Na świecie pojawiła się w 2019 roku zaś w Polsce już dwa lata później. „Nie dla mnie” to kolejna pozycja jednej z moich ulubionych powieściopisarek - Vi Keeland. Tym razem pozycja napisana przez Vi solo i trochę przeczy mojej własnej teorii, że wolę czytać właśnie te książki, których sukcesem Vi nie dzieli się z innymi autorami… Ok, może tak ogólnie napiszę, dlaczego lubię książki napisane przez samą Vi. Proste, ponieważ nie ma tam nadmiaru dramy. Nie oznacza to, że nie znajdziemy w nich nic głębokiego. Bardziej chodzi o to, że gdy VI Keeland pisze sama, dramatu jest mniej. Taka szczypta a nie cała garść.
Nie mniej jednak, akurat „Nie dla mnie”, która bardziej mi odpowiada pod tytułem angielskim, czyli „All grown up” niespecjalnie do mnie przemówiła… A to ciekawe, zważywszy, że bohaterka jest bardziej w moim wieku ;)
Valentina to dojrzała kobieta na zakręcie. Rozwiedziona, pod czterdziestkę z dorosłym synem. Próbuje poukładać swoje życie na nowo, skoro stare rozpadło się na kawałki. Nie żałuje rozstania z mężem ani tego, że znów jest singielką. Mimo wszystko wie, że tak wiele lat spędziła u boku jednego mężczyzny, że trudno będzie teraz ruszyć dalej. Jednak, jak to w większości książek Vi, jest ta najlepsza przyjaciółka głównej bohaterki, która popycha ją w jej zdaniem właściwym dla Val kierunku. Zakłada jej konto na profilu randkowym i niezwykle szeroko określa przedział wiekowy dla potencjalnych partnerów. I, cóż, okazuje się, że jedyny facet, jaki wzbudził zainteresowanie Valentiny jest od niej młodszy o jakieś dwanaście lat ;)
Ford to młody biznesmen, ale nie całkiem z wyboru. Po śmierci jego rodziców kilka lat wcześniej musiał się zaopiekować siostrą oraz firmą, którą zostawił ojciec. Ok, odniósł już jako taki sukces, ale nie znalazł jeszcze szczęścia w życiu prywatnym. Kobiety w jego wieku jakoś go nudziły a młodsze denerwowały. Gdy jednak w celach służbowych zakłada konto na popularnym profilu randkowym, jedna kobieta zwraca szczególnie jego uwagę. A to, że jest jakieś 12 lat starsza? Drobiazg.
Rzadko spotykam historie, w których romans dotyczy MC starszej od Li1, nie mówię, że nigdy, ale jednak naprawdę rzadko. Jak już to różnica jest niewielka. W tej fabule rozstrzał mamy naprawdę duży. Ale wiecie, co? To nie to spowodowało, że historia do mnie nie przemówiła. Całkiem mi się ją dobrze czytało aż do momentu, gdy okazało się, że bohaterowie już kiedyś się poznali… Jakoś zepsuło mi to całkiem odbiór powieści, sama nie wiem, dlaczego?
Historia ogólnie była całkiem przyjemna, łatwa i zabawna. Jak wspomniałam na początku, nie mieliśmy nadmiaru dramy. Dylematy, które pojawiły się między bohaterami wydały mi się bardzo naturalne i odpowiednie do fabuły. Całość ogólnie na plus i pewnie większości miłośników zabawnych romansów się spodoba. Historia pisana oczywiście w mojej ukochanej narracji pierwszoosobowej z perspektywy zarówno bohaterki, jak i bohatera męskiego. Jeszcze nie spotkałam innego rodzaju narracji u Vi.
Czy polecam? Myślę, że tak, chociaż jak mówi tytuł akurat ta książka była „Nie dla mnie” ;)
Ściskam i pozdrawiam
Sil
1MC – z angielskiego główna bohaterka, Li – główny bohater męski. To nie jest dokładne tłumaczenie, bo dosłownie MC to skrót od angielskich słów główny charakter, a Li od anielskiego interesu miłosnego ;)
fot. Sil |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz