Książki od Vi Keelnad od dwóch lat znajdują się w moim osobistym TOP10 powieści romantycznych, ale dwutomowa seria „Cole” wydana na świecie w 2013 a w Polsce w 2018 roku, do tej czołówki nie należy. Nie tylko dlatego, że po prostu tym razem książki mnie słabo wciągnęły (przepraszam za kolokwializm), ale również dlatego, że ja osobiście zaliczyłabym je raczej do powieści erotycznych. I choć, owszem, powieści erotyczne również zdarza mi się czytać od czasu do czasu, tutaj spodziewałam się po prostu czegoś innego.
Czytając różne książki od różnych autorów wielokrotnie zastanawiałam się nad tym, jak wiele czynników ma wpływ na odbiór danej pozycji przez czytelnika. Jednym z nich, o którym już niejednokrotnie wspominała przy recenzjach innych tytułów, jest oczywiście dobranie odpowiedniej kategorii. Ale jest coś jeszcze, czego może autorzy nie doceniają. Jest fakt, że czytelnicy, którzy sięgają po pozycję od konkretnego autora, bardzo często sądzą, iż wiedzą mniej więcej czego się spodziewać. Np. gdy ja sięgałam po „Tylko Twój” od Vi, byłam już po lekturze „Bossmana” od tej autorki, czy „Zaproszenia” albo „Nagiej prawdy” (oraz wielu innych). Spodziewałam się więc czegoś w podobnym klimacie. Tymczasem seria „Cole” odbiega od innych pozycji Vi Keeland do tego stopnia, że gdyby nie to specyficzne poczucie humoru Vi, zaczęłabym się zastanawiać, czy to aby na pewno ta sama autorka.
Sydney jest młodą, utalentowaną muzycznie kobietą, która wraz ze swoją przyjaciółką – również piosenkarką, wyrusza na wakacje. Ale nie na takie zwykłe wakacje, bo wyjazd, na którym są miał być miesiącem miodowym głównej bohaterki (wiem, wiem… początek jak milion innych historii od miliona innych autorów). Z pewnych przyczyn ślub się nie odbył, ale Sydney postanawia wyjechać na Hawaje i tak. Tam obie panie chcą zaszaleć i w ten sposób niedoszła panna młoda przeżywa wakacyjny romans z intrygującym, tajemniczym mężczyzną - Jackiem. Gdy nadchodzi termin powrotu Sydney do jej dawnego życia, kobieta nie umie zapomnieć o swoim wakacyjnym kochanku. Pytanie, czy niemal idealny Jack również nie będzie potrafił zapomnieć o niej? I czy mają szansę na romans w ich „prawdziwym” życiu?
„Tylko Twój” i „Tylko dla ciebie” to jedna z tych serii, w której części powinny być czytane w kolejności i tylko przeczytanie obu tomów da kompletną historię. Można oczywiście poprzestać na części pierwszej, jednak ja polecam przeczytać obie. Natomiast przeczytanie tylko drugiej części może wpłynąć na postrzeganie bohaterów.
Seria „Cole” jest w moim odczuciu typową wakacyjną historią. Nie dlatego, że cała fabuła odbywa się w realiach wakacyjnych, bo tylko początek powieści to plaża, morze itp., ale raczej dlatego, że to jest książka do relaksu na leżaczku i z drinkiem z palemką w dłoni a nie do kontemplacji czegokolwiek. W przeciwieństwie do większości powieści od Vi, „Tylko Twój” i „Tylko dla Ciebie” nie mają w sobie żadnych poważniejszych dramatów. Nie ma tu wiele wątków, które dają do myślenia ani takich, które grają na naszych emocjach.
Pytanie, czy polecam serię? Tak, bo jest jak zwykle napisana w świetnym stylu. Akcja jest spójna, bohaterowie interesujący. Jest też to specyficzne poczucie humoru autorki, które tak lubię w powieściach Vi Keeland. Seria „Cole” może nie wniosła zbyt wiele do mojego czytelniczego życia i może wciągnęła mnie mniej niż każda inna pozycja od Vi, ale i tak warto po nie sięgnąć, tylko tym razem z innych przyczyn :). I oczywiście pewnie wielu z Was ucieszy fakt, że jest niezłe, polskie wydanie. :)
Ściskam i pozdrawiam
Sil
fot, Sil |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz