Podobnie, jak w przypadku Galatei, o której opowiadałam niedawno, Novel skusiło mnie reklamą. Może wstyd się przyznać, ale skąd mogłabym inaczej o tym wiedzieć? Wśród moich znajomych nie ma wielu moli książkowych a już na pewno nie takich, które nieustannie poszukują nowych możliwości w tym względzie. Ponieważ Chapters mnie zawiodło a Galatea w pewnym senie jeszcze bardziej, szukam dalej i tym razem trafiłam na Passion: Reading App. Co o niej sądzę? Podobnie, jak w przypadku Galatei postaram się opowiedzieć o tym w trzech częściach. Dziś będzie post wstępny, za jakiś czas napiszę wrażenia po dłuższym użytkowaniu a na koniec jakiś post podsumowujący.
Gdy zainstalowałam aplikację kilka godzin temu, byłam przede wszystkim zdziwiona, gdyż po kliknięciu „Otwórz” (jeszcze z poziomu sklepu Google zaraz po instalacji), od razu wczytał mi się jakiś rozdział i nie bardzo wiedziałam, co z tym zrobić. Stukając kilka razy w ekran telefonu, wreszcie udało mi się przejść do ekranu startowego. Od razu wspomnę, że aplikacja domyślnie jest w języku angielskim i niestety nie ma wersji polskiej. Jednak z tego, co widzę, wszystko, w co klikam jest napisane prostym językiem. Aplikacja po otwarciu z poziomu telefonu ładuje się na drugą zakładkę w menu, gdzie pierwsza to jakby osobista biblioteka, druga to różne, proponowane historie, trzecia to miejsce, gdzie odbiera się zdobyte nagrody, zaś czwarta to ustawienia aplikacji (nie ma ich zbyt wiele). Drugim językiem, który można wybrać jest… filipiński (chyba ;)) i żadnego innego na tę chwilę nie ma.
Aplikacja służy do czytania szeroko rozumianych romansów oraz opowiadań fanowskich, ale tych drugich jeszcze nie zidentyfikowałam. Pierwsze proponowane historie dotyczą wilków i wilkołaków, więc od tych zaczęłam. Na tapet poszła „True Luna”, którą powoli zaczęłam czytać, ale już żałuję, bo ma ponad 300 rozdziałów. Nawet jeśli początek wydaje się okay, to jednak jest to trochę za długa powieść jak na mój gust. Kliknęłam więc w jeszcze dwa inne opowiadania o bardziej obiecującej długości około 30 rozdziałów.
Z tego, co widzę, historie mogą być czytane za darmo, ale po kilku darmowych rozdziałach na następny trzeba czekać 8 godzin. Nie wiem, czy to stały czas oczekiwania, czy jak w przypadku Galatei może być on również dłuższy. O tym napiszę za jakiś czas. Można pominąć czekanie i wygląda na to, że za następny rozdział trzeba wówczas zapłacić 33 monety. A skąd się bierze monety? Na start, po zainstalowaniu aplikacji otrzymałam ich 40. Mogę obejrzeć też reklamy - 6 reklam po 6 monet, czyli razem 36 co 12 godzin. Za 15 minut ciągłego czytania w aplikacji, można dostać kolejne 15 monet (na razie, choć czytałam 40 minut udało mi się odebrać je tylko raz), otrzymuje się też jedną nagrodę za codzienne logowanie do aplikacji, utworzenie konta to 33 monety zaś za obserwowanie stron aplikacji w mediach społecznościowych (Facebook, Instagram i TikTok) można otrzymać po 11 monet za każdą obserwację. Na tę chwilę nie widzę, aby była możliwość otrzymywania nagród za polecanie aplikacji. Jest natomiast możliwość zakupu pakietów punktowych. Za najtańszy pakiet, w którym jest 200 monet trzeba zapłacić 10,99 zł. Najdroższy pakiet to 10 000 monet plus bonus w promocji 5000 monet za 559,99 zł.
Jest oczywiście wersja premium, ale ja jak zwykle skupię się na testowaniu wersji darmowej tej aplikacji. Z tego, co widzę, wersja premium jest dość droga, bo za każdy tydzień trzeba by zapłacić 59,99 zł, co dla mnie jest ceną nie do zaakceptowania. Dlatego, jeśli darmowa wersja aplikacji nie spełni moich oczekiwań to po prostu z niej zrezygnuję.
Pewnie dla części z Was już sam fakt, że Passion nie posiada polskiej wersji językowej będzie powodem, aby nawet na nią nie patrzeć, ale spieszę donieść, że wszystkie 3 książki, które rozpoczęłam, mają wyjątkowo prosty język. Jakby dedykowany do nauki angielskiego.
Strona wizualna prezentowanych historii nie jest może tak starannie opracowana jak w przypadku książek wydanych jako e-booki przez wydawnictwa, ale jest póki co akceptowalna. Czyta się łatwo, gdyż domyślne litery są duże i wyraźne. Idealnie nada się do nocnego czytania – dla mnie jest to zaleta.
Na początku jak zawsze jestem pełna nadziei, czy jednak aplikacja znów mnie nie zawiedzie, jak to miało miejsce przy dwóch poprzednich? Zobaczymy.
Tymczasem ściskam i pozdrawiam
Silentia
fot. Sil |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz