piątek, 25 sierpnia 2023

Miła powieść romantyczna w sam raz na wieczorny relaks, czyli nieco schematyczne, ale fajne „Emergency Engagement”

 

    Pewnie nietrudno zorientować się po tytule, że wydana w 2016 roku powieść „Emergency Engagement” (w bardzo luźnym tłumaczeniu „Ratunkowe zaręczyny”) Samanthy Beck to książka anglojęzyczna. Dla niektórych to oczywiście spora wada, jednak dla mnie obecnie zaleta. Wciągnęłam się już tak w czytanie po angielsku, że nawet, gdy mogę zakupić e-booka w języku polskim, wybieram ten w oryginale. Ale tym razem nie miałam wyboru, gdyż wg mojej obecnej wiedzy, żadna z pozycji serii „Love Emergency Series” nie doczekała się, póki co, wydania w języku polskim. „Emergency Engagement” otwiera serię, ale na tę chwilę nie skusiłam się na przeczytanie dwóch pozostałych części. A dlaczego? Napiszę później.

    Savannah to młoda artystka, piękna i pewna siebie kobieta, która jest przekonana, iż jej chłopak zamierza się jej oświadczyć. Jednak coś najwyraźniej przeoczyła, gdyż nie tylko nic takiego się nie wydarzyło, ale również raczej się nie wydarzy. Problem w tym, że Savannah już zdążyła o swoich przypuszczeniach poinformować swoich bliskich i nie za bardzo wie, jak teraz z tego wybrnąć. Zwłaszcza, że spodziewa się ich wizyty na święta i miała nadzieję, że będzie mogła przedstawić im swojego chłopaka już jako swojego narzeczonego. Zła i sfrustrowana, przez przypadek atakuje swojego przystojnego, choć nieco ponurego sąsiada Beau, który nie tylko zostaje z nią przyłapany przez krewnych i jej, i jego, gdy kobieta próbuje mu udzielić pomocy, ale jeszcze od razu jest mylnie rozpoznany, jako jej narzeczony. Na domiar złego okazuje się, że rodzice Beau i Savannah się znają… i postanawiają świętować ich zaręczyny wspólnie. Oczywiście zaraz po tym, jak Beau wróci z izby przyjęć, bo mały wypadek, który przeżył, gdy niespodziewanie wszedł do mieszkania Savannah ostatecznie jest nieco mniej mały, niż początkowo sądzili.

    Savannah to pełna życia i pełna nadziei artystka, która marzy o pięknej miłości. Beau to ponury ratownik medyczny, który stracił w swoim życiu miłość w okropnych okolicznościach. Ona szuka tego jedynego, on za nic w świecie nie chce się już z nikim wiązać, by ewentualnie znów nie przeżyć podobnego bólu. Jednak w momencie, w którym zaczyna się ich historia, nie chcą po prostu popsuć świąt swoim rodzinom. Po długiej dyskusji postanawiają, że na jakiś krótki czas wcielą się w rolę narzeczonych a później po prostu ze sobą zerwą. Choć jednak pierwsze zadanie wyszło im całkiem nieźle, z drugim mają już pewien problem…

    „Emergency Engagement” to jest dobry, poprawny, czasem zabawny, czasem nieco głębszy romans, ale… No właśnie, ale. Ale jednak dość schematyczny. Są tu tak oklepane motywy jak atrakcyjni sąsiedzi, fałszywi narzeczeni, czy nawet jakbym się postarała, mogłabym się doszukać motywu „od wrogów do kochanków” (nie będę się starać na wszelki wypadek ;)). Jest też trauma i strach przed związkiem, związany z osobistą tragedią u głównego bohatera, co również czytałam już dziesiątki razy w najróżniejszych powieściach. Powiedzmy, że mylne odczytanie intencji i pewność, że otrzyma się pierścionek zaręczynowy, również nie jest dla mnie nowością w powieści romantycznej. Innymi słowy to całkiem smaczny, ale odgrzewany kotlet. Plus za to, że pomimo tak oklepanej treści, autorce udało się całkiem zgrabnie przeprowadzić fabułę, minus za nadmiar nieświeżych motywów.

    Język jest dość prosty, ale nie prostacki. Akcja rozwija się w dobrym, naturalnym tempie. Dobrze się czytało i na jakiś tam wieczór, np. na późne wakacje nad jeziorem można sobie tę książkę zabrać. Po prostu nie spodziewajcie się niczego odkrywczego i będzie okay ;)

    A dlaczego nie przeczytałam kolejnych części serii? A to dlatego, że zmieszczę naraz tylko jeden odgrzewany kotlet a bałam się, że kolejne tomy nie będą niczym innym. Może kiedyś jeszcze się skuszę.


Tymczasem ściskam i pozdrawiam

Sil

fot. Sil



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze posty :)