Uwaga! Post edytowany po 3 tygodniach użytkowania aplikacji!!
Jakiś czas temu pisałam o aplikacji Chapters, która służy do czytania interaktywnych historii. Pisałam wówczas, że nie jest to moja ulubiona aplikacja oraz, że wolę czytać powieści w oryginale, więc Chapters traktuję troszkę jak inspirację. Niedawno postanowiłam wypróbować coś innego. Mając nadzieję, na lepszą jakość i ładniejszy język opowiadań, skuszona reklamą (tak, reklamą…), zainstalowałam aplikację Galatea. Program, który również służy do czytania historii, ale już nie interaktywnych. Tu teoretycznie czytamy „normalne” powieści. Jak działa aplikacja i, która opowieść mnie skusiła?
Galatea jest aplikacją teoretycznie darmową, podobnie jak Chapters. Czyli darmową pozornie. Aby komfortowo korzystać z Galatei trzeba mieć punkty lub roczną, płatną subskrypcję. Punkty można kupić lub zdobyć, ale ich zdobywanie jest powolne a kolejne rozdziały są stosunkowo drogie. Jeśli ktoś lubi czytać i aplikacja przypadnie mu do gustu to już chyba bardziej opłaca się wykupić subskrypcję na rok. Jednak ja się na to nie decyduję, gdyż postanowiłam sprawdzić, jak działa aplikacja w wersji stricte darmowej.
Gdy wybierzemy z biblioteki interesującą nas historię, z reguły pierwsze kilka rozdziałów mamy za darmo. Następne są już płatne – 10, 12 a nawet 14 punktów. Następne rozdziały bywają jeszcze droższe aż do 20 punktów. Możemy zdobywać punkty oglądając reklamy (10 dziennie=20 punktów) i pojedyncze punkty dostaje się za kończenie rozdziałów w kolejnych dniach. Punktowane jest też polubienie grup w mediach społecznościowych oraz polecenie aplikacji znajomym, co akurat mnie nie interesuje. Ciekawą, choć również nie opcją, z której skorzystam, jest możliwość umówienia się z pracownikiem Galatei na krótką rozmowę o aplikacji. To również jest punktowane. Punkty otrzymuje się również za stworzenie swojego konta, ale na to póki co również się nie decyduję.
Okay, więc mamy średnio 20 lub nieco więcej punktów dziennie, co wystarcza nam na odblokowanie jednego, góra dwóch rozdziałów. A co, jeśli nie mamy więcej punktów? Pozostaje nam CZEKANIE. Można poczekać 6 godzin i rozdział się odblokuje. Co jednak jest opcją dla osób bardzo cierpliwych i naprawdę takich, które i tak nie mają więcej czasu na czytanie niż jeden rozdział na jakiś czas… Czyli nie za bardzo dla mnie. Nie należę do osób cierpliwych, a gdy już znajdę chwilę, by zasiąść do książki, czytanie po jednym rozdziale po prostu mnie irytuje.
Co do samych historii. Na razie skusiłam się na „Kontrakt na miłość” – powieść, którą i tak miałam ochotę przeczytać, ale nie znalazłam e-booka (jeśli przeczytam do końca to pomyślę o recenzji ;)). Po przeczytaniu kilku rozdziałów muszę przyznać, że historia jest wciągająca, ale… niedbale napisana. Nie wiem, czy to jest specyfika Galatei, czy taki właśnie ma styl autor, ale niestety jest tam pewien chaos. Tłumaczenie na język polski jest raczej takie sobie, jakby wykonywała je maszyna a ktoś tylko poprawiał największe błędy. Rozdziały są też słabo opracowane wizualnie. Czasem mam wrażenie, że czegoś brakuje lub tekst i elementy graficzne nie są wczytane z odpowiednimi odstępami. I niestety dopiero w trakcie czytania zorientowałam się, że ta powieść jest aż sześcioczęściowa. Gdybym wiedziała, zrezygnowałabym. Nie lubię taśmociągów. Na razie jednak doczytam do końca tom pierwszy i zorientuję się, czy dać szansę kontynuacji. O ile oczywiście przetrwam to czytanie po jednym rozdziale co 6 godzin…
Galatea obfituje w książki o Wilkach i Wilkołakach, więc jeśli ktoś jest miłośnikiem tego typu historii to będzie miał w czym wybierać. Jest też trochę typowych „amerykańskich” romansów z miliarderami, biznesmenami i gangami motocyklowymi. Wiedzę też trochę erotyków, więc również miłośnicy tego gatunku znajdą coś dla siebie. Jest też coś, czego nie lubię, czyli książki ociekające przemocą.
Póki co – testuję. Czy Galatea przekona mnie do siebie? Zobaczymy. Pewnie jeszcze wrócę do jej tematu za jakiś czas. Na razie za spory minus uznaję, że nie mogę przełączyć języka na angielski. Edit! Po zrestartowaniu aplikacji na innym łączu internetowym okazało się, że jest coś, co wcześniej mi z jakiegoś powodu nie działało (nic się nie działo po kliknięciu). W dolnym menu, gdy klikniemy w trzy pionowe kreski z podpisem "Więcej", otworzy nam się zakładka z różnymi ustawieniami, gdzie można wybrać język aplikacji.
Dam znać za jakiś czas, co ostatecznie sądzę o Galatei i jej historiach ;).
Tymczasem ściskam i pozdrawiam
Sil
fot. Sil |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz