Gdy kilka tygodni temu zainstalowałam aplikację „Novel”, powieść „True Luna” od Tessy Lilly otworzyła mi się automatycznie. Była więc pierwszym, co zobaczyłam w aplikacji, jeszcze przed ekranem startowym. Byłam zdziwiona, ale zaczęłam czytać. Muszę przyznać, że gdy okazało się, że to znów jakaś anglojęzyczna powieść o wilkach/wilkołakach, nie byłam pewna, czy chcę czytać dalej. Ale historia miała wysokie noty, była poczytna i szybko zaczęła mnie wciągać w swoją fabułę. Niestety, trochę mina mi zrzedła, gdy okazało się, iż „True Luna” ma ponad trzysta rozdziałów (w aplikacji jest to pięć części połączonych w jedną całość). Naprawdę nie jestem z osób, które lubią tak obszerne dzieła. Jedynym wyjątkiem był „Wiedźmin” Andrzeja Sapkowskiego, ale i tam z każdym kolejnym tomem czytało mi się gorzej. Na szczęście okazało się również, że choć każdy kolejny tom to kontynuacja historii, to jednak spokojnie można zakończyć czytanie na pierwszej części. I dlatego postanowiłam, że zanim dojdę do końca serii, opowiem właśnie o tomie pierwszym.
Seria „True Luna”, która została wydana również jako
zwykłe e-booki, gdy kupujemy je na rynku wydawniczym, posiada
podtytuły dla każdej z książki. Pierwsza z nich posiada więc
rozwinięcie do „Rejected By My Mate”, czyli w wolnym tłumaczeniu
„Odrzucona przez partnera”. Ale tu uwaga! W „Novel” pierwszy
tom „True Luny” odpowiada dwóm książkom wydanym w formie
e-booków! Oprócz „Rejected”, żeby mieć tę samą treść, co
w pierwszym tomie w aplikacji, trzeba jeszcze przeczytać „Chasing
The White Wolf”. Jak wygląda to dalej w wersji książkowej w
stosunku do wersji z aplikacji „Novel” – nie wiem i jeszcze tak
naprawdę nie zdecydowałam, gdzie będę kontynuować czytanie. Ale
choć może Was to zdziwić, chyba pozostanę przy lekturze w
aplikacji. Nie tylko jest to wtedy wersja quasi darmowa, ale również
bardziej spodobała mi się okładka… ;) Ok, każdy ma swoje
dziwactwa a mnie odrzucają książki, których okładki mi się nie
podobają.
Seria „True Luna” zaczyna się w momencie, w którym Emma Parker kończy osiemnaście lat, co oznacza, że pozna swojego wewnętrznego wilka, będzie mogła przybierać wilczą postać, ale również będzie mogła spotkać swojego przeznaczonego partnera. Oczywiście, że jest tym faktem podekscytowana. Wraz ze swoimi przyjaciółmi ma nadzieję, iż jej partnerem będzie jej przyjaciel Jake, ale niestety okazuje się, że nic z tego. Gdy jednak odkrywa, że to Alfa Logan, najlepszy przyjaciel jej brata jest jej partnerem, jej szczęście nie trwa długo. Logan w jednej sekundzie postanawia, że Emma jest zbyt młoda i niedoświadczona, aby zostać jego Luną. Choć cierpi, postanawia odrzucić ją i wybrać na swoją partnerkę swoją przyjaciółkę - Siennę. Niestety ani on, ani brat Emmy nie podejrzewają, iż dali się oszukać kobiecie, z którą przyjaźnili się całe życie. Nie wierzą Emmie, gdy oskarża przyszłą Lunę o przemoc, zaś gdy okazuje się, że to prawda, może również okazać się, iż jest już za późno… W dodatku Emma nie jest zwykłym wilkiem. Jest kimś legendarnym i wyjątkowym i to nie tylko zazdrosna Sienna czyha na jej życie. Czy Loganowi uda się odzyskać swoją przeznaczoną partnerkę i co najważniejsze, czy Emma będzie mu w stanie wybaczyć, że odrzucił ją nie dając jej nawet szansy i to dla kogoś, kto był powodem jej wieloletnich cierpień? Sprawdźcie sami :)
Kochani, „True Luna”, a przynajmniej pierwszy jej tom (lub dwa tomy, jeśli zdecydujemy się czytać wydane e-booki) to naprawdę świetnie napisana książka, idealna dla miłośników romansów fantasy. Bohaterowie są dobrze skrojeni. Źli są źli, dobrzy są dobrzy. Postaci są wiarygodne w realiach wykreowanego świata, akcja trzyma w napięciu, wszystko rozwija się w dobrym tempie. Jednak nie obyło się bez wad. Oprócz tego, że póki co książkę możemy przeczytać jedynie po angielsku, jest ona chwilami przegadana. Ale w troszkę innym sensie niż zazwyczaj. Po prostu są rozdziały, które pisane są z punktu widzenia jednego bohatera, a zaraz następny rozdział pisany jest z punktu widzenia innego bohatera, ale jeśli chodzi o treść to praktycznie się niczym nie różnią. Niepotrzebnie to opóźniało akcję, ale też powodowało narastanie emocji. Myślę, że można by kilka takich zbliżonych rozdziałów sobie podarować. Nie wiem, czy to samo jest w wydaniu książkowym? Może tam podział na rozdziały był bardziej logiczny, ale gdy czytałam rozdział w „Novel” i czekałam 8 godzin na następny a po 8 godzinach dostałam prawie to samo tylko pisane z perspektywy innego bohatera (najczęściej powtarzała się treść, gdy rozdział był pisany z perspektywy głównego bohatera albo brata Emmy) to nieraz mnie to irytowało. Nie podobał mi się również wątek tortur, ani w słusznej, ani w niesłusznej sprawie. Po prostu nie jestem w stanie przełknąć tego typu przemocy. Może nie były nadmiernie opisane, ale wystarczająco, abym źle się z tym czuła. Oczywiście wątek „irytującej byłej” również nie przypadł mi do gustu, ale cóż, był trochę potrzebny, więc jestem w stanie go przełknąć.
Pytanie za sto punktów. Czy polecam tę książkę? Tak, ale głównie miłośnikom romansów fantasy. Język nie jest bardzo skomplikowany, ale nieco trudniejszy niż to czasem bywa, dlatego dla niektórych pewnie barierą będzie to, że książka jest dostępna w języku angielskim i póki co nie ma tłumaczenia na polski.
Ściskam i pozdrawiam
Sil
Prt sc z "Novel" by Sil |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz