Gdy pierwszy raz zobaczyłam książkę „Rule of Three” Kelly Jamieson byłam pewna, że chodzi w niej o coś zupełnie innego. Wydana w 2017 roku trylogia, której niestety nie przetłumaczono na j. polski, zaskoczyła mnie totalnie i to pod każdym względem. Dla porządku wspomnę, że jeśli ktoś ma ochotę to tłumaczenie pierwszego tomu można znaleźć w aplikacji Chapters, ale jest tak słabe i zawiera tyle błędów, że już chyba lepiej wrzucić e-booka w randamowy translator i nawet wtedy będzie się lepiej czytało… Przede wszystkim Chapters spłyciło całą książkę do tego stopnia, iż użytkownicy byli raczej zniesmaczeni niż zaciekawieni. W tym ja. Przynajmniej do momentu, gdy odszukałam i przeczytałam oryginał.
Tak, moi mili, książka JEST kontrowersyjna. I nie, nie dotyczy ani zdrady, ani gry na dwa fronty, ani konfliktu uczuciowego, czyli nie dotyczy niczego, czego spodziewałam się oglądając okładkę. Dotyczy trójkąta. Tak. Trójkąta, ale nie tylko w rozumieniu seksualnym. Jest to powieść, która dotyczy miłości między trójką ludzi. Miłości wzajemnej, nie wybiórczej.
Pomimo że mam otwartą głowę, początkowo nie byłam pewna, czy historia Kassidy, Chrisa i Daga do mnie przemówi. Osobiście jestem w tradycyjnym związku. Wiecie moja rodzina to mąż, ja i dwójka naszych dzieci. I tu było pierwsze zaskoczenie, bo gdy skończyłam czytać pierwszą część historii tej niezwykłej trójki, byłam na tyle zaciekawiona, że sięgnęłam również po tom drugi „Rhythm of Three” a następnie po tom trzeci „Reward of Three”.
Fabuła nie jest oczywista. Seria rozpoczyna się w momencie, w którym Kassidy i Chris, całkowicie tradycyjna para, postanawiają ze sobą zamieszkać. Kupują wspólne mieszkanie, pracują, kochają się, planują wspólną przyszłość. I nagle do miasta wraca po latach najlepszy przyjaciel ze studiów Chrisa – Dag. Wszystko wydaje się normalne i naturalne. Dag zatrzymuje się w hotelu odwiedza Chrisa, aby poznać jego dziewczynę, spędzają razem czas. Kassidy cieszy się, że jej ukochany i jego najlepszy przyjaciel ponownie zbliżają się do siebie. Sama również zaprzyjaźnia się z Dagiem. Czuje, że zaczyna ich łączyć cudowna więź i zastanawia się jak to możliwe, skoro tak bardzo kocha swojego chłopaka. Odkrywa jednak, że Chris nie tylko nie jest zazdrosny o przyjaciela, ale wręcz jest zachwycony, jak ta dwójka się do siebie zbliża…
Wystarczy o treści książki, aby nie spoilerować. Myślę, że napisałam na tyle dużo, żeby każdy mógł zdecydować, czy „Reguła trzech” jest dla niego, czy nie. Czy osobiście polecam tę książkę? Właściwie tak, bo ma w sobie coś ciepłego, romantycznego i innego, a przecież o to chodzi w życiu, by poszerzać swoje horyzonty. Książka jest ponadto o sprawach trudnych i o tym, gdzie istnieją i czy w ogóle istnieją granice dla prawdziwej miłości, czyli jest to książka dla mnie. Jeśli dla kogoś jest nie do przełknięcia tematyka LGBT to raczej nie powinien sięgać po tę pozycję, jednak ja polecam, bo to kolejny krok w stronę nauki tolerancji.
Ściskam i pozdrawiam
Sil
P.S.
Jutro książka, którą mam na szczycie listy ulubionych romansów. Dlatego zapraszam szczególnie mocno :)
fot. Sil |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz