„To, co za nami” zostało wydane w 2014 roku, ale nie w Polsce. W naszym kraju książka pojawiła się dopiero w roku 2021 i naprawdę nie rozumiem dlaczego. Napisana w duecie, który chyba istniał tylko jednorazowo – Vi Keeland i Dylan Scott, ale który stworzył całkiem miłą dla oka pozycję. Mnie przypadła do gustu, ale powiem szczerze, można znaleźć kilka rzeczy, do których da się przyczepić.
Dawno nie czytałam powieści, w której bohaterowie nie są pełnoletni i zastanawiałam się, jak to ugryźć. Nie sądziłam, że zainteresuje mnie romans tak młodych ludzi i to z wielu powodów. Przede wszystkim zawsze staram się wczuć w osobowości bohaterów i nie jest to łatwe, gdy jednak mogłabym być ich mamą… Ale najwidoczniej nie jest to też niemożliwe. Druga sprawa, im więcej powieści czytam, tym częściej zastanawiam się, gdzie jednak leży granica absurdu w tych wszystkich zbiegach okoliczności i balansowaniu na granicy prawdopodobieństwa. Oczywiście, zbiegi okoliczności się zdarzają, ale… ale czy aż takie, jak np. tutaj?
Zack i Nikki są w podobnym wieku, w klasie maturalnej. On pochodzi z dobrej, stabilnej rodziny w słonecznej Kalifornii, ona z dysfunkcyjnej rodziny z Teksasu. On miał życie niemal idealne – inteligenty, przystojny, wysportowany z przepiękną dziewczyną u boku. Ona? Żyła skromnie w przyczepie z chorą mamą, którą sama się musiała opiekować od najmłodszych lat. Nikki bierze życie takie jakie jest i nie narzeka, bo nauczyła się być twarda. Jest inteligentną młodą dziewczyną, wzorową uczennicą, oddaną przyjaciółką. Gdy jednak jej mama umiera na wiele miesięcy przed jej osiemnastymi urodzinami, świat Nikki wywraca się do góry nogami. Nie tylko dlatego, że musi zamieszkać ze swoją ciocią, o której istnieniu nawet nie wiedziała, nie tylko musi się przeprowadzić do Kalifornii, ale jeszcze musi odnaleźć siostrę, bo jak wyznała jej matka w swoim ostatnim liście, Nikki miała bliźniaczkę.
Zack z pozoru nie ma powodu, aby narzekać na cokolwiek w życiu, jednak coraz częściej to robi. Jego piękna i cudowna dziewczyna zmieniła się ostatnimi czasy i ta zmiana nie przypadła mu do gustu. Stała się małostkowa i wyniosła, zarażona jadem swojej matki, chce być perfekcyjna, chce robić wszystko idealnie tak, aby ludzie mogli mówić o niej tylko w superlatywach. Zack nie tak chce żyć. Chce być sobą, bez zastanawiania się, co ludzie powiedzą. Kocha Emilly, ale coraz częściej dostrzega, że ich drogi się rozchodzą. On pragnie przyjaciół takich, z którymi dobrze spędza się czas. Ona tylko takich, którzy wpasują się w jej idealny świat. W dodatku Zack zauważa, że jego wcześniej szczera i spontaniczna dziewczyna coraz częściej stara się nim manipulować a to już naprawdę działa mu na nerwy. Dlatego, kiedy Emilly daje mu w kość na imprezie, wraca do domu sam. Nie wie jeszcze, że ta decyzja nie pozwoli mu żyć normalnie przez następne pół roku.
Zack i Nikki spotykają się pół roku po tym, jak ich świat legł w gruzach. Ona jest nową uczennicą w szkole a on czuje się tam jak intruz. Jednak od pierwszego momentu, w którym położyli na sobie spojrzenia wiedzą, że łączy ich więź. Czy jednak ta więź przetrwa tajemnice, które w pewnym momencie wyjdą na światło dzienne? I czy naprawdę istnieje przeznaczenie, które skierowało ich kroki do siebie?
Kochani, pisałam, że książka ma parę rzeczy, do których mogłabym się przyczepić i muszę wyjaśnić, że właściwie najbardziej zawiódł mnie fakt, iż nie było w niej zaskoczenia. Od początku miałam wrażenie, że tak i nie inaczej rozwinie się fabuła i dlatego czułam się, jakbym czytała odgrzewany kotlet. Jeszcze miałam nadzieję, że może się mylę, że może autorzy specjalnie tak prowadzą akcję, żeby tym bardziej mnie zaskoczyć, ale niestety. To, co wydawało mi się na początku, że się wydarzy, faktycznie miało miejsce. Mimo wszystko polecam tę pozycję, bo powieść była wyjątkowo ciepła i pozytywna w odbiorze. Mówi o trudnych problemach, jednak fabuła nie ocieka dramą. Dramat jest raczej w tle, w przeszłości. Książka ma wiele cudownych scen i naprawdę można czerpać z niej urocze, romantyczne cytaty. Postaci są dojrzałe, nawet jeśli tak młode wiekiem. Warto sięgnąć po powieść, gdy mamy gorszy dzień, bo na pewno go rozświetli :)
Ściskam i pozdrawiam
Sil
fot. Sil |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz