautiful” (recenzje, gdy dobrnę do końca książek) i równie szybko pożałowałam. Nie, to nie dlatego, że powieści są złe. Niestety, wręcz przeciwnie. Nie wiem jak Jerilee to robi, naprawdę nie wiem, ale gdy zaczynam czytać jej powieści, czuję emocje głównych bohaterów, jakby były to moje własne uczucia. To mi przeszkadza, wiecie? Nie dlatego, że nie lubię się wczuwać w bohaterów, ale dlatego, że jednak wolę zachować sobie odrobinę dystansu. Vi Keeland, którą uwielbiam, bardzo często wplata w fabułę trudne, prawdziwe problemy, jednak robi to tak, iż odczuwam to jako quasi wspomnienie, czy coś, co obserwuję i choć rozumiem te problemy nie do końca mogę się z nimi identyfikować. Penelope Ward, w pewnym sensie mistrzyni dramatów, pisze o tak ciężkich sprawach, że często wydają mi się one niewiarygodne i dlatego mogę się od nich dystansować. W przypadku Jerilee Kaye czuję się tak, jakby jej książki wessały mnie do środka i, jakbym odczuwała naprawdę to, co bohaterowie. Może to jest kwestia stylu pisarskiego, który wyjątkowo przemawia akurat do mnie, a może to obiektywna umiejętność pisarki. Wkrótce powinnam ukończyć obie rozpoczęte powieści i wówczas dam znać, jak w ostatecznym rozrachunku mi się podobały. Tymczasem, jeśli chcecie sprawdzić, czy i na Was umiejętności pisarskie Jerilee Kaye wpływają równie mocno, zapraszam do darmowej opcji aplikacji „Novel”.
Ściskam i pozdrawiam
Sil
Prt Sc by Sil |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz