niedziela, 18 grudnia 2022

Najpiękniejsza pamiątka, czyli coś w sam raz przed świętami ;)

 

    Duet Pisarski Vi Keeland i Penelope Ward to naprawdę wytwórnia wspaniałych książek. Czasem po prostu żal, że nie mogą pisać więcej i częściej. Ale pozycja, którą dziś chcę Wam zaprezentować, to nie są dla mnie tylko ochy i achy! To dobra książka, jednak czasem wiało nudą…

    Największą zaletą „Najpiękniejszej pamiątki” jest pewnie to, że w 2021 roku została wydana w Polsce. Tak, nie musicie tym razem sięgać po słownik lub głowić się, co to, do cholery, oznacza w tym kontekście. Mamy język polski i lekturę lekką łatwą i przyjemną. W sam raz na świąteczny wieczór.

    Historia zaczyna się w momencie, który już od razu mogę Wam powiedzieć, był pierwszym minusem całej fabuły, bo Hazel – główna bohaterka - wybrała się w swoją podróż poślubną, choć ślub się nie odbył. Brzmi znajomo? Niestety, mamy znów historię panny młodej pozostawionej na lodzie i próbującej się „odprężyć” na już opłaconych wczasach poślubnych. Ale na razie to tyle podobieństw do innych powieści, również tych, które tutaj prezentowałam. Hazel szybko zmienia zdanie i uznaje, że zima w górach to nie jest miejsce, w którym chciałaby się relaksować po odwołanym ślubie. Pakuje się i jedzie na lotnisko, ale tu czeka ją niemiła niespodzianka. Z powodu śnieżycy wszystkie loty zostały odwołane. Hazel nie ma innego wyjścia, jak tylko wrócić do hotelu i tu czeka ją kolejna niemiła niespodzianka. Odwołane loty sprawiły, że na jej pokój już zdążył znaleźć się chętny a innych miejsc brak. Okazuje się też, że w lobby hotelowym czeka cały tłum zainteresowanych noclegiem. Hazel nie ma wyjścia i musi czekać wraz z tym tłumem. Gdy nie mając nic lepszego do roboty przysłuchuje się prowadzonym przez recepcję hotelową rozmowom z potencjalnymi gośćmi, którzy nie dojechali na miejsce, jej zainteresowanie wzbudza mężczyzna, który również przysłuchuje się pracy recepcji. Dodatkowo ów nieznajomy robi notatki i Hazel już wie, że nieznajomy coś kombinuje. Faktycznie po chwili mężczyzna zgłasza się na recepcję i mówi, że miał zarezerwowany pokój. Podaje przy tym nazwisko osoby, z którą przed chwilą chciała się skontaktować obsługa hotelowa. Gdy okazuje się, że na fałszywe nazwisko zarezerwowano nie jeden, ale dwa pokoje, Hazel wkracza do akcji – podaje się za siostrę nieznajomego i ku jego zaskoczeniu świetnie odgrywa swoją rolę. Fałszywemu rodzeństwo udaje się zatrzymać w hotelu i jak pewnie się domyślacie, właśnie zaczyna się jedna z najciekawszych przygód w ich życiu.

    Choć między Hazel i Mateo, bo tak się nazywa jej „fałszywy brat” iskrzy od samego początku, romans zaczyna się i rozkręca powoli. Para powoli się zapoznaje, przeżywa różne przygody a nawet rusza w podróż, więc mamy tu elementy bardzo ostatnio lubianego przeze mnie romansu podróżnego. Dlaczego więc nie jestem tak zachwycona tą pozycją, jak powinnam? Po prostu jest tu trochę zbyt wiele wątków, które aż za dobrze znam z innych powieści. Uważam też, że autorki odrobinę przesadziły ze zbiegami okoliczności. Całą historię, owszem, czytało się dobrze, ale nie było w niej, przynajmniej dla mnie, żadnego elementu zaskoczenia. Odgrzewany kotlet (sojowy ;) ) mi naprawdę smakował, ale brakowało mu powiewu świeżości w postaci jakiejś sałatki ;).

    Tak czy tak, tę pozycję polecam. Jest miła dla oka, odrobinę wzruszająca, ale bez dramatów. To ładna, prosta historia do przeczytania w wolnej chwili dla relaksu. Bywa słodka i zabawna, ale to tyle. Nie będziecie żałować, jeśli przeczytacie „Najpiękniejszą pamiątkę”, ale na pewno również nie zwali Was z nóg swoją genialnością :P


Ściskam i pozdrawiam

Sil

fot. Sil


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze posty :)