Kochani,
dziś jeszcze nie kolejna recenzja, bo muszę w tym temacie coś przemyśleć, ale chciałabym napisać refleksję na temat, który podsunęła mi pisarka Małgorzata Czapczyńska. Autorka niedawno wydała swój pierwszy romans "Kochankowie z deszczu" i, gdy tylko go przeczytam, oczywiście podzielę się wrażeniami, ale tym razem nie o tym ja... Zaraz po premierze tej książki, na swoim oficjalnym profilu facebookowym pisarka zapytała, co sprawia, że wybieramy akurat tę książkę a nie inną. Wtedy nie odpisałam, bo wówczas byłabym w stanie napisać tylko "przede wszystkim musi być e-book..." Wolałam więc zastanowić się głębiej nad odpowiedzią, zanim jej udzielę. Niestety post szybko mi zniknął i ostatecznie nie odpowiedziałam wcale. Robię to więc dopiero teraz i nie w takiej formie, jak pierwotnie zamierzałam ;)
Kochani, jak wielokrotnie pisałam, żebym mogła coś przeczytać to obecnie musi mieć to coś formę elektroniczną. Nie mam innej możliwości niż czytać na telefonie, więc jeśli nie ma ebooka to książka odpada.
Druga sprawa, z pewnych przyczyn czytam tylko romanse. Coś już na ten temat pisałam, ale wyjaśnię, że nie chodzi o to, iż uważam ten gatunek za jedyny słuszny. Z jednej strony w dzisiejszych czasach naprawdę trudno o dobry romans, więc poniekąd jest tu jakieś wyzwanie dla pisarza... Ale nie dlatego sięgam akurat po tego typu literaturę piękną. Po prostu ma ona w moim życiu zaspokoić konkretną potrzebę - ciepła, miłości i nadziei na lepsze jutro. Czy jest to romans pisany w okolicznościach realistycznych, historycznych czy fantasy to już ma dla mnie mniejsze znaczenie. Także wiek bohaterów nie jest już dla mnie taki ważny, bo czy będą oni mieć po 18 czy 50 lat, romans może być dojrzały lub infantylny.
Co dalej? Okładka. Owszem OKŁADKA, bo z jakiegoś powodu muszę spojrzeć na daną pozycję. Jeśli nie zatrzymam na niej dłużej wzroku to nie będę miała szansy przeczytać nawet tytułu. Czytam te książki, które sama wybiorę a nie, które ktoś mi podaruje, więc siłą rzeczy coś musi przyciągnąć mój wzrok.
Autor - jeżeli coś danego autora przypadło mi do gustu to z dużym prawdopodobieństwem sięgnę również po inne pozycje od tego pisarza.
Polecenie innych? Też, ale rzadziej, bo zdarzało mi się na tym przejechać. Wolę sama budować swoją opinię na temat danej książki. Nie oznacza to, że nie czytam recenzji, bo je czytam, ale nawet najgorsze opinie nie powstrzymają mnie przed sięgnięciem po powieść, jeśli coś zainteresuje mnie w opisie.
Tak, opis też jest ważny. To, co autor/wydawca sam chce powiedzieć o powieści ma dla mnie duże znaczenie. W recenzjach czasem wspominam, że opis nie zgadzał się z treścią książki i jest to dla mnie zawsze spory zawód. Generalnie chcę czytać o tym, co przedstawiono mi na okładce, bo jest to jeden z powodów, dla którego sięgnęłam po książkę.
Często czytam też książki, które na podstawie moich wcześniejszych wyborów proponuje mi moja aplikacja do zakupu i czytania ebooków. Tu jest bardzo różnie. Czasem trafią, czasem nie. A może inaczej. W temat zwykle trafiają, z jakością wykonania jest już znacznie gorzej.
Ostatnim, co jest dla mnie ważne przy wyborze powieści to... czy ma szczęśliwe zakończenie ;) Tak, do dziś zdarza mi się najpierw przeczytać epilog, aby to sprawdzić... Teraz oczywiście mam już autorów, którym ufam na tyle, że nie muszę tego robić, ale czasem i tu można się rozczarować. Cóż, nie każdy happy end jest happy endem w moim osobistym rozumieniu tego wyrażenia. Poza tym zdarza mi się, że podczas czytania napotkam na tyle złych emocji, że już nawet to szczęśliwe zakończenie nie poprawia mi humoru.
Wiem, że w dzisiejszych czasach czytelnicy rzadko mają czas i ochotę na pisanie komentarzy, ale chętnie poczytałabym również Wasze sposoby na wybór książki. Dajcie znać, jak to u Was wygląda - czy to pod postem, czy w wiadomości prywatnej.
Ściskam i pozdrawiam
Sil
fot. Sil |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz