Zaczynamy po kolei. Pierwsza część trylogii od Lauren to „Passion on Park Avenue” i opowiada o pierwszej z trzech przyjaciółek – Naomi. Zanim jednak przedstawię Wam jej historię, warto wspomnieć o tym, co łączy całą serię i co sprawia, że jest wyjątkowa :)
Jak sama nazwa wskazuje to, co łączy wszystkie trzy powieści to pewien pakt, zawarty w Central Parku. Nie można się jednak domyślić, czego ów pakt dotyczy ani przez kogo został zwarty, choć jak już zdążyłam napomknąć, seria przedstawia historie trzech przyjaciółek. Niecodzienne okoliczności, w których wszystkie panie się poznały sprawiają, że wszystko staje się jeszcze ciekawsze i zachęca do poznania losów kobiet. Otóż wszystkie panie poznały się na pogrzebie, a dokładniej po tym, jak z tego pogrzebu wyszły, bo nie mogły znieść sytuacji, w której się znalazły. Jedna z żałobnic była bowiem żoną denata, druga kochanką a trzecia dziewczyną. Co ciekawe, panie nie wiedziały o sobie nawzajem, oprócz dziewczyny, która sądziła, iż żona jej chłopaka jest z nim obecnie w separacji i oczekuje na rozwód. Odkrycie, że żona o tym fakcie nie miała pojęcia, była, cóż, traumatyczna. Wszystkie kobiety poczuły się podle – zdradzone, oszukane, wykorzystane i zmanipulowane. W efekcie postanowiły zawrzeć pakt, będą utrzymywać kontakt ze sobą i chronić się wzajemnie przed złymi mężczyznami, aby więcej podobna sytuacja im się nie przydarzyła. W efekcie panie stają się przyjaciółkami i powoli odkrywają, że mimo wszystko mają jeszcze szansę na szczęście a o ich romantycznych przygodach życia są właśnie poszczególne powieści z serii.
Pierwsza na tapet, jak wspominała na początku, idzie historia Naomi, która była kochanką zmarłego mężczyzny. Oczywiście Naomi jest dobrą kobietą i nie miała pojęcia, iż był on w związku, a właściwie w związkach… więc niech to nie rzutuje na Waszą opinię o bohaterce :)
Naomi to silna i niezależna bizneswomen, która do wszystkiego w życiu doszła sama. Stworzyła firmę, która odniosła ogromny sukces i teraz pozostaje jej jedynie żyć i rozwijać się dalej. Jest wciąż młodą osobą, która jeszcze nie znalazłam swojego happy ever after, ale gwoli ścisłości nie szukała go specjalnie. Naomi nie ma najlepszego zdania o mężczyznach czy związkach i dlatego, póki co nie angażowała się specjalnie uczuciowo. Z dzieciństwa wyniosła kilka traumatycznych wspomnień, po tym jak jej matka i ona same zostały wyrzucone na bruk. Ale Naomi nie jest zgorzkniała, co najwyżej czuje odrobinę chęci zemsty za tamto okropne wydarzenie. Dlatego, gdy nieoczekiwanie wymarzona zemsta sama wychodzi jej na spotkanie, nie może się oprzeć pokusie… Zaczyna, walczy i nagle odkrywa, że to już nie jest to, czego chce. Czy jednak nie okaże się, że jest za późno i, że sama padła ofiarą swoich poczynań?
Oliver nie pamięta Naomi z dzieciństwa, nie wie, że już się kiedyś spotkali, gdy więc spotykają się w dorosłym życiu, nie może zrozumieć, dlaczego ta piękna, pełna pasji kobieta pała do niego taką nienawiścią. Naomi staje się dla niego zagadką, którą bardzo chce rozwiązać i tak mocno angażuje się w tę łamigłówkę, że nawet nie zauważa, gdy zaczyna coś do niej czuć. Początkowo jest to fascynacja, ciekawość, ale z czasem rodzi się coś więcej. Problem jednak pojawia się w momencie, w którym Olivier w końcu składa wszystkie kawałki układanki i wreszcie odkrywa, kim tak naprawdę jest Naomi. I co teraz, skoro kobieta być może miała kiedyś prawo go nienawidzić, ale tak bardzo go zraniła, że sam już nie wie, co on czuje do niej?
Historia Naomi i Oliviera jest piękna i romantyczna. Bywa zabawna i ciepła. Przyjaciółki tym razem dodają historii tylko smaczku i nie wkurzają mnie tak, jak w niektórych powieściach. Niektórym może brakować namiętności, bo historia jest pisana bardziej w moim stylu, czyli sceny intymne są w tle, bez opisu. Mamy świadomość, że między bohaterami do czegoś doszło, ale nie wiemy co i jak ;) To z całą pewnością nie jest powieść erotyczna ani nawet nie pochyla się w takim kierunku. Kto więc lubi dosłowne sceny intymne to tu będzie zawiedziony. Mnie akurat taki obrót sprawy pasuje :)
Kolejne części przedstawię w następnych recenzjach. Mam nadzieję, że choć trochę Was zainteresowałam serią, nawet jeśli trzeba byłoby ćwiczyć na niej angielski lub poszukać translatora ;)
Ściskam i pozdrawiam
Sil
fot. Sil |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz