„Campus God” autorstwa Jennifer Sucevic jest jedną z 6 książek z serii „uczelnianej” (moja nazwa techniczna). I to, za co cenię tę książkę to fakt, że była dla mnie po prostu relaksem, bez większych dramatów. Zwykła historia romantyczna, lekka łatwa i przyjemna.
„Campus God” nie jest pierwszą historią ze zbioru, jest gdzieś pośrodku, jednak jak dla mnie kolejność czytania tych książek nie ma znaczenia. Nowele nie mają ze sobą wiele wspólnego, poza tym, że bohaterowie są w jednym rejonie, niektórzy się znają itp. Oczywiście chronologia ma jakiś niewielki wpływ na to, że w dalszych książkach pojawią się pary, które połączyły się we wcześniejszych tomach, ale tak naprawdę nie ma to większego znaczenia, bo przecież od początku było wiadomo, że to są proste historie miłosne danych par.
Fabuła „Campus God” nie jest specjalnie skomplikowana. Młody mężczyzna - Crosby, sportowiec ze świetlaną przyszłością przed sobą, jest zakochany w Brook - dziewczynie a później byłej dziewczynie swojego „przyjaciela”. Próbując jakoś poradzić sobie z tą sytuacją, jest dla niej wyjątkowo niemiły, żeby nikt nie odkrył, co tak naprawdę do niej czuje. Gdy jednak mija parę miesięcy od rozstania się jego „przyjaciela” i Brook, Crosby próbuje naprawić stosunki między nim a piękną studentką. Niestety Brook zupełnie mu nie ufa. Bo niby dlaczego miałaby ufać komuś kto traktował ją jak zarazę. W wyniku pewnego zbiegu okoliczności, dwójka ta zaczyna ze sobą korespondować przez smsy. Brook nie wie, że ma do czynienia z Crosbym, który postanawia się przedstawić drugim imieniem. Pewnie się domyślacie, że nie jest różowo, gdy w końcu prawda wychodzi na jaw. Więc mamy najpierw wrogów, później przyjaciół. Jest trochę niezbyt ambitnej dramy, ale nie za dużo. I nawet jeśli w stosunku do mnie bohaterowie książki byli nieprzyzwoicie wręcz młodzi (Kategoria tej powieści to tak zwani „new adults” (w wolnym tłumaczeniu „młodzi dorośli”)), to nie odczuwałam, że historia nie jest dla mnie.
Czy polecam? Tak, bo choć nie jest to jakaś strasznie ambitna literatura, to jest to książka miła w odbiorze. Nie dłuży się i nie udaje, że jest czymś, czym nie jest. Bywa zabawna, bywa namiętna. Po prostu taka fajna.
Wady? Nie została wydana w języku polskim. Ale przynajmniej e-book nie jest drogi i można poćwiczyć na nim angielski ;)
Ściskam i pozdrawiam
Sil
P.S.
Jutro będzie niespodzianka, bo oprócz zwykłej recenzji wieczorem wrzucę coś jeszcze ;)
fot. Sil |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz